Jezus Królem serc.
Przez św. Eucharystię, mówi
O. Eymard, Zbawiciel króluje w sercach i społeczeństwie[1]
Przypatrzymy się temu królestwu.
Obrazem figurą niewidzialnego
królestwa Chrystusowego jest królestwo ludu Izraelskiego. Tam Jahwe, od
powołania Abrahama, rządził ludem wybranym jak król w swoim państwie. „Oto Pana
Boga Twego jest niebo i ziemia, mówi Mojżesz i wszystko co na niej jest, a
przecież z ojcem twym spoił się Pan i umiłował ją i obrał ze wszystkich narodów [2] Dlatego Izrael zowie się „ludem Bożym”[3] albo synami Bożymi. Bóg zaś „Bogiem Izraela, Bogiem
Abrahama i Jakóba”[4] Syjon, późniejsza stolica izraelska, przedstawiona
bywa jako tron panowania boskiego nad ziemią.
„A jam jest postawiony królem od niego, nad Syjonem
górą świętą Jego”[5] A lubo ten Bóg, król „był wodzem”[6] ludu swego i taką pieczę ojcowską nad nim rozciągnął,
„iż strzegł go jako źrenicy oka swego, i jako orzeł wywabiający ku lataniu
orlęta swe nad nimi latający rozszerzył skrzydła swoje, i wziął go i nosił na
ramionach swoich” [7] I „Anioła posłał, który by szedł i strzegł na drodze”
[8]. I chociaż każdy poddany tak dobrego króla mógł
powiedzieć spokojnie: „Pan mną rządzi i na niczym mi schodzić nie będzie, na
miejscu paszy, tam mnie posadził, nad wodą posilenia wychował mnie, prowadził
mnie ścieżkami sprawiedliwości dla imienia swego. Nagotował przed oczyma mymi
stół i kielich upajający i nie będę się
bał złego, albowiem Ty jesteś ze mną”[9], to jednak królestwo Chrystusa, o jakiem będziemy
mówić, jeszcze wspanialej się przedstawia tak, iż królestwo ludu wybranego,
może być zaledwie jego cieniem.
„Pan Jezus jest królem, królem
najwyższym, królem powszechnym, królem posiadającym wszelkie prawa i wszelkie
tytuły, wszelkie pierwszeństwa i dostojeństwa. „Dana Mu jest wszystka władza na
niebie i ziemi”[10], nad ludźmi, Aniołami i wszystkim, cokolwiek żyje w
czasie i nad samymże czasem, tak, iż będąc „królem królów, panem panujących”[11] jest „królem wieków nieśmiertelnym”[12]. „I władza Jego nie ma granic, jest więcej, niż
własnym stanem Jego, jest samąż naturą i istnością Jego” [13]. Tę godność królewską uroczyście poświadczył przed
Piłatem: „Ty mówisz żem ja jest królem” [14] i tenże wobec całego narodu uznaje Go za takiego.
„Oto, mówi, Król nasz” [15], nawet napis nad krzyżem w trzech językach opiewa
królewski Jego Majestat. „Jezus Nazareński król żydowski” [16].
A jednak lubo Jezus od
początku narodzenia swego jest królem i posiada królestwo, według przepowiedni
danej Maryi przez Anioła, iż „da Mu Pan Bóg stolicę Dawida, i będzie królował
na wieki”[17], to przecież sam, w trudach wielkich, we łzach i krwi
pracować na nie będzie.
Całą swą działalnością
wyraźnie zaznaczył, że przyszedł zdobyć „królestwo Boże”[18], i że ten pochód podbijania dusz jest jego misją, a
choć jak świadczy Ewangelia, „że Jezus nie chrzcił, ale uczniowie Jego, to
przecież sam obchodził, mówi św. Mateusz, wszystkie miasta i miasteczka
przepowiadając Ewangelią Królestwa” [19] i szukanie i szerzenie takowego, położył za pierwszy
obowiązek poddanym, „szukajcie najprzód Królestwa Bożego, a to wszystko będzie
przydane” [20].
Chrystus zdobywa
królestwo ceną cierpień niewypowiedzianych i płaci za nie zasługami
cenniejszymi nad złoto i srebro, „nie jesteście
swoi, mówi św. Paweł, ale kupieni zapłatą wielką” [21], by „nie złotem skazitelnym, albo
srebrem, ale drogą krwią Baranka niezmazanego i niepokalanego Chrystusa”[22].
Zasada ta jest niezmiernie
doniosłą. Przyznając królestwo Chrystusowi Panu uznajemy żywotną zasadę
społeczeństw ludzkich i pierwszą podstawę moralności chrześcijańskiej. Jeżeli
Bóg Jezus Chrystus jest królem, wszyscy ludzie są Jego poddani, „wszyscy
królowie będą Mu służyć”[23], a zatem winni Mu uległość i
posłuszeństwo, On tylko ma prawo narzucać Swą wolę i religię, i ma prawo
zwierzchności, nie tylko nad sprawami czysto niebiańskiej natury, nie tylko nad
rodzinami, lecz nad całymi państwami; ma prawo wymagać, by Jego duchem się
kierowały w obyczajach, prawodawstwie i całym ustroju społecznym. Lecz
powiecie: „Gdzie jest król”[24] nasz? wszakże w Ewangelii nie ma wzmianki
o tym, by Jezus odbierał honory królewskie, nie ma On ani tronu ani pałaców,
ani gwardii, wojska i urzędników, owszem otacza się wszelkimi pozorami niemocy
i ubóstwa.
