Adoracja
Maryi.
Oto ja jestem z wami po
wszystkie dni, aż do skończenia świata[1].
Słowa te wypowiadają,
pocieszający dogmat, nieustannej obecności Jezusa na ziemi pod osłoną
sakramentalną w Najśw. Eucharystii. Dziś gdzie sięgnie myśl nasza, wszędzie
znajdzie tabernakulum i obecnego tam Zbawiciela.
Niema dziś kraju, ani miasta, ani większej wioski,
gdzie by Bóg żywy nie mieszkał ukryty w Najśw. Sakramencie, pozostając tam z
niezachwianą stałością, we dnie i w nocy opiekując się światem, roztaczając
około siebie wpływy ku uświęceniu dusz, utrzymując pokój wśród rodzin,
zachowując moralność w miastach, dla dania pomyślnych zbiorów na polach, by wykarmić wszystkich ludzi. Można
było zawsze powiedzieć, niemniej i teraz, że .Jezus przemieszkuje sakramentalnie
jak Ojciec w pośród swych dzieci[2]. Spotkać się możemy z zarzutem, że w pierwszych
wiekach Kościoła nie przechowywano Najśw. Eucharystii, że po skończonej Ofierze
i rozdaniu Komunii Św. nic ze sakramentalnych postaci nie pozostawiano na
ołtarzach, że wówczas życie eucharystyczne ustawało aż do dnia następnego.
Racje oprzeć mogą na świadectwach niektórych pijarzy,
na charakterze czasu prześladowań, uniemożliwiające budowanie kościołów, i w
nich przechowywania Najśw. Sakramentu, nadto słusznej obawie, by poganie i
heretycy nie sprofanowali najświętszej Tajemnicy ukrytej w tabernakulum. Nie
myślimy wywoływać dyskusji, cel naszej pracy jest wyższy, umiłowanie życia
eucharystycznego Maryi, a wobec zbierania większej czci dla Najśw. Matki, niech
ustąpią wszelkie szermierki polemiczne, nie dające chwały Panu.
Jednak żebyś nie sądził czytelniku, iż
podajemy swoje urojenia, przytoczymy świadectwa wiarogodnych pisarzy
katolickich.
W rzeczy samej wroga nienawiść pogan i
żydów, co wybuchająca najsroższymi prześladowaniami wyznawców Ewangelii, nie
dozwalała na budowanie kościołów, i na publiczne wystawianie Najśw. Sakramentu.
Żarliwość wiernych o chwałę Boga i temu
zaradziła. W podziemiach, miejscach nieznanych, nieprzystępnych, wznosiła
świątynie i tabernakula Panu i tam ukrywała Najśw. Eucharystię.
Czytamy w dziele pt. „Rzymskie
katakumby", że były w tych świątyniach, nawet kaplice zwane „kaplice
sakramentów", bogato ozdobione symbolicznymi obrazami, stwierdzające wiarę
i cześć Najświętszego Sakramentu. Obok obrazu przedstawiającego cudowne
rozmnożenie chleba, znajduje się, jakby dla objaśnienia pierwszego, inny obraz
symboliczny, gdzie główna osoba, okryta prostym pallium (płaszczem), z
powierzchowności, zdaje się być kapłanem, wyciąga rękę z błogosławieństwem nad
dwiema rybami, leżącymi na stole (ryby były symbolem Najśw. Eucharystii[3]. Obok niego stoi niewiasta z podniesionemu rękoma w
postaci „Orantis", zatopiona w głębokiej modlitwie i uwielbieniu[4].
Któż z nas, nie pozna w owej niewieście
rozmodlonej w najwyższym zachwycie, naszej Matki Najświętszej Eucharystii?
Żyjący w I wieku, Lucjan poganin,
naśmiewający się z okazałości świątyń chrześcijańskich, tym samym stwierdza ich
istnienie „poszedłem, mówi on, przez drzwi żelazne i spiżowe przedsionki, dalej
idąc schodami, przybyłem do sali o złotym suficie, tak jak w pałacu Menelesa,
który opisuje Homer, zdumiony podziwiałem te cuda. Widziałem także, ludzi
modlących się tam, z czołem ukorzonym w prochu posadzki"[5].
Miał więc pierwszy wiek
kościoły, miał w nich ukryty Najśw. Sakrament. W aktach Apostolskich czytamy:
„Jest to jednym z główniejszych obowiązków niższego duchowieństwa, aby po
Komunii św. wiernych, zbierali pozostałe cząstki Ciała Zbawiciela i
przechowywali je z religijną czcią"[6].
