NIEWINNOŚĆ
ZACHOWANA DZIĘKI POKUCIE

M. B. tom XVII, Dodatek 22

Osoby i miejsca

Całą noc trwał sen, który miał ks. Bosko w lipcu 1884 r. Śniło mu się, że ma przed sobą bezkresną, łagodną pochyłość, porośniętą jednolitą, zieloną roślinnością. Na dolnym krańcu łąka ta kończyła się stopniem, z którego można było wejść na ścieżkę, gdzie stał ks. Bosko. Całość pokryta świeżą, miękką trawą i tysiącem odmian kwiatów, rozjaśniona blaskiem mocniejszym od słońca, wydawała się ziemskim rajem. Wspaniałe drzewa, splatając swoje konary, nie tylko ocieniały polanę, ale tworzyły urzekającą dekorację na kształt wielkich girland. W samym centrum ogrodu widniał rozłożony kobierzec o magicznie ślicznych barwach. Chociaż nie błyszczał jaskrawo, przyciągał i zdumiewał wzrok — rozciągał się na kilka mil i wygląd miał królewsko okazały.

Jego brzegi zdobiły wyszyte złotem różne napisy. Jeden z nich brzmiał: „Błogosławieni, którzy kroczą drogą życia nieskalani, wypełniając prawo Pana”. Napis na drugim brzegu głosił: „Tym, którzy żyją w czystości, nie poskąpi swoich dóbr”. „Nie będą zawstydzeni w godzinie złej, w dniach złych będą uratowani” — to napis na trzecim skraju dywanu. Na czwartym natomiast można było odczytać: „Czujnie strzeże Pan życia niewinnych, a dziedzictwo ich we wieczności”. W czterech rogach dywanu, wokół ogromnej bogato rozwiniętej róży mieściły się cztery inne hasła: „Jego obcowanie z ubogimi duchem”. „Obroni tych, którzy idą drogą prawości”. „Którzy kroczą w prostocie, kroczą bezpiecznie”. I jeszcze: „Upodobanie jego w tych, którzy postępują w prostocie”. W samym środku dywanu widniał zaś napis: „Który idzie drogą prostą, będzie zbawiony”.

Pośrodku zbocza, na górnym skraju tego olśniewającego dywanu, stał purpurowy proporzec z wypisaną złotem sentencją: „Synu, ty zawsze jesteś ze mną, a wszystko co moje, do ciebie należy.

Chociaż ks. Bosko uległ czarowi tego malowniczego ogrodu, to przecież jeszcze mocniej zafascynował się widokiem dwóch dziewcząt, w wieku około dwunastu lat, siedzących na skraju kobierca, gdzie pochyłość kończyła się stopniem. Z ich postawy i zachowania emanowała jakaś nieziemska skromność. Z oczu dziewcząt, skierowanych ku górze, biła nie tylko niewinność gołębiej prostoty, lecz promieniowała najczystsza miłość i radość niebiańskiej błogości. Pogodne czoła jaśniały szczerością i prostotą. Na ustach igrał słodki i urzekający uśmiech. Rysy twarzy uwidaczniały serca łagodne i dobre. Całą postawę i wygląd dziewcząt cechowała doniosła dostojność i szlachetność kontrastująca z ich młodością.

Białe szaty, okrywające ich sylwetki, sięgały im do stóp. Nieskalanej ich bieli nie mąciła żadna plamka, jakaś zbędna fałda, czy najmniejszy pyłek kurzu. Szeroka, czerwona wstęga zdobiła ich postacie. Była ona obramowana złotem i przyozdobiona girlandą z lilii, fiołków i róż. Z ich szyi spływały podobne girlandy, uplecione z tych samych kwiatów, lecz o odmiennych kształtach. Przeguby rąk zdobiły bransolety z białych stokrotek.

Wszystkie rzeczy i kwiaty uderzały kształtem, barwą i pięknem niemożliwym do opisania. Najcenniejsze, drogocenne, kunsztownie szlifowane kamienie w porównaniu z nimi wydawać się mogły zwykłym blichtrem. Białe buciki na nogach dziewczynek przeplatała misternie tkana złota nić. Sznury zrobione z białych i złotych pasemek, jakby nasyconych światłem, oplatały je w pasie. Długie, puszyste i falujące włosy, przytrzymywane koroną, spływały im do ramion.