„Chwal córko Syjońska, oto królem, Pan w
pośrodku ciebie, milczeć będzie w miłości Swej, radować się będzie z ciebie w
chwale” [25]. Jezus jako król nie ma czczych pozorów
królewskiej okazałości. Wielkość Jego i potęga, mówi Biskup Gay, zasadza się na
tym czym jest, nie na tym, czym się wydaje. On jest królem z własnego jestestwa
Swego, nosi w sobie majestat swój, i władzę i siłę. Gdyby cokolwiek z
zewnętrznej okazałości monarszej zapożyczył, wtenczas by umniejszył i zaćmił
wielkość i chwałę swoją, jak chmura zaćmiewa słońce. Koroną Jego wewnętrzną
jest Bóg to jest On sam, bo On sam jest Bogiem, tronem, przedwieczne Synostwo i
ten wyrok nieodwołalny Trójcy św., która stanowiąc Jego wcielenie, czyni Go tym
samem Panem wszystkiego, purpurą, to światłość Boża, promieniejąca z Ciała
Jego, berłem — wejrzenie; radą — Głowa Jego; wojskiem — ramię, a wreszcie bogactwem, które sam posiada obiecuje nam, i
z nami dzieli, jest On Sam także. On jedynie, ale On wszystek”[26]. Oto „jasny obraz króla”[27] naszego.
„Panuje On
także i zwycięża w inny sposób, niż panują i rządzą królowie ziemscy. Króluje
nie tylko nad ludźmi w ogóle, ale i nad każdym z osobna człowiekiem, nad
człowiekiem całym, a zwłaszcza nad człowiekiem wewnętrznym. Króluje nad rozumem
jego, przekonywając go i utwierdzając w prawdzie. Króluje nad wolą jego,
naginając się do przykazań i rad wszelkich upodobań swoich. Króluje nad duszą,
którą porywając podbija, stając się dla niej „mądrością, od Boga
sprawiedliwością”[28], dzielnością, pięknością. Oto „król możny
— siedzący na stolicy swojej, a panujący
Bóg”[29].
Poznajmyż Jego
królestwo. Królestwo Chrystusa jak i On sam „nie jest z tego świata”[30]. Nie znaczy to, by nie istniało na
świecie, nie było tu obecne, i do skończenia wieków widome, bo łatwiej byłoby zgasić
słońce, niż ukryć i ściemnić królestwo Chrystusa”[31]. Ślepymi chyba są ci, mówi św. Augustyn,
którzy nie widzą grodu tego, na tak wysokiej górze, którzy zamykają oczy, by
nie widzieć jasnej pochodni, postawionej na świeczniku Pańskim”[32], zrozumiejmy, że to królestwo nie jest z
tego świata, bo wszystko w nim jest nie ludzkie, nie ziemskie, lecz
nadprzyrodzone i boże.
Królestwo Chrystusa „nie ma końca”[33], „zajmuje wszystkie ziemie i miejsce
wszelkie, i góry i pagórki i doliny i morza, i wszystkie słowem narody pod
słońcem”[34]. Obejmuje wszelkie formy polityczne
ziemskich społeczeństw, rozciągać się może i stosować do wszelkich klimatów, do
usposobienia i ducha wszystkich narodów, do wszelkich stopni cywilizacji. Samo
nie z tego świata, lecz z nieba, ogarnąć i objąć może wszystką ziemię, by Ją
podnieść do nieba. Samo nie zawisłe, ani od okoliczności czasu i miejsca, trwać
może i trwa we wszystkich miejscach i czasach, zaspakaja nadto wszystkie
potrzeby zadawala wszystkie instynkty człowieczeństwa, radzi skutecznie
wszystkim potrzebom i nędzom. „Królestwo Jego, mówi Duch św., nie skazi się, a
władza Jego, aż na wieki”[35]. „Król niezwyciężony”[36].
Lecz
królestwo Chrystusa, tak jak i On sam, nie ma widzialnej stolicy. „Nie
przyjdzie królestwo Boże z postrzeżeniem, ani rzekną tu, albo tam, albowiem oto
królestwo Boże w nas jest” [37].
Pomimo, że
rozciąga się na wszystkie czasy i na świat cały i wszystkie ludy, jest ono
przecież królestwem jednym jedynym. Chrystus bowiem jedno tylko królestwo
założył, stając się jego „węgielnym kamieniem, na którym wszystko budowanie
wywiedzione”[38]. „Jedność, mówi św. Augustyn „konieczną
jest formą wszystkiego co piękne z natury”[39], jest nieodzownym wszelkiej doskonałości
charakterem i krasą.
Cały więc ten
ogrom rozproszonej ludzkości Jezus — Król „zgromadził w jedno królestwo, aby
wszyscy ludzie byli zbawieni i przyszli ku uznaniu prawdy”[40]. Poza granicami tegoż królestwa
Chrystusowego „nie masz zbawienia”. Kto nie w ojczyźnie, ten na obczyźnie. Kto
nie z Chrystusem, ten przeciwko Niemu, ten antychrystem jest”[41]. „Królestwo Chrystusowe, to jakby słońce
jedno, co całemu światu przyświeca, podczas gdy poza jego obrębem znajdziesz
tylko błędne ogniki, sztuczne światła, co wiele kosztują, a oświecają mało”.