W księdze VIII. r. XII tychże aktów
czytamy dekret: Po Komunii wszystkich wiernych, diakoni zbierają pozostałe
jeszcze szczątki i zanoszą do peristerium. Peristeria były to naczyńka,
skrzyneczki do chowania gołębia (columba eucharistica), w których
mieściła się Eucharystia [7].
Suarez mówi, że peristerium
znaczy dosłownie „thalamus sponsi" izba Oblubieńca. Zaprawdę,
dodaje najwłaściwsza to nazwa dla tabernakulum, gdzie Jezus przebywa sposobem
ukrytym, chociaż rzeczywistym w Najśw. Sakramencie, ze Swą Oblubienicą
Kościołem tak prześladowaną w Swych synach[8].
Św. Cyprian mówi,
nazywamy nasze kościoły „Dominicum tj. pałacem Pańskim, ponieważ Bóg w
Majestacie przysłoniętym przez Sakrament, przebywa tam nieustannie obecny"[9].
Jeżeli zwrócimy uwagę
na niezwykłą pobożność prywatną w pierwszych wiekach ku Najśw. Eucharystii,
musimy przyznać słuszność Suarezowi, „że w kościele nieustannym zwyczajem było
przechowywanie Najśw. Sakramentu w świątyniach dla pociechy wiernych i dla
dania im sposobności czczenia i adorowania obecnego w Niej Boga, jako też dla
wspomagania chorych, żeby nie umierali pozbawieni św. Wiatyku"[10].
Otóż chrześcijanie
pierwotnego Kościoła na chwilę nie odłączali się od Najśw: Sakramentu. Św.
Ambroży opowiada o swoim bracie Satyrze, że Przenajświętszą Eucharystię
zawiązywał w lnianą chusteczkę i nią szyję owijał[11].
Kardynał Bona na pewnych danych opowiada, że w czasie
podróży, chrześcijanie brali z sobą Najśw. Eucharystię[12]. Św. Bazyli, mówi o pustelnikach egipskich, iż
większa część z nich nie była kapłanami, a ponieważ mieszkali w
najodleglejszych zakątkach, przeto brali z Kościoła św. Hostię, zachowywali w
swych domach z najgłębszą czcią i wielką pobożnością adorowali Jezusa, Ukrytego
pod osłoną chleba i pożywali Ją sami, a nawet udzielali innym żyjącym na pustyni[13].
Było również obowiązkiem diakonów roznoszenia w
koszykach Chleba św. do domów tych, którzy nie mogli zgromadzić się na Mszy
świętej[14].
Martyrologia świętych wskazuje nam jedno z
najchwalebniej szych męczeństw młodego Tarscycjusza, który poległ w obronie
Najśw. Sakramentu.
Tarscycjusz wysłany do miasta, aby zaniósł Najśw.
Sakrament choremu, spotkał w drodze żołnierzy, którzy spostrzegłszy, że niesie
coś ukrytego pod płaszczem, przez ciekawość zatrzymali go, chcąc zobaczyć co by
to było. Mężny młodzieniec stanowczo sprzeciwił się ich żądaniu; ale im mocniej
się opierał, tym bardziej utwierdzał ich
w przekonaniu, że coś bardzo drogiego niesie i tym większa budziła się żądza
odebrania mu skarbu jego. Poczęli tedy tłuc go kijami i kamieniami, aż w końcu
zranionego dobili; lecz jakież było ich przerażenie gdy siłą otworzywszy ręce
umarłego, i w śmierci jeszcze mocno ściskał skarb ukryty, nic pod odzieniem
jego nie znaleźli. Hostia św. znikła z pod rąk morderców, którzy wielkim
strachem zdjęci, porzuciwszy martwe ciało na drodze uciekli[15].
W tym wieku odkrycia w katakumbach Rzymskich, jeszcze
jedno światło rzucają na pobożność pierwszych wieków ku Najśw. Sakramentowi.
Archeologowie w poszukiwaniach katakumbowych,
znajdowali nie tylko ampułki z krwią męczenników, ale i naczyńka dla św.
Eucharystii. Uczony badacz tych świętych zabytków, Eduard le Blant, na pewnych
danych dowodzi, że do grobu męczenników składano nawet Najśw. Sakrament[16].