Pochwała czystości

Dziewczęta rozmawiały ze sobą. Jedna zadawała pytania, druga odpowiadała w radosnym uniesieniu. Co chwilę obie zajmowały inne pozycje, razem obie siedziały to znów jedna podniosła się, a druga pozostała w postawie siedzącej. Czasami obie przechadzały się tam i z powrotem, lecz nigdy nie przekroczyły płaszczyzny dywanu ani dotknęły trawy czy też kwiatów.

W tym śnie ks. Bosko był wyłącznie widzem. Nie wyrzekł ani jednego słowa, niezauważony przez dziewczęta. „Co to jest niewinność? — słodkim głosem zapytała jedna”. — ‚„Jest to uszczęśliwiający stan łaski uświęcającej, napełniającej serca ludzkie dzięki stałemu i dokładnemu zachowaniu Bożych praw. Pilnie strzeżona czystość jest źródłem wszelkiej mądrości i cnoty”. Pierwsza z dziewcząt powiedziała: „Jakiż to splendor, jakiż blask, jaka chwała żyć pomiędzy niegodziwymi, a jednak zachować niewinność i nienaruszalność moralnych praw!” — Drugie dziewczątko, pozostając u stóp pierwszej, wykrzyknęło: „Szczęśliwy chłopiec, który nie ulega podszeptom niegodziwców i nie kroczy drogą grzeszników. Jego rozkoszą jest prawo Pana, nad którym rozmyśla w dzień i w nocy. Będzie jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą Bożej Łaski, które we właściwym czasie wyda stokrotny owoc dobrych uczynków. Mimo szalejących wiatrów, liście jego szlachetnych zamierzeń i zasług nie opadną zeń, i cokolwiek uczyni, przyniesie to dobry skutek. Wszystko w jego życiu przyczyni się do powiększenia zasług”.

Wypowiadając swoją myśl, wskazała na drzewo w ogrodzie przepełnione dorodnymi, soczystymi owocami, od których rozchodziła się w powietrzu delikatna i przyjemna woń. Kryształowo czyste potoczki płynęły między tarasami po lekko pochylonych zboczach pełnych kwiatów, tworząc małe skupiska wody wokół pni drzew lub niewielkie kaskady spływające w dół. Szmer strumyka przypominał jakąś tajemniczą, zachwycającą muzykę, dochodzącą z oddali.

Pierwsza znów rzekła: „Niewinny jest jak lilia między cierniami, którą Pan zasadził w swoim ogrodzie ku radości swego Serca. Może powiedzieć Panu: mój umiłowany. Żywi się między liliami” — wskazała przy tym na wielki łan lilii, które unosiły swoje śnieżnobiałe kielichy ponad trawy i inne kwiaty. W pewnej odległości wysoki żywopłot okalał cały ogród. Za owym gęstym żywopłotem z cierni można było zobaczyć obrzydliwe, błąkające się stwory, próbujące dostać się do ogrodu, lecz gęstość cierni na to nie pozwalała.

„To prawda! Ileż racji jest w twoich słowach” — powiedziała druga. „Szczęśliwy młodzian, który jest bez winy! Kim jest on, a sławić go będziemy?! Uczynił bowiem wielkie rzeczy w swoim życiu. Poddany próbom, wyszedł z nich zwycięzcą. Jego chwała będzie trwała wiecznie. Mógł zgrzeszyć, ale nie zgrzeszył, mógł czynić źle, a nie czynił. Dlatego jego dobro zostanie utwierdzone w Panu, a cała wspólnota świętych opowie się za jego dobrymi uczynkami”.
„A jaką chwałę przygotował Bóg dla takich, jak ów młodzieniec na ziemi! Będzie o nich pamiętał. W swojej Świątyni uczyni ich stróżami swoich tajemnic i nada im wieczyste imiona, które nigdy nie zaginą” — zakończyła pierwsza.

Potem wstała druga i zawołała: „Któż potrafi opisać piękność duszy niewinnej? Taką duszę okrywają, podobnie jak nas, przewspaniałe, białe szaty chrztu św. Ich ramiona aż błyszczą od boskich kosztowności. Na palcu ma obrączkę zjednoczenia z Bogiem. Swobodnie posuwa się po drodze ku wieczności, bo przed nią rozpościera się droga usłana gwiazdami...