A jednak
do swego królestwa Chrystus przyjmuje tylko tych, którzy dobrowolnie Mu się
poddają — innych poddanych mieć nie chce. Brzydzi się przymusem i gwałtem, nie
używa miecza, ni ludzkiej mocy, ni pogróżek, ni obłudy i kłamstw, nie wyzyskuje
sztucznie namiętności, dając siebie wszystkim, nikomu się przecież nie narzuca.
W królestwie
Chrystusowym panuje jedno serce i jedna dusza.
Całe to bezgraniczne królestwo Chrystusowe
musi stanowić jedność rodzinną —
związaną z sobą w najsilniejszej solidarności, nie mącąc odrębności narodowej. Jest
to, według wyrażenia pisarzy „federacją dusz ludzkich”. I tak wszystkie
bogactwa tego królestwa złożone z modlitw, dobrych uczynków i łask i zasług tak
samego Króla, jak i poddanych Jego wspólnymi się stają, jakby własne. Król nasz
wszystkie je w skarbnicy zasług zespala i rozdziela, „albowiem jako w jednym
ciele, wiele członków mamy, mówi św. Paweł, a wszystkie członki nie jedną
sprawę mają, tak wiele nas jednym ciałem jesteśmy w Chrystusie, a każdy z
osobna jeden drugiego członkami”[42]. Wszyscy w tym królestwie są jakby konary
olbrzymiego drzewa, czerpiące soki żywotne z pnia swego, których udzielają
następnie jeden drugiemu. Nikt w nim nie może być pasożytem, lecz pracuje
dla-wszystkich. „Oko samo, mówi św. Augustyn, tylko widzi w ciele, lecz czyż dla
siebie widzi tylko? Widzi ono także dla ręki, nogi i dla wszystkich innych
członków. Toż samo o nodze, ręce, języku i wszelkiej części ciała powiedzieć
można, spełniają one funkcje swoje, nie dla siebie samych, lecz dla całego
ciała[43].
„Wszystko
mamy wspólne, z tryumfem, mówi św. Ambroży, i próba i pokusa, i praca i
modlitwa i zasługa[44]. A przeto, mówi Apostoł, jeżeli jeden
członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki, a jeśli jeden członek uczczony
bywa, radują się z nim wespół wszystkie członki[45].
Przystało, uczy Grzegorz
Wielki, abyśmy wzajemnie udzielali sobie, cośmy otrzymali, aby nadmiar jednych
pokrywał deficyt drugich, i abyśmy tak wszyscy tworzyli jedną całość miłą Panu
i zespalali się jednością wspólnego ukochania”[46]. Ta solidarność ducha, serca, uczuć, dóbr
i korzyści duchowych w Krwi Chrystusa jest jego ozdobą, tryumfem nad wszelkimi
zasadami niekatolickimi, które tylko „mają imię, że żyją ale są umarłe”[47]. Wyłączonym i obcym w tym królestwie
jedności ducha i serc jest tylko ten, który jak poganin, żyd, niewierny nie
przeszedł bramy jego, jaką jest chrzest św., o czym mówi Chrystus Pan do
Nikodema: „jeśli się kto nie odrodził z wody i Ducha św., nie może wnijść do
królestwa Bożego”[48]. Albo ten, co przekroczywszy ją, wszedł
na łono tegoż królestwa, lecz sam niegodnie wstąpił jak heretyk, odszczepieniec
— wyklęty. „Kto nie uwierzy, mówi Pan Jezus, będzie potępiony”[49].
Co to za
pociecha, co za chwała i szczęście dla świętych i sprawiedliwych, dla słabych i
maluczkich należeć do takiego boskiego królestwa, wzbogaconym być wspólnością i
jednością zasług i nagród wszystkich miłośników Chrystusowych. „O jak dobra, o
jaka wdzięczna rzecz mieszkać z braćmi społem”[50], w uniesieniu śpiewa psalmista.
Lecz
powiesz czytelniku, przedziwna jest to federacją, solidarność ducha i serc w
Krwi Chrystusa! lecz gdzież fundament, spójnia tego gmachu? Odpowiadamy w
jedności wiary — miłości
Eucharystii.
Jedność
wiary w królestwie Chrystusowym.
„Bóg,
mówi: św. Augustyn, umieścił naukę prawdy na stolicy jedności”[51]. Pan Jezus złożył w swym królestwie
pełność wiary w jedności wiary, jak ją streszcza św. Paweł: jeden Bóg, jedna
wiara, jeden chrzest”[52]. Jedność Chrystusowej wiary jest w takiej
jasności i prawdzie, zgodzie, sile i powadze, na ile potrzeba było rozumowi ludzkiemu
w jego w najwykwintniejszych i najprostszych wymaganiach.
Jest ona
dostępną dla wszystkich „i nie jest nic skrytego, mówi Zbawiciel, ani tajemnego
coby wiedzieć nie miano”[53]. Owszem: „co wam w ciemności mówię,
powiadajcie na światłe, co w ucho słyszycie, przepowiadajcie na dachach”[54]. A wezwawszy 12 Apostołów, posłał je
przepowiadać królestwo Boże”[55] i „nauczać wszystkie narody, chować
wszystko cokolwiek przykazał”[56].