Wiara gorąca św. męczenników jakże dzielnie stwierdza
prawdziwość słów Zbawiciela „Ojcowie wasi jedli mannę i pomarli; kto pożywa
tego chleba, żyć będzie na wieki"[17]. „Ja go wskrzeszę w ostateczny dzień"[18].
Wobec tych świadectw, możemy z innymi wierzyć i
twierdzić, że Maryja adorowała Jezusa Ukrytego w Najśw. Sakramencie, w Matce
wszystkich Kościołów, w Kościele najświętszym jakikolwiek był i będzie na
świecie, jak nazywa Hipolit Tebański, święty Wieczernik[19].
Już po wielekroć razy przekonaliśmy się, że Jezus
zostawia Swą Matkę na ziemi, nie bez głębokich celów. Zbawiciel obawiał się
zostać na ziemi bez Maryi w pierwszych latach istnienia Kościoła. Ona
miała zastąpić świat cały,
zapełnić najwdzięczniejszą
adoracją samotność Jego. Jej miłość i uwielbienia dla Ofiary
Eucharystycznej Jezusa wynagradzać miała obojętność świata.
Zostawił Swą Matkę przy
Eucharystii, by względem nowonarodzonego Kościoła spełniła zadanie matczyne.
Obowiązkiem Matki Najśw. Eucharystii, mówi O Eymard, jest dzieciom swoim
wskazać Chleb żywota, nauczyć go pragnąć i cenić i Nim się zasilać; wzbudzić
gorliwość do adoracji, sama stając się wzorem przystępnym, bo tylko serce Matki
może być dobrze zrozumianym.
Nadto zostawił Jezus
Swą Matkę, aby była spójnią zjednoczenia Jego z nami. Dziecko czuje potrzebę
życia z Matką, chce z Mą przestawać jak najdłużej. Matka Najśw. może
najdoskonalej wykształcić swe dzieci w cnotach potrzebnych do życia
eucharystycznego[20].
Mówią pisarze kościelni, że Maryja
wszystkie chwile życia po Wniebowstąpieniu Pańskim zapełniała adoracją Najśw.
Eucharystii, bo chociaż Maryja oczy ciała zamyka i śpi „serce Jej czuwa[21] i działa; a wszystek ten odpoczynek zmierzał do tego,
by naprawił Jej siły, by odnowił Jej orłową młodość[22]. O. Eymond mówi, że Maryja nawet noce przepędzała u
stóp Jezusa sakramentalnego[23]. Uczony Suarez tegoż samego jest zdania i powiada, że
Maryja to najwięcej kochająca Matka najmilszego Syna. Straciwszy Jezusa w
powrocie z Jerozolimy pozostaje w śmiertelnym niepokoju, szuka Go strapiona, i
w słowach bolesnego wzruszenia użala się na Jego chwilową nieobecność I odtąd
nie odstępuje Go, ślad w ślad za Nim idzie, aż na Kalwarię. Teraz ma Jezusa w
tabernakulum, czy podobna, by mogła zgodzić się na opuszczenie Go na dłuższą
chwilę[24].
A jeżeli na to zdanie
nie zgodzisz się czytelniku, to przyznać musisz, że życie Maryi było takim, o
jakim była mowa w poprzednim rozdziale, przygotowaniem go godniejszego
uczczenia Jezusa w Jego sakramentalnym przebywaniu.
Nic nas tak nie powinno
uderzać w Maryi, jak harmonia uczuć Jej miłości w adoracji, z Jej życiem
domowym. Są one jak dwa akordy zlewające się w jedną cudną pieśń modlitwy i
czynu, dając istotną wartość prawdziwej świętości.
Aniołowie widząc Maryję
spieszącą na adoracje, zapewne z uwielbieniem wołali: „Któraż to jest, która
idzie, jako zorza powstająca, piękna jako księżyc, wybrana jako słońce"[25].
Wszystko co piękne, wzniosłe i boże,
wszystko czym niebo Maryję ubogaciło, towarzyszy Jej do tabernakulum,
świętością otacza Ją jak obłokiem, dając Jej królewskie, bo pokorne wejście do
rozmownicy sakramentalnej, by pod okiem Jezusa żyła i przy Boskim Jego sercu
adorując dzieliła świętość i cele eucharystyczne.
