CZTERNAŚCIE
STOŁÓW
M. B. tom VII, str. 410 i nast.
5
sierpnia 1860 r. ks. Rua w asyście ks. Bosko celebrował swoją pierwszą
uroczystą sumę. Przez cały niemal dzień chłopcy i współbracia wykrzykiwali „sto lat” nowo wyświęconemu kapłanowi, a on
w swojej pokorze próbował skierować wszystkie wiwaty ku osobie ks. Bosko.
Uroczystość ta, ciągnąca się do
późnego wieczoru, świadczyła o życiu
w Oratorium, pełnym braterskiej miłości. Kto nie był przy tym, nie może
wyobrazić sobie radości, jaka promieniowała na obliczach wszystkich.
Uroczystość
zakończyła się słówkiem wieczornym ks. Bosko, na którym opowiedział następujący
sen:
„Widziałem swoich chłopców we wspaniałym ogrodzie, jak
zasiadali przy czternastu stołach, ustawionych amfiteatralnie na trzech
poziomach. Z trudem można było zobaczyć stół uplasowany najwyżej.
Na
najniższym poziomie siedziało kilku chłopców przed zastawą wyjątkowo nędzną.
Leżało przed nimi parę kawałków zbutwiałego, spleśniałego i twardego chleba,
oraz garść jakichś roślin i strąków. Smutni i przygnębieni biesiadnicy
wyglądali jak świnie przy korycie. Już chciałem im nakazać usunąć te ochłapy
precz, lecz na razie zapytałem, dlaczego podano im tak obrzydliwe resztki do
jedzenia. Na to odpowiedzieli: «Musimy spożywać takie jedzenie, jakie sami sobie
przygotowaliśmy. Innego nie mamy.»
Znaczyło
to, że pozostawali oni w stanie grzechu śmiertelnego. Mówi o tym Pismo św.
«...wiedzy nienawidzili, gardzili bojaźnią Pańską, nie poszli za moimi radami,
zlekceważyli moje napomnienia: spożywają owoce swojej drogi, nasycą się swymi
radami (Prz 1, 29—31).
Wychowankowie,
zajmujący miejsca przy stołach wyżej ustawionych, wyglądali na szczęśliwych i
jedli lepszy chleb. Robili wrażenie przystojnych, a ich uroda i blask wyraźnie
się wzmagały. Stoły pokrywały piękne obrusy, świece z kandelabrów rzucały
przyjemne światło. Wśród rozpachnionych kwietnych bukietów błyszczała bezcenna
stara porcelana. Na półmiskach leżały smaczne rarytasy. Liczba chłopców przy
stolach była bardzo wielka. Te stoły symbolizują stan grzeszników pokutujących.
Na
stole znajdującym się na najwyższym poziomie, leżał chleb, którego nie potrafię
opisać. Mienił się barwami złota i czerwieni. Chłopcy tam obecni mieli na sobie
ubrania w podobnym odcieniu. Ich twarze promieniowały dziwnie dostojnym blaskiem.
Emanowała z nich jakaś niepojęta radość, a każdy najwyraźniej pragnął dzielić
się swoim szczęściem z drugimi. Uroda oraz blask i splendor suto zastawionych
przed nimi stołów przewyższały wszystkie inne. Zasiadali przy nich tylko ci,
którzy zachowali swoją pierwotną niewinność otrzymaną na Chrzcie św.
O
niewinnych i pokutujących mówi Pismo św.:
«Kto
mnie słucha — osiągnie spokój i wytchnienie — bez obawy nieszczęścia» (Prz
1, 33).
W
sposób niezwykły uderzała mnie w tym śnie jedna okoliczność, a mianowicie, że
znałem każdego z młodzieńców tam obecnych. Patrząc w tej chwili na was,
natychmiast go widzę, przy którym stole ze snu się znajduje.
Urzeczony
tym niecodziennym widokiem, zobaczyłem nagle w niewielkiej odległości jakiegoś
mężczyznę. Podbiegłem do niego, by zadać mu parę pytań, lecz potknąłem się o
coś i obudziłem w swoim łóżku. Prosiliście mnie, bym opowiedział wam jakiś sen,
więc uczyniłem zadość waszym życzeniom. Nie przykładajcie do tego snu więcej
wagi, niż snu nią należy”.
Następnego dnia ks. Bosko indywidualnie powiedział
każdemu z chłopców, przy którym stole widział go we śnie.
Zapytany,
czy istnieje możliwość przesunięcia się od stołu niżej położonego do wyższego,
odpowiedział twierdząco. Inaczej jednak przedstawia się sprawa ze stołem
umieszczonym na najwyższym tarasie. Ci, którzy odeń odeszli, nie mogli już tam
wrócić. Przy nim mogli zajmować miejsca wyłącznie ci, którzy nigdy nie utracili niewinności
chrztu. Tworzyli oni niewielką grupkę. Przy innych zaś stołach siedziało
niezmiernie wielu chłopców.