Jest żywym tabernakulum Ducha św., karmi się Krwią Jezusa, dzięki czemu płonie blaskiem specjalnym. Nosi Trójcę Przenajświętszą w nieskalanym sercu i rozsiewa wokół strumienie światła, jakby słoneczną jasność. Deszcz kwiatów spływa z góry i niezwykłą wonią napełnia powietrze. Wokoło słodkie dźwięki muzyki aniołów powtarzają, jak echo, jej modlitwy. Najświętsza Maryja czuwa w jej pobliżu, gotowa ją bronić w potrzebie. Niebo stoi dla niej otwarte. Zachwycają się nią niezliczone zastępy Świętych i Błogosławionych w niebie, radośnie oczekując na ich przyjęcie. Sam Bóg, w niedostępnym majestacie swojej boskiej chwały, wskazuje prawicą tron dla niej przygotowany, a lewą dłonią trzyma koronę pełną blasku, którą będzie ją wieńczyć na wieki”.

„Niewinny jest tęsknotą, radością, triumfem niebios. Jego twarz promienieje nie dającym się wyrazić szczęściem. Jest dzieckiem Boga. Boga uznaje za swego Ojca, a niebo jest jego dziedzictwem. Czuje się bezustannie zjednoczony z Bogiem: widzi go, kocha, posiada i Nim się rozkoszuje. Przeżywa przedsmak wspaniałości niebios, które stały się jego udziałem: cieszy się jego wszystkimi darami i doskonałościami”.

„Dlatego tak chwalebnie jawi się ta cnota niewinności w życiu świętych Starego i Nowego Testamentu, szczególnie męczenników”.

„O niewinności, jak jesteś piękną! Kuszona, wzrastasz w doskonałość. Upokarzana, jeszcze mocniejszym blaskiem świecisz. Z walki wychodzisz zwycięsko, na skrzydłach śmierci ulatujesz po swoją nagrodę. W niewoli czujesz się wolna, w niebezpieczeństwach bezpieczna i spokojna. W kajdanach szczęśliwa. Potężni kłaniają się tobie, rządcy witają cię, wielcy poszukują. Dobrzy słuchają ciebie, niegodziwcy zazdroszczą ci, rywale współzawodniczą z tobą, twoi przeciwnicy poddają się tobie. Jeśliby nawet ludzie niesłusznie cię potępili, zawsze ostatecznie zwyciężasz”.

Delikatność czystości — dramat tych, którzy ją utracili

Dziewczęta przerwały dialog na moment, by nabrać tchu po tak gorącej wymianie zdań. Potem wzięły się za ręce i, wpatrzone w siebie, rozmawiały dalej:
„Och, gdyby młodzi wiedzieli, jak bezcennym skarbem jest niewinność, strzegliby zazdrośnie Łaski chrztu św. od samego zarania swojego życia! Niestety, nie zastanawiają się nad tym ani nie rozumieją, co znaczy ją utracić!”

„Niewinność, to cenny płyn, lecz w naczyniu z bardzo kruchej gliny”.

„Niewinność, to kosztowny kamień, którego wartości nikt nie zna. Łatwo się go gubi lub zamienia na rzeczy bez żadnej wartości”.

„Niewinność jest złotym zwierciadłem, które odbija oblicze Boga. Ale jedno tchnienie wilgotnego powietrza wystarczy, by zaszło mgłą. Trzeba je zawsze osłaniać welonem”.

„Niewinność jest jak lilia”.

„Lecz jeden dotyk szorstkich rąk potrafi ją zniszczyć”.

 „Niewinność jest jak biała szata w myśl słów Pisma św.:

«Niech w każdej chwili twe szaty stają się białe»”.

„Jedna pojedyncza plama potrafi ją zbrukać, dlatego trzeba postępować z największą ostrożnością”.

„Niewinność jest niepodzielną jednością — niszczy ją, choćby jeden grzech, i unicestwia jej urok piękna”.

„Wystarczy jeden grzech śmiertelny, aby ją stracić i to na zawsze”.

„Co za szkoda, że codziennie tak wielu gubi swoją niewinność! Gdy młodzieniec popełnia ten grzech, niebo się przed nim zamyka, oddala się Najświętsza Panna i Anioł Stróż, milknie muzyka, gasną światła. I nie ma już Boga w jego sercu. Gwiazdami usłana droga, którą miał kroczyć, gdzieś się rozwiewa. Zostaje sam jeden, jak samotna wyspa jedyna na środku morza, morza ognia, które rozciąga się aż po najdalsze krańce wieczności i kończy się w najniższych głębinach chaosu. Nad jego głową, na ciemniejącym niebie, ukazują się złowrogie błyskawice Bożej sprawiedliwości. Szatan rzucił się na niego i skuł kajdanami. Swoją łapę stawia na jego szyi, a potrząsając swoim obrzydliwym pyskiem, wykrzykuje: Zwyciężyłem! Twój syn jest moim niewolnikiem, już więcej do ciebie nie należy! Jeżeli w tym momencie zabrakłoby Bożego Miłosierdzia, jako jedynego punktu oparcia, byłby zgubiony na zawsze”.