Duchy niebieskie
rozmiłowane w tym ognisku miłością płonącą, wołają: „Nawróć się, nawróć się
Sulamitko, nawróć się, nawróć, abyśmy na cię patrzali"[26]. Oczy ich napatrzyć się nie mogły temu Niebu — duszy Maryi
— zda się, że nie śmią się zbliżyć do swej Pani widząc Ją zatopioną w głębokiej
rozmowie z Panem, w przedziwnej Eucharystii i tylko zdała się przyglądając,
budują się widokiem Boga i Boskiej Matki.
Ile razy Maryja uklękła przed Najśw. Eucharystią, w tym
momencie Jezus Utajony ogarniał Ją, chwytał wzniosłością Swych tajemnic. Duch
Jej nie znał roztargnień, przygotowań, od razu „przenikała głębokość
przepaści"[27] eucharystycznej i zatapiała się w Boskim Sakramencie
„mając wespół życie z Bogiem"[28]. Ona jaśniej niż św. Szczepan „widziała niebiosa otworzone i Jezusa
stojącego po prawicy"[29] i tegoż Jezusa ukrytego osłoną opłatka w Najświętszej
Eucharystii.
W chwilach adoracji Maryja nie
myśli, że jest Matką Najśw. Eucharystii; nad całe niebo i ziemię ukochana, korzy
się pokorą ducha i ciała, jako służebnica Pańska. Dla Niej możność zbliżenia
się do „światłości niedostępnej[30], otoczyć tu na ziemi tron na Cherubach wzniesionego[31] było najwyższym szczęściem, kresem zaszczytów i
pociech, których by nie odstąpiła za żadne skarby świata!
I ta głęboka Jej pokora, co się służebną
czyniła, nie przeszkadzała Maryi w świętych chwilach kontemplacji. Jezus bez
przeszkód całe Jej Jestestwo obejmował w posiadanie, czerpiąc w duszy Swej
Matki najwyższą cześć. Już z poprzedniej nauki musieliśmy zauważyć, że życie
Maryi, było zawsze wzniosłe, święte, niebiańskie, poświęcone Jezusowi i Jego
miłośnikom, od chwili ustanowienia Najśw. Sakramentu, nabiera innego piękna,
cechy, światła i nauki. Jej uczucia i jej potężna gorejąca miłość dla Jezusa w
Najśw. Eucharystii, zachwyca nas Swą wielką czcią dla Syna, dążeniem
nieustannego przebywania z Nim, większą tęsknotą, głębszym odpocznieniem
mistycznym. Jezus sakramentalnie wyniszczony i opuszczony, nieznany i
ubezwładniony, zamknięty dobrowolnie i żyjący w ciągłej zależności i
poddaństwie, jest Jej bliższym, droższym i wspanialszym. On, ten Bóg
wyniszczony, przyciągał Ją, przejmował i przykuwał do Siebie wydobywając z Jej
serca płomienie żarliwych uniesień, czyniąc Jej serce ogniskiem jakoby
kadzielnicą, z której się wznosi ku Temu Więźniowi Miłości, kadzidło
adoracyjnych hołdów wraz ze słodkością wonności niezliczonych Jej cnót; lecz
Jezus rozszerzał Jej serce, by u stóp Jego świętych, za wszystkich cierpiała,
kochała i wynagradzała; odrywał Ją w tej ciszy świętej, od świata — by
wyłącznie zachować dla Siebie i Kościoła; On chciał być dla Niej Jedynym Panem
i Bogiem, by Mu była „Jedyną wybraną"[32] Matką, Oblubienicą i Adoratorką, by wszystka była
Jego, jak On wszystek Jej „Miły mój mnie — a ja Jemu"[33].
„Pan, mówi Prorok, w słońcu
postawił przybytek swój[34]. „Słońce sprawiedliwości to Jezus Chrystus[35], a przybytek to tabernakulum gdzie ukryte jest słońce
eucharystyczne. Otóż to słońce sakramentalne z przybytku swego jaśniej, pełniej
Maryję „odziewa światłością jako szatą"[36], z doskonałych, niedościgłych czynów i uczuć, tworząc
nieznany świat świętości eucharystycznej.