I w głoszonej wierze przez
Apostołów dostrzeżemy przedziwną jedność i harmonię. Co uczył Piotr to i
Mateusz i Jan i Jakób, i inni po wszystkich krajach ziemi, „iż nie było między
nimi rozerwania, ale doskonali w jednym
zrozumieniu i w jednej nauce[57]. Święty Paweł, jakkolwiek posłany wprost
od samego Pana Jezusa, wszakże udaje się do Jeruzalem i „oglądał Piotra i
zamieszkał u niego 15 dni”[58] i upewnił się o jedności nauczania, „abym
przypadkiem, mówi, nadaremno nie biegł”[59].
Ta jedność
wiary toczy się szerokim korytem przez całe wieki. Oświata, cywilizacja się
zmienia, postęp we wszystkich gałęziach wiedzy i wynalazków ludzkich, zdumiewa
ówczesnych, a w szlachetnym pochodzie, ta królowa nauka obiecuje stokroć
większe postępy. Lecz wiara Jezusowa, ani na jotę się nie zmienia, i jak za
czasów św. Pawła, wszyscy prawo wierzący „byli zespoleni jednakim umysłem i
jednakim zdaniem”[60] i „zachowali jednego ducha[61], jak i Jezus przelał w swoją naukę; takim
samym i my i wszyscy po nas ożywieni będą, dzięki niezmienności, niespożytości
i świętości jego religii. Ta jedność i dzielność wiary w królestwie
Chrystusowym nie kończy się na czysto dogmatycznym rozumowaniu, lecz
przeniknąwszy umysł nasz, powinna na wszystkim wyciskać swe piętno. Duchem
religii winien być ożywiony system wychowania, tchnąć nim powinna poezja,
muzyka, malarstwo, rzeźbiarstwo, architektura, duch ten przenikać powinien
życie domowe, publiczne i ekonomiczne. „Takim a nie innym jest zadanie i
charakter królestwa Chrystusowego, ma ono bowiem całą ludzkość zdobyć dla
nieba; dąży zatem do swego przeznaczenia, powszechnego w świecie panowania, do
ujęcia i odpowiedniego ukształtowania wszystkich stosunków społecznych na
własnej podstawie, na własnych zasadach”[62].
Zapewnienie trwałości dogmatów królestwa
daje sam Zbawiciel nieustanną obecnością i czujnością swoją nad nietykalnością
wiary. Ja będę z Wami”[63] „i niebo i ziemia przeminie, jedna jota,
albo jedna kreska nie odmieni się w zakonie. Kto by rozwiązał jedno z tych
przykazań najmniejszych i tak by ludzi nauczał, będzie zwan najmniejszym w
królestwie niebieskim; a kto by czynił i nauczał, ten będzie wielkim w
królestwie niebieskim”[64]. Apostoł, pomny słów Pana Jezusa, upomina
„abyśmy więcej nie byli dziećmi chwiejącymi się i unoszącymi każdym wiatrem
nauki błędu, i przez chytrość, podejście, ale iżbyśmy się wszyscy zeszli w
jedność wiary i znajomość Syna Bożego, a męża doskonałego[65].
Lecz
Zbawiciel nie tylko daje zapewnienie nierozerwalności wiary, ale stoi na straży
z groźbą kar. „Jeśliby kto przyłożył cokolwiek do istoty Ewangelii, mówi przez
Apokalipsę, „przyłoży Bóg nań plagi, a jeśliby kto ujął, odejmie Bóg część jego
z księgi żywota i z miasta świętego”[66].
A zatem kto
się nie kieruje zasadami wiary w królestwie Chrystusowym, kto uchyla się od
karności i posłuszeństwa, nie pracuje w interesie tego królestwa, daje dowód,
iż nie ma z nim nic wspólnego. Również i ci, który podają wiarę Chrystusową pod
sąd swego rozumu, czyniąc ją odeń zależną: „którzy chcą odmienić zasady
religii, co chcą jakiejś nowości doń wprowadzać, mówi św. Augustyn, nie należą
do królestwa Chrystusowego, odpadają od niego, jako gałęzie odcięte, więc
suche”[67].
W królestwie Chrystusowym, albo wszystkie
zasady trzeba przyjąć, albo żadne, duch jedności nie znosi rozczłonkowania. „A ktobykolwiek, mówi św. Jakób,
zachował wszystek zakon, a w jednym by upadł, stał się winien wszystkiego”[68].
Pan Jezus, przez
jedność wiary, chce zjednoczyć wszystkie umysły, pojęcia i wierzenia, by byli
„jednomyślni i jednoż rozumiejący[69]. O tę jedność w królestwie swoim Pan
Jezus w modlitwie ostatniej prosił Ojca Niebieskiego:,, Ojcze święty, zachowuj
je w imię Twoje, aby byli jedno, jako i my iżby żaden z nich nie zginął”[70].
Jedność Miłości w królestwie Chrystusowym.
Fundamentem jedności wiary w królestwie
Chrystusowym jest miłość. Odejmij jedność wiary, a wnet zniknie z horyzontu
religia Chrystusowa. „Bo w Chrystusie,
mówi św. Paweł, waży wiara, która przez miłość działa”[71]. Wiara i miłość muszą się obopólnie
jednoczyć. „Cóż za pożytek, bracia moi, pyta się św. Jakób, gdyby kto mówił, iż
ma wiarę, a uczynków (tj. miłości) nie miał? Iżali go może wiara zbawić?[72]. „Wiara jeśliby nie miała uczynków,
martwa jest sama w sobie. Ty wierzysz, iż jest jeden Bóg, mówi Apostoł: dobrze
czynisz, i czarci wierzą i drżą. Człowiek z uczynków bywa usprawiedliwiony, a
nie z wiary tylko[73].