„Może jednak powstać! Dobroć Boża jest bez granic. Szczera spowiedź przywróci mu łaskę Najwyższego i tytuł dziecka Bożego.

Lecz nie przywróci już mu nigdy utraconej niewinności! Następstwa pierwszego upadku będą w nim trwać! Zasmakował zła, których przedtem nie dostrzegał. Poczuje, jak straszne są naturalne skłonności w tym względzie. Będzie też miał świadomość przeogromnego długu, który zaciągnął wobec Bożej Sprawiedliwości. W duchowych zmaganiach doświadczy uczuć przedtem mu nieznanych, mianowicie: wstydu, smutku i wyrzutów sumienia”.

„Pamięć o słowach skierowanych do niego przed upadkiem nie da mu spokoju: Pozwólcie dzieciom przyjść do mnie. Będą jak aniołowie Boży... Synu, daj mi serce swoje...”

Biada tym, którzy zgorszenie przynoszą

„O jak straszliwą winę zaciągają źli ludzie, z powodu których dziecko traci swoją niewinność! Pan Jezus powiedział: «Gdyby ktoś zgorszył jedno z tych maluczkich, którzy we mnie wierzą, lepiej by mu było, gdyby uwiesił sobie na szyi kamień młyński i pogrążył się w głębokościach morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie... (Mt 18, 6—7). Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze ojca mojego, który jest w niebie» (Mt 18, 10). Godny pożałowania jest każdy gorszyciel, lecz nie mniej nieszczęśliwi są ci, którzy pozwalają odebrać sobie niewinność”.

Środki do zachowania niewinności

W tym momencie dziewczęta zaczęły się przechadzać, rozmawiając o niezawodnych środkach pozwalających zachować niewinność. Jedna z nich rzekła:

„Jednym z największych błędów jest u chłopców przekonanie, że pokutę winni czynić tylko ci, którzy już popadli w grzech. Pokuta jest konieczna także dla zachowania niewinności. Gdyby św. Alojzy nie pokutował, popadłby z pewnością także w śmiertelny grzech. Tę myśl trzeba ciągle przypominać i wpajać w serca i umysły dzieci. Iluż dzięki temu zachowałoby swoją niewinność z tych, którzy obecnie ją postradali”.

„Apostoł mówi, że musimy zawsze nosić umartwienie Jezusa Chrystusa w ciałach naszych i że życie Jezusa ma się w nas objawiać. Przecież i Jezus, Najświętszy i Niepokalany, pędził swe życie w wyrzeczeniach i cierpieniach”.

„Takie też życie prowadziła Najświętsza Maryja Panna a także wszyscy Święci”.

„,To jest przykład dla wszystkich młodych. Ewangelista Mateusz napisał: «Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi przez którego dokonuje się zgorszenie... (Mt 18, 6-7).

„Dlatego bez pokuty nie można zachować niewinności”.

„Niektórzy pragnęliby zachować swoją niewinność, prowadząc się łatwo i wygodnie...”

„O bezmyślni! Czy nie jest napisane: «Zabrany został, aby złość nie odmieniła jego myśli i aby ułuda nie uwiodła jego duszy, bo urok marności przesłania dobro a burza namiętności mąci prawy umysł?» (Mdr 4, 12).

Na niewinnych czyhają zatem dwaj wrogowie: błędne mniemania i złe rozmowy z gorszycielami oraz pożądliwości. Czyż nie powiedział sam Pan, że śmierć we wczesnej młodości, to nagroda dla niewinnego, by go uchronić od walk? „Ponieważ podobał się Bogu, znalazł Jego miłość. I żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pośpiesznie wyszedł spośród nieprawości”. (Mdr 4, 10—11; 13—14)

„Szczęśliwe dzieci, które ukochały krzyż pokuty. Z Hiobem będą mogli głosić: «Mam gotową obronę przed sądem, pewien, że jestem niewinny. Kto chce się ze mną prawować? a teraz umilknę i umrę»” (Hi 13, 18—19).