Zauważ jeszcze, w życiu
eucharystycznym Maryi nowy porządek. Jezus staje się w Najśw. Sakramencie dla
Swej Matki początkiem, źródłem i przedmiotem eucharystycznego życia. On Sam
jest Jej serca i woli kierownikiem. Jezus sakramentalnymi doskonałościami
rozwijał w Maryi życie wzniosłe, świętsze, z większą dlań chwałą i jakiej dotąd
nie odbierał. „Jezus, mówi biskup Gay, widział w duszy Maryi takie piękności,
słyszał takie harmonie, jakich Mu nigdy nie dała, ani Mu była dać zdolna"[37]. Ona podług silnego wyrażenia św. Pawła „była
napełnioną wszelaką zupełnością Bożą".
Życie adoracyjne Maryi,
niebiańskim nazwiemy, Ona tak uwielbia Pana, w takim poważaniu, czci i
ukochaniu adoruje Go, za wszystko co dla nas uczynił, jakby tu na ziemi, przy
tabernakulum „miała wespół życie z Bogiem[38], że zda się i w niebie nie jest ani doskonalszym, ani
świętszym, ani więcej ubogacającym kościół i niebo.
Zaprawdę, o Jezu i mój Panie,
włożyłeś na głowę Swej Matki „koronę z kamienia drogiego", który nikt
podobnej nie miał i mieć nie będzie.
Przytoczyliśmy na początku
niniejszego rozdziału słowa O. Eymonda, obowiązkiem Matki Najśw. Eucharystii
jest nauczyć dzieci pragnąć, czcić i zasilać się Chlebem żywota i stać się dla
nich wzorem przystępnym do naśladowania[39].
Szczytniejszego i prostszego
przykładu adorowania Pana Jezusa nie znajdziemy nad wyżej wskazany. A chociaż,
mówi biskup Gay, życie całe można by z pożytkiem i rozkoszą strawić na samem
tylko, w świetle nauki chrześcijańskiej rozważaniu tych bogomyślnych widzeń,
adoracji i Komunii św. i wszystkiego wewnętrznego życia Maryi[40], my jednak stopniowym naśladowaniem zdążajmy za
Maryją; poruszajmy w sobie najdzielniejsze sprężyny duszy naszej, by bliżej,
najbliżej i najpokrewniej łączyć się z adorującą Matką naszą.
Pierwszym warunkiem dobrej
adoracji niech będzie w nas życie święte — anielskie. Jezus nie lubi dusz
ciasnych, zajętych sobą — i serc połowiczych, zatumanionych mgłą światowych i
kastowych zapatrywań i sądów. Duszę Twoją niech przejmuje pragnienie ukochania,
oddania hołdu i poddaństwa i uczczenia Jezusa Ukrytego w Najśw. Sakramencie.
Ten Jezus sakramentalny „im ci się okaże niższym i cichszym, niech ze św.
Bernardem będzie ci stokroć droższym"[41] a sercu twemu wdzięczniejszym.
Ubogie i nieznaczne postacie
chleba i wina, cichość i opuszczenie i nieraz widziane lekceważenie Jezusa w
Jego „ Świątnicy" eucharystycznej niech nie utrudnia wylewu uczuć, wiary i
miłości naszej. Niech będzie łączność nasza z Jezusem w Najśw. Eucharystii
ściślejsza, niż Ojca z Synem, niż Jakóba z Benjaminem „niech dusza nasza
zawiśnie, według wyrażenia Pisma św. na duszy Tego" bez miary miłującego
nas Ojca w Najświętszej Eucharystii ukrytego.
Jak dwie dusze miłujące się wzajemnie doznają
nieprzezwyciężonej potrzeby widzenia się i przestawania z sobą, podobnież i
dusze miłujące Najśw. Eucharystię niech poczytają za jedyne szczęście, rozkosz
i radość obcowanie ze swoim boskim przyjacielem. Każdą chwilę przeżytą u stóp
ołtarza, pod okiem swojego Boga uważajmy za najbłogosławieńszą w dniu całym.
Jeżeli Dawid duszą pełną tęsknoty i pragnienia wyrywał się do świątyni, ach
„kiedy przyjdę, i okażę się przed obliczem Boga?"[42], bo żąda i ustaje dusza moja do pałaców Pańskich[43], gdzie Bóg przebywał w sposób mniej doskonały, niż
teraz w naszych Kościołach. „Jako jeleń, mówi, do źródeł wodnych, tak pragnie
dusza moja do Ciebie, Boże"[44]. „Błogosławieni, którzy mieszkają w domu Twoim Panie,
albowiem oglądają Boga nad Bogi w Syjonie"[45]. I na samo wspomnienie szczęścia, jakie go czeka
„wylewał duszę swoją, że: przyjdę na miejsce przybytku dziwnego, aż do domu
Bożego"[46].