Jezus — Król, zrodził i
wykarmił i wychował, uświęcił nas swą Miłością. Miłością panuje w królestwie
swoim, a umiłowawszy swe do końca je umiłował[74]. Miłość jest znamieniem jego godłem i
Jego poddanych. „Potem poznają wszyscy żeście uczniami Moimi, jeśli miłość mieć
będziecie jeden ku drugiemu[75]. Nic tak doskonale nie jednoczy człowieka
z Bogiem, jak wiara zespolona z miłością, mówi błog. Ludwik z Grenady, sama
bowiem wiara bez miłości jednoczy nas także z Chrystusem, ale zgoła nie w
wystarczający sposób, jak uschłe członki złączone są z ciałem, z którego nie
czerpią już ani ruchów, ani życia. Lecz wiara ożywiona miłością zespala nas
doskonale z Jezusem Chrystusem, jako żywe członki z głową: Serce człowieka jest
źródłem miłości, z którego rozchodzą się strumienia miłości Boga i bliźnich i
obowiązków naszych[76].
Jezus — Król
przede wszystkim domaga się od nas miłości dla siebie. Św. Paweł, co tak cudnie
pisał o miłości, bo sam nade wszystko Chrystusa ukochał, podaje jedną rację, w
której chce zamknąć wszystkie powody naglące do kochania Zbawiciela, mówiąc:
„Miłość Chrystusa przyciska nas”[77]), to znaczy tak jest ogromną — taką pełną
poświęcenia wspaniałomyślności, tak obejmującą wszystkich ludzi, tak wymowną
dobrocią i pobłażliwością, że przyciska nas, znagla siłą swej mocy do
wzajemności. „Jam was umiłował”[78].
Miłość dla naszego Króla,
domaga się ukochania Jego dzieła, jako
swoją matkę. Wzrost wiary, tryumf miłości Bożej nad siłą
brutalną, tyranią i przemocą, wzejście światła zasad moralności nad nocą
moralnego upadku i poganizmu, winno być naszą myślą — radością i chlubą, „by
Chrystus był opowiadan w tym się weselę i weselić się będę”[79]. Dążenia i przykazania tak mamy
wypełniać, iż dla pewniejszego zachowania „uwiązać je u serca i obwinąć koło
szyi”. „Gdy będziesz chodził, niechaj idą za tobą; gdy będziesz spał, niech cię
strzegą; a gdy się ocucisz rozmawiaj z nimi”[80].
Słowa modlitwy
Pańskiej „święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje” winny być zanoszone z
żywą wiarą przed tron Króla naszego, przez tych, „których Pan wezwał do Swego
królestwa i chwały”[81].
Zaś upadek ducha
jedności wiary i miłości i łączności z Boskim Królem — to nasz smutek i wspólna
boleść i uciśnienie naszej miłości. Bom z wielkiego utrapienia, mówi św. Paweł,
i ściśnienia serca napisał wam z wielą łez”[82]. Kto więc nie miłuje i nie interesuje się
chwałą i pożytkiem królestwa Chrystusowego, kto nie miłuje Króla Pana Jezusa,
ten jest martwym członkiem w królestwie Jego, ten jak mówi św. Paweł „niech
będzie przeklętym”[83]. Z tego źródła miłości Boskiego naszego
Króla wypływa miłość bliźniego[84].
Miłość bliźniego.
Jezus, stając się pośrednikiem w dziele
naszego odkupienia, stał się i węzłem miłości bliźniego. Przez ten boski
stosunek, nie tylko uświęcił tę miłość i uczynił ją obowiązującą, ale zakreślił
granicę miłości obopólnej. Oto czytamy w Ewangelii św. Jana. Jako mnie umiłował
Ojciec, i ja umiłowałem was”[85]. „Jakom Ja was umiłował, abyście się i wy
społem umiłowali”[86]. Lecz żeby miłość bliźniego dać
niewzruszoną zachętą, sam stawia się w osobie potrzebującego, „co uczynicie,
mówi jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili”[87]. Więc miłość nasza ku bliźniemu wzór i
miarę winna brać z miłości Jezusa ku nam. On bez granic ukochał ludzi i nasza
miłość ku bliźnim, jak miłość Jezusa ku nam, niewyczerpaną, bezgraniczną być
powinna. „Kto nie miłuje, mówi św. Jan, nie zna Boga”[88]; „bo, najmilsi, jeśli nas Bóg tak
umiłował i myśmy powinni jeden drugiego miłować”[89]. „A jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga, a
brata by swego nienawidził kłamcą jest”[90] i mężobójcą jest[91] i nie jest w królestwie Chrystusowym,
ponieważ trwa w śmierci”[92], mówi uczeń umiłowany.
Lecz sama miłość
nie ożywia, nie jest podobną do miłości Jezusowej, „który przez życie swoje
„przeszedł dobrze czyniąc”[93]. Dla tego Apostoł uczy: „Synaczkowie moi,
nie miłujmy słowem ani językiem, ale uczynkiem i prawdą, bo „kto dobrze czyni z
Boga jest”[94].