„Dlatego, by przezwyciężyć słabości trzeba się umartwiać i modlić się. Napisano: «Będę śpiewał i zrozumiem drogę nieskalaną. Kiedy przybędziesz? Proście a otrzymacie. Ojcze nasz!»”.

„Umartwienie umysłu powinno się odbywać przez pokorę: posłuszeństwo przełożonym i przepisom”.

„Napisano również: «Od pychy broń swojego sługę, niech nie panuje nade mną! Wtedy będę bez skazy i wolny od wielkiego występku» (Ps 19, 14). Grzesznym występkiem jest pycha.

Bóg poniża pysznych, a swoją łaskę daje pokornym. Pokornych wywyższa, a którzy się sami wywyższają, poniża”.

Oto sposoby pokuty:

„Posłuszeństwo przełożonym, umartwienie w mówieniu zawsze prawdy — polega na wyjawianiu swoich błędów, a także niebezpieczeństw, w których może się ktoś znaleźć. Tylko wówczas można oczekiwać skutecznych rad, zwłaszcza od swojego spowiednika: «Na miłość swojej duszy nie wstydź się mówić prawdę. Jest bowiem wstyd, co grzech sprowadza, i wstyd, który jest chwałą i łaską» (Syr 4, 26; 21).

Umartwienie serca trzyma na wodzy bezmyślne poruszenia. Kochać trzeba wszystkich z miłości ku Bogu, zdecydowanie odrzucając to, co na szwank narazić może naszą niewinność. Pan Jezus powiedział: «Jeżeli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć precz od siebie.

Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z obiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny» (Mt 18, 8).

Umartwienie przez odważne znoszenie ludzkiej wzgardy i kpin. Swoje języki wyostrzyli jak miecze, napięli swoje luki, by skrycie zabić niewinnego. Ludzki wzgląd, który wydrwiwa drugiego, bo lęka się przełożonych, można przezwyciężyć przez pamięć o słowach Jezusa Chrystusa, pełnych grozy: «Kto się bowiem mnie i słów moich wstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale» (Łk 9, 26).

Umartwienie wzroku przez unikanie złej i nieodpowiedniej lektury. Nigdy nie zawodzi zasada: «Zawarłem umowę ze swoimi oczyma — nigdy nie będę patrzył na dziewczęta. Odwróć swoje oczy, by nie widziały zdrożności — czytamy w Psalmach.

Umartwienie słuchu przez unikanie nieprzyzwoitych i grzesznych rozmów. W księdze Mądrości Syracha czytamy:

«Otocz uszy swoje płotem z cierni i nie słuchaj języków złych”. Umartwienie mowy, by nie zostać opanowanym przez ciekawość. W Piśmie św. napisane jest: «Załóż drzwi i zasuwę swoim ustom. Nie grzesz językiem, byś nie upadł na oczach swoich wrogów, którzy walczą z tobą, byś nie upadł zraniony i pokonany.»

Umartwienie w jedzeniu i piciu. Nadmierne jedzenie i picie sprowadziło na ziemię potop, ogień na Sodomę i Gomorę i tysiąc kar na Hebrajczyków.

Reasumując: umartwienie obowiązuje na każdym kroku we wszystkich naszych poczynaniach w ciągu dnia: tak w czasie zimna czy gorąca nie szukaj nigdy własnego zadowolenia. «Umartwiaj członki swoje». Pamiętaj, że Pan Jezus powiedział: «Jeżeli ktoś chce pójść za mną, niech zaprze samego siebie, weźmie krzyż swój na każdy dzień i naśladuje mnie”».

Z kolei dziewczęta podjęły rozmowę na temat:

KOMUNII SW. I NABOŻEŃSTWA DO MATKI NAJSWIĘTSZEJ

„Sam Pan Bóg w swojej niepojętej Opatrzności obdarza swych wybranych krzyżami i cierniami, tak jak uczynił to z Hiobem, Józefem, Tobiaszem i innymi świętymi. Ponieważ podobałeś się Bogu, koniecznym było, by pokusa wystawiła się na próbę”.