„Jakąż siłą miłości nasze serca winny się
wyrywać do stóp Boga utajonego w Najśw. Eucharystii, gdzie, jak mówi Anioł
Eucharystii, znajduje się istny pożar miłości bożej, gdzie, jak ze świętego
źródła wytryskują wody, aż do żywota wiecznego, u którego możemy gasić nasze
pragnienie i przywracać duszy naszej pierwotną niewinność. Tak jest błogo w
pobliżu ogniska miłości! Nie opuszczajmy stóp ołtarza, mówi na innym miejscu,
pozostawajmy jakoby zamknięci w świętem cyborium, jest to więzienie miłości,
bądźmy gotowi do przepędzenia tam chętnie dni naszej pielgrzymki. Gdy się kocha
Pana Jezusa „nie ma chwil słodszych, te, które się z Nim spędza"[47]. A jeśli zatrudnienia dzienne nie pozwalają nam pójść
do Kościoła nawiedzajmy Pana w myśli, na wzór proroka Daniela, który oddalony z
Judei, niewolnik w Babilonie, zwracał się po trzykroć na dzień w stronę
Jerozolimy i zgiąwszy kolana zasyłał modły do Boga Izraelskiego, tak jak gdyby
się znajdował w Syjonie. Dusza eucharystyczna tym bardziej winna spełniać ten
święty obowiązek i nie mogąc osobiście, duchem na każdy dzień niech się
przenosi do stóp Pana Jezusa i niech Go adoruje.
Niech nas zawstydzi
pewien mahometanin, który mówił: „gdybym miał szczęście wierzyć w Najśw.
Eucharystię nie na nogach, ale na kolanach szedłbym do kościoła". Lecz my,
lubo wierzymy w żywą obecność Pana Jezusa w Najśw. Sakramencie, jednak słaba
jest nasza wiara, inaczej świątynie nasze byłyby pełne i każdy znalazłby chwilę
swobodną, bez szkody swych obowiązków, aby pójść do Jezusa złożyć Mu hołd czci
i uwielbienia, otworzyłby Mu swe serce, ogrzałby się Jego miłością, rozbudziłby
w sobie żywszą wiarę i uczucia gorętsze w tym zetknięciu się z Bogiem.
Kwadrans rozmowy z Panem ukrytym pod osłoną
eucharystyczną, mówią pisarze ascetyczni, więcej nas nauczy o naszym
przeznaczeniu i oświeci w sprawach zbawienia własnego, niż długie i mozolne
dociekania umysłowe. Adoracja więcej wleje pociechy, otuchy, rezygnacji do
znoszenia krzyżów, niż najroztropniejsze rady ludzi świętych. Wpływ, jaki wywiera
obecny Bóg w tabernakulum, rozprasza wszystkie wątpliwości duszy, wskazuje
potrzebę porzucenia okazji i przy wiązań do grzechu, ostudza pragnienia
zmysłowe i pociąga do naśladowania doskonałości Jego. Zaiste, Pan Jezus w
Najśw. Sakramencie, jest światłością świata, mądrością wiekuistą, obrazem
istotnym piękności i szczęśliwości Boga.
Przytaczamy modlitwę
św. Tomasza z Akwinu, jaką zanosił do Pana Jezusa utajonego w Najśw.
Sakramencie.
„O Ty, co mię tak kochasz Jezu, rzeczywiście
tu utajony Boże, wysłuchaj mnie, błagam Cię. Niech Twoja wola będzie moim
upodobaniem, moim pragnieniem i miłością. Spraw, abym jej szukał, znalazł ją i
spełnił. Naucz mnie Swych dróg, wskaż ścieżki Swoje. Ty masz pewne zamiary nade
mną, powiedz mnie o nich i spraw, abym podług nich postępował, aż do dokonania
zbawienia mej duszy. Niech będę obojętny na wszystko, co się dzieje, a nie
pragnąć widzieć nic innego oprócz Ciebie, niech kocham to wszystko, co jest
Twoje, lecz Ciebie nade wszystko, o mój Boże, Ciebie jednego! Spraw, niech
każda radość, co nie jest Tobą, stanie mi się gorzką, niech mi będą
niepodobieństwem inne pragnienia oprócz Ciebie, każda praca dla Ciebie niech mi
będzie rozkoszą, a wypoczynek bez Ciebie nieznośnym. Niech w każdej chwili, o
mój Boże, dusza moja wzlatuje ku Tobie; a całe me życie niech będzie jednym
aktem miłości! Daj mi uczuć niezwłocznie, że każda sprawa nie przynosząca Ci
chwały jest martwą. Niech moja pobożność nie będzie nawyknieniem, lecz ciągiem
uniesieniem serca.