Miłość
nasza dla bliźnich, ponieważ, z Boga jest i zna Boga, najprzód powinna pomagać
„ku zbudowaniu z miłości[95]. Apostoł narodów chciał, by ten owoc
miłości bliźniego, jako nader cenny był wiadomym wszystkim. „Poprzysięgam was,
pisze do Tesaloniczan przez Pana, aby ten list przeczytano był wszystkiej
świętej braci, budujcie jeden drugiego, jako i czynicie. A prosimy Was bracia,
karzcie niespokojne, cieszcie małego serca, przyjmujcie niemocne, cierpliwymi
bądźcie ku wszystkim, zawdy co dobrego naśladujcie jeden przeciw drugiemu i
przeciw wszystkim”[96]. W domach rodzinnych na ojcu i matce i
starszych w szczególności ciąży ten obowiązek dobrego przykładu.
Na wzór ukrytego Jezusa w tabernakulum
mamy swe czyny spełniać w ukryciu, bez szukania pochwał uznania. „Żywot nasz
ukryty jest z Chrystusem w Bogu[97]. Cokolwiek czynicie upomina Apostoł, z
serca czyńcie, jako Panu, a nie ludziom, widząc, iż od Pana weźmiecie o zapłatę,
Panu Chrystusowi służcie”[98]. Miłość bliźniego czynna, jużto w
zagrodzie domowej, jużto w szerszym zakresie, na wzór żyjącego Mistrza w
tabernakulum, winna składać ofiarę ze swego spokoju, zdolności, czasu, zdrowia
i wypoczynku. „Pamiętacie bracia pracę naszą i utrudzenie, pisze Apostoł, w
nocy i we dnie robiąc, przepowiadaliśmy u was Ewangelię Bożą”[99]. A nawet kłaść, życie swe gdyby dobro
zbawienia duszy bliźniego wymagało. „A choć mię zarzężą na ofiarę i
posługiwanie wiary naszej, weselę się i pomagam wszystkim wam wesela”[100]. „Mnie żyć, jest Chrystus, a umrzeć zysk”[101].
W uczynkach
miłości bliźniego mamy mieć na celu jego moralne dobro, jeśli wspierasz
bliźniego, nie myśl tylko o zaspokojeniu koniecznych potrzeb, o rozgrzaniu skostniałego
ciała, lecz przez ten czyn miłosierny, usiłuj dotrzeć do jego serca, by ono
Pana uwielbiło i dzięki składało i do służenia Mu się skłoniło. Przysłowie mówi
„chleb bodzie”. Historia nas upewnia, iż ludzie udobrodziejstwowani, a nie
umoralnieni, stawali się najlepszym materiałem rewolucji. Pismo św. mówi:
„przed trzema rzeczami, drży ziemia, pod głupim kiedy się naje”[102]. Podajmy im radę starego Tobiasza,
młodemu rzeczoną. „Nie bój się synu mój, ubogi wprawdzie żywot wiedziemy, ale
wiele dobrego mieć będziemy, jeśli się będziem bać Boga, a odstąpimy od
wszelakiego grzechu, a będziem dobrze czynić”[103]. Podasz bliźniemu strawę, zaspokoisz głód
i pragnienie jego, pomyśl o głodzie duszy jego: „Albowiem najlepsza jest rzecz,
serce utwierdzić łaską, nie pokarmami”[104].
Pielęgnujesz
chorych, leczysz ich ciało, jednocześnie myśl o zdrowiu duszy, która zawsze
roztropniejszego i prędszego domaga się ratunku. Choruje kto między wami, mówi
św. Jakób, niech przywiedzie kapłany kościelne, a niech się modlą nad nim, pamazując
go olejem w imię Pańskie, a modlitwa wiary uzdrowi niemocnego, i ulży mu Pan, a
jeśliby w grzechach był, będą mu odpuszczone”[105].
Uczysz drugich, nie zapominaj, iż
fundamentem wszelkiej mądrości, jest wierność prawu Boga. Wszelka mądrość od
Boga jest, i z nim zawsze przed wieki”[106]. Nauka oparta na Bogu i prowadząca do
Niego, czyni ludzi prawdziwie mądrymi i szczęśliwymi. „Nad wszystkie
nauczyciele moje rozumiałem, mówi
psalmista, bo świadectwa twoje są rozmyślanie moje. Nad starce rozumiałem, iżem
się dowiadywał mandatów twoich”[107].
Inaczej rozumiana
i wszczepiona nauka, nie uczy, lecz zaślepia; nie buduje, lecz rozwala; daje
mądrość świata, która jest głupstwem u Boga”[108]. Przed taką wiedzą, mówi Duch św.: „uciekaj,
nie chodź po niej, odchyl się, a opuść ją”[109].
A więc, ucząc umysły młode, jednocześnie
przygotuj serca ich dla świętej wiary. Religia, miłość Boga i bliźniego,
wszelką wiedzę uszlachetni, zbawienną uczyni, nada właściwy kierunek życiu, nie
złamie go, nie sprowadzi na manowce, nie wykolei, lecz da szczęście prawdziwe.