„Niewinny napotyka na swej drodze próby i ofiary, lecz czerpie moc w Komunii św. Kto często przyjmuje Komunię św. ma życie wieczne: Jest w Jezusie, a Jezus jest w nim. Kto żyje życiem Jezusa, w Nim znajdzie ocalenie w dniu ostatecznym. To jest pszenica wybranych i wino, co rodzi dziewicę. — Przygotowałeś stół przed swoim obliczem przeciw tym, którzy mnie uciskają. Tysiąc padnie po twojej stronie lewej i dziesięć tysięcy po twojej prawej ręce, lecz nie zbliżą się do ciebie”.

„Najsłodsza Dziewica, Umiłowana przez Niego, jest Jego Matką”. „Jam matką pięknej miłości i bogobojności, i nadziei świętej. We mnie wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszelka nadzieja żywota i cnoty. Kocham tych, którzy mnie kochają. Kto mnie znajdzie, życie wieczne otrzyma”.

Dziewczęta odwróciły się i powoli poszły zboczem ku górze. Jedna z nich zauważyła: „Bezpieczeństwo sprawiedliwego pochodzi od Pana, On jest obrońcą w czasie zagrożenia. Pan wspomoże go i uwolni. Oswobodzi go z rąk grzeszników i zachowa od złego, ponieważ Panu zaufał”.

„Bóg napełnił mnie mocą — ciągnęła druga — i bezpieczną uczynił drogę, którą kroczę”.

„Tak — rzekła pierwsza — Niewinność ukoronowana pokutą to królowa wszystkich cnót”. Druga natomiast odpowiedziała: „Jak chwalebne i piękne jest pokolenie czystych! Pamięć o nim jest wieczna, znana zarówno Bogu jak i ludziom. Ludzie naśladują je za życia, a gdy już odeszło do nieba, by za swoją walkę o czystość otrzymać triumfalnie nagrodę wieczności, wspominają je z tęsknotą. Jakaż chwała i szczęście w niebiosach, gdy niewinny, po tylu zmaganiach, wśród radosnych okrzyków, pieśni i hymnów niebieskich duchów, oddaje Bogu swą nieskalaną szatę Chrztu świętego”.

Podczas gdy dziewczęta wysławiały nagrodę przygotowaną w niebie za niewinność zachowaną dzięki pokucie, ks. Bosko zobaczył gromady aniołów, spływających z wysoka w sam środek białego kobierca i dołączających się do nich. Niezliczone rzesze aniołów śpiewały: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który uświęcił nas... przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed tronem Jego, który przeznaczył nas na przybrane dzieci swoje przez Jezusa Chrystusa”.

 Kantyk niewinności

Następnie dał się słyszeć śpiew przedziwnego hymnu. Tylko aniołowie stojący w samym środku wypowiadali słowa i frazy. Zdawało się, że inni także śpiewali, lecz ks. Bosko ich głosów nie słyszał, choć poruszali ustami, jakby włączając się w ogólny chór. Dziewczęta śpiewały:

 „Z powodu niewinności mojej podtrzymałeś mnie i umocniłeś przed obliczem Twoim na wieki. Błogosławiony niech będzie Bóg po wszystkie wieki. Niech się tak stanie! Amen!”

W międzyczasie do pierwszego chóru aniołów zaczęła się dołączać wciąż wzrastająca grupa nowych. Ich suknie utkane z czarujących kolorów tworzyły przepiękne desenie. Każda odmienna od drugiej i ładniejsza od poprzedniej. To bogactwo i wspaniałość tworzyły boskie wrażenie. Ich uroku umysł ludzki nie jest zdolny wyobrazić sobie. Nawet cienia tego piękna nie podobna sobie przedstawić. Było to widowisko nie do opisania. Moje słowa oddają ten obraz w sposób bardzo niedoskonały.

Gdy dziewczęta skończyły swoją pieśń, wszyscy razem zaintonowali potężny kantyk, majestatycznie harmonijny. Nikt nigdy na ziemi czegoś takiego nie słyszał, ani słyszeć nie może. Pieśń brzmiała:

„Temu, który zdolny jest zachować was bez grzechu, i stawić was niepokalanymi przed obliczem swojej Chwały w radości niewymownej z przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa: Jedynemu Bogu, chwała i wspaniałość, moc i majestat, przed wszystkimi wiekami i teraz i przez wszystkie wieki wieków. Amen” (Patrz: Ap 7, 12).

W czasie tego chóralnego śpiewu coraz więcej aniołów przyłączało się do nich, a gdy kantyk wreszcie się skończył, powoli i stopniowo unosili się w górę i znikali. W ten sposób rozwiała się cała wizja.

powrót