O Jezu, rozkoszy mego życia,
spraw, abym był pokorny bez starania się o to, bez rozproszenia w mych
radościach, bez zniechęcenia w mych smutkach, bez szorstkości w moich
surowościach. Spraw, abym mówił bez zbaczań, żebym się bał bez rozpaczy, bym
się spodziewał bez zarozumiałości, żebym był czysty i bez zmazy, abym upominał
bez gniewu, abym kochał bez fałszywych pozorów, abym swym przykładem drugich
budował, lecz bez chełpliwości, abym słuchał bez wymówek i cierpiał bez
szemrania.
O Jezu, Dobroci
najwyższa, błagam Cię, daj, aby me serce było tylko w Tobie rozmiłowane, aby
żadne widowisko, żadna opowieść nie mogła mnie rozproszyć, aby me serce było
wierne i stałe bez chwiejności i upadania; serce niepokonane, po każdej burzy
gotowe do nowej walki; serce wolne nie dające się uwieść, a nigdy niewolnicze,
serce prawe, które by nigdy nie chodziło drogami nierównymi.
A mój umysł o Zbawicielu!
niech będzie niezdolnym do zapomnienia kiedy o Tobie, lecz gorliwym w
poszukiwaniu Ciebie i umiejętnym w odnalezieniu, o najwyższa Mądrości! Niech
rozmowy moje zawsze będą zgodne z Twym upodobaniem, niech ten mój umysł ufający
i spokojny czeka Twej odpowiedzi, i niech się zawsze na Twym słowie wspiera.
Spraw niech pokuta da mi uczuć
ciernie Twej korony! Niech Twa łaska rozleje swe dary po drodze mego wygnania!
Spraw niech w niebieskiej ojczyźnie, chwała mnie upoi Twymi radościami".
Amen.
Pisałem w dzień
święta Przenajświetszej Maryi Dobrej Rady, roku Pańskiego 1899. w klasztorze na
Jasnej Górze.
X. Kazimierz Siedlecki
Pisownię nieco
uwspółcześniłem (katolik)
[1] Mt 28.20
[2] O. Eymard l.c.
[3] Klemens Alex. Paedag III-289 Potter s. August de.
civit Dei. 18-22
[4] Katakumby Rzymskie Przegl. Kat. z r. 1866
[5] Cyt. Kard. Bona
[6] Dodatek do Mies. Maja O.E.
[7] Encykl. Kośc. III-547
[8] De Eucharyst. D. XXVI sekt. 8.
[9] Loc. Cit. O. Ey.
[10] Suarez loc. cit. R. XVII sec. 8.
[11] Cyt. X. Szmith kat. Hist. III-57
[12] Loc. Cit. Lib. II-c. XVII
[13] Epist. Ad Caesar. Patr.
[14] S. Cypr. L. c.
[15] Więz. Mamert r. VI
[16] Ampułki katakumbowe z Krwią. Przegląd Kat. R. 1869 Nr 22
[17] J 6.59
[18] Ibid 44
[19] O.Eymard l. c.
[20] Eymard
[21] Pnp 5.2
[22] Ps 102.5
[23] Loc. Cit.
[24] Suarez l.c. XIII sect. 2
[25] Pnp 6.9
[26] Pnp 6.21
[27] Ekl 24.8
[28] Mądr 8.3
[29] Dz 7.55
[30] Tym 6.16
[31] Ps 79.2
[32] Pnp 6.8
[33] Pnp 6.16
[34] Ps 18.5
[35] Oficium Brev.
[36] Ps 53.2
[37] Roz. Loc. Cit.
[38] Mądr 8.2
[39] Ut supra
[40] Loc. Cit.
[41] S. Bern. Sermo I. in. Epiph
[42] Ps 41.3
[43] Ps 83.3
[44] Ps 41.2
[45] Ps 83.4-6
[46] Ps 41.5
[47] Ks. M. Mayet loc. cit.