„I przedłożyłem ją nad królestwa i nad stolicę", wtedy powie wasz
wychowaniec, bogactwa za nic miałem wobec niej[110]. Gdy musisz z obowiązku skarcić
błądzącego, niech miłość bliźniego łagodzi ostrość napomnień twoich byś tym
pewniej uzdrawiał dusze grzesznego i do Boga zaprowadził. Mów do winnego słowy
św. Franciszka Salezego: Chcę byś mi był wdzięcznym za moje napomnienia, gdyż
to jest największy dowód mojej dla Ciebie miłości, jaki Ci tylko okazać mogę i
po tym poznam, że mnie kochasz jeżeli mi oddasz takąż usługę. Nie mogę znieść w
Tobie najmniejszej niedoskonałości, bo Cię bardzo kocham; to co w drugich
wydaje się muchą w Tobie słoniem, a to z powodu miłości jaką mam dla Ciebie”[111]. Z drugiej strony uwagi i upomnienia przyjmujmy z całą łagodnością
i poprawiajmy się. „Kto nienawidzi strofowania nierozumnym jest", mówi
Duch św.[112]. Ucho, które słucha karności żywota, w
pośrodku mądrych mieszkać będzie”[113]. Miłość bliźniego tak jest czułą i przewidującą,
że odgadnie serce smutne i w zwątpieniach pozostające; miłosierdziem, uprzejmą
radą, pociechą, zachętą i nadzieją przynosi ulgę zasmuconym a zrozpaczonym,
rozwesela umysł i drogę przyszłości rozjaśnia. Zbawiciel daje przykład
wielkiego serca, co w sobie zamknęło wszystkie cierpienia, smutki, niepokoje
ludzkie, darząc ochłodą: „pójdźcie do mnie wszyscy”[114]. Tożsamo mają czynić miłośnicy wzoru
Jego. Miłość bliźniego do więzień dociera i cudną wonią miłości bratniej
ozdabia lochy wstrętne, św. Paweł dając napomnienie: „pamiętajcie na więźnie”[115], znagla do tego czynu dziwną, lecz drogą
sercu miłosnemu racją, „jakoby wespół więźniowie”[116]. Na jakie wyżyny poświęcenia, miłość
posunąć nas może, lecz w znoszeniu obelg, potwarzy, w darowaniu win
nieprzyjaciołom najlepiej rozeznaje się duszę bogatą w prawdziwą miłość
bliźniego. Wtenczas chrześcijanin, „gdy mu złorzeczą, nie złorzeczy, gdy
cierpiał nie groził, lecz się poddawał niesprawiedliwie sądzącemu”[117], staje się, według wyrażenia Świętych,
„drugim Chrystusem”[118].
W troskach około
potrzeb bliźniego tysiące trudności się piętrzy, lecz wzór Jezusa, którego
naśladować mamy, niech umacnia nasze niedołęstwo. Za trudem zaraz postępuje
owoc trudu: „Izali potęga i mądrość Boga, zapytuje natchniony Hiob, niższa
będzie niż ty”[119]. Jeżeli ty niedostateczną swą siłą coś
dobrego uczynisz, to jakiż zbawienny skutek twej pracy gdy jej towarzyszy,
pomaga, ułatwia „potęga i mądrość Boga”?
Taka miłość bliźniego nie tylko
poprzestanie na tym, że odda sobie usługi i pomoc miłosierdzia, i wystrzega się
wyrządzenia drugiemu przykrości, ale pobudza do sprawiania drugim przyjemności,
nawet do zapomnienia o sobie dla ogólnego dobra, do zapomnienia własnej chwały,
zadowolenia, korzyści. Miłość taka wyrobi oną zbawienną ciszę i spokój we wszystkich
poruszeniach, nieustanne czuwanie nad sobą, ostrożność drobiazgową, lecz bez
niepokoju, trwogi, oderwie od grzechu, i co — zamieni życie całe na nieustanną
modlitwę. Tak miłując bliźniego, bez zachwiania powiedzieć możemy, niebo
obiecane już posiadamy — o czym sąd boży i chwała wieczna upewniać nas będzie.
Albowiem główną przyczyną zbawienia, będzie miłość uczynna dla bliźniego.
„Łaknąłem, a daliście Mi jeść, pragnąłem, a napoiliście Mnie, byłem gościem, a
przyjęliście Mnie, nagim, a przyodzieliście Mnie, chorym, a nawiedziliście
Mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Coście uczynili jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.
Nic wstrętniejszego
w królestwie Chrystusowym nad poddanych nie ożywionych miłością bliźniego, albo takich, którzy zasadzają tę miłość jedynie na uczuciach, nie
pojmuje jej jako obowiązku, widzą tylko własne zadowolenie, nie zaś potrzebę
poświęcenia się, i na dnie duszy i uczuć nawet
bezinteresownych skrywają brudną miłość siebie samego. Takie pasożyty żyjące jedynie samolubstwem nie
uznają potrzeby ofiary, obcymi są
dla nich poświęcenie i czyny bohaterstwa, wielkie dzieła i
przedsięwzięcia. Ręka ich kurczy się dla biednych i potrzebujących, a serce
skamieniałe nie czuje też bólu, głodu i zimna, nie zna prośby i przebaczenia, a choć dużo mówi o filantropii, o chrześcijańskim
miłosierdziu, o próżniactwie mas, a
w rzeczy samej, prócz chęci zaspokojenia swych zachceń, innych uczuć nie
zna. Czyż takie jednostki nie każą
obrzydliwie jedności i miłości bratniej w królestwie Chrystusowym. Jezus
tak usilnie Ojca Swego błagał, by sobkostwo
nie rozrywało Jego królestwa, by wszyscy składali jedną rodzinę. A zatem
kto może, a usuwa się od czynnej pomocy
bliźniego, kto może być, mówi Duch Św.: „okiem ślepemu” i „nogą chromemu”, i „sierocie pomocnikiem”[120] i „ojcem ubogich”[121], i „wodzem w miłosierdziu”[122], i przyobleczonym we wnętrzności
miłosierdzia”[123]. Kto nie płacze „nad onym, który był utrapiony”[124]; „kto odmawiał ubogim czego
chcieli i oczom wdowy każe czekać; kto zapłatę robotników zatrzymuje, a wołanie ich weszło do oczu
Pana zastępów”[125]; „kto się prawuje z ubogim”[126]; kto jada sztukę sam, a nie jadła sierota”; „kto
gardzi ginącym przeto, że nie miał sukni, i
ubogim bez odzienia; kto się raduje z upadku tego który go nienawidzi”[127]; kto zatwardza się przeciw dzieciom swoim”[128]; „kto się raduje z upadku tego,
który go nienawidzi
i weseli się, że go nieszczęście spotkało”[129]; kto uwłacza bratu, albo sądzi brata
swego”[130] i „potępia, a nie odpuszcza”[131]; tego czeka „Sąd bez miłosierdzia, bo miłosierdzia nie czynił”[132]. „Wyschnie ciało jego i kości,
które okryte były, odkryją się” i
„przybliży się skażeniu dusza jego do śmiertelnych" i „wyniszczy ciało
jego od karania”[133]. I „nagle umrą, a o północy strwożą się ludzie i
przejdą i zniosą gwałtownika”, tj. tyrana[134].
I życie
takiego wyziębłego serca Apostoł nazywa „dniem zabijania” i „skarbieniem gniewu”. „Zażywaliście
na ziemi, mówi, i w zbytkach wytoczyliście serca wasze w dzień zabijania”[135]. A z majątku i bogactw
zaoszczędzonych kosztem miłości bliźniego, szydzi św. Jakób i przeciwstawia nieubłaganej śmierci i sądowi Boga,
mówiąc: „Nuż teraz bogacze płaczcie narzekając na nędze wasze, które przyjdą na was”. „Bogactwa wasze zgniły, a szaty wasze mole pogryzły”.
„Złoto i srebro wasze pordzewiało, a rdza ich będzie wam na świadectwo i zje
ciała wasze jako ogień. Skarbiliście sobie gniew w ostatnie dni”[136].
I niczym Król nasz nie pozwoli
zastąpić uczynków miłosiernych,
ponieważ „Umiejącemu dobrze czynić, mówi Duch
Św., a nieczyniącemu jest mu grzech”[137]. I nie zastąpi ich nauka i doświadczenie życiowe.
Gdybym mówił językami ludzkimi i anielskimi, wyznaje św. Paweł, i choćbym miał proroctwa i wiedziałbym wszystkie tajemnice
i wszelką naukę, a miłości bym nie miał, stałem się jako miedź brząkająca, albo cymbał brzmiący”[138]. Nie zastąpi silna i gorąca wiara, wiara taka, „iżbym góry przenosił”[139]. Cóż za pożytek, bracia moi, pyta się św. Jakób, gdy
kto mówił, iż ma wiarę, a uczynków by
nie miał? Azali go wiara może zbawić?
„Wiara bez uczynków martwa jest”[140]. Nawet umartwienia prowadzące do wyniszczenia, nic nie ważą bez
miłości. „A choćbym wydał ciało moje tak,
iżbym gorzał, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże”[141]. I jak pierwszy ogień
kary Bożej za brak współczucia na potrzeby i nędze bliźniego spowodował wszystkie zbrodnie i
ostateczne zniszczenie zgotowały
Sodomie i Gomorze, że ręki niedostatecznemu i ubogiemu nie podawały[142], tak ostatni i wieczny ogień
trawić będzie tych, co nie praktykowali cnót miłosierdzia: „Łaknąłem, a nie
daliście mi jeść; pragnąłem, a nie daliście mi pić; byłem gościem, a nie
przyjęliście mnie; nagim, a nie przyodzialiście mnie; niemocnym i w niemocy, a
nie nawiedziliście mnie. Idźcie ode mnie przeklęci w ogień wieczny”[143]. Inaczej być nie może, niebo jest
ogniskiem — ojczyzną miłości. Miłością Bóg dusze świętych napełnia, oświeca i
całkiem do Siebie upodobnia, przez miłość czyni ich uczestnikami swego życia i
chwały w wieczności, tak iż sami stają się miłością samą. I jak w Królestwie
niebieskim, tak na ziemi w królestwie Chrystusowym musimy żyć miłością,
miłością Boga i ludzi. „Bo tylko ci, mówi św. Augustyn, mogą zażywać nieba,
których miłość na ziemi popychała do nieba, a miłość stworzenia do Stwórcy[144].
Jedność Eucharystii.
Przez Najśw. Eucharystię, Jezus najzbawienniej
panuje w swoim królestwie. Kościół prawdziwą „jest świątynią królewską”.[145], a tabernakulum „Jego domem” [146] I z tego eucharystycznego tronu roztacza do koła uczucie
królewskiej i boskiej obecności Swojej. A lubo tych tronów sakramentalnych, tak
wiele liczymy w królestwie Chrystusowym, jeden jest przecież tron, jedno
cyborium, w którym mieszka Bóg ukryty, i wszystkie ołtarze, ile ich jest, są
jednym tylko ołtarzem, a wszystkie świątynie Jezusa, które nazwiemy za św.
Pawłem „mieszkaniem, które jest z nieba”[147]; jest jedną wielką, jak świat długi i
szeroki świątynią, jest to rozszerzony na cały świat Wieczernik, w którym Jezus
bezustannie ponawia cuda Swej miłości. A sklepienie niebieskie jest jakby
wielki baldachim, albo opona zawieszona nad tą królewską i boską w Najśw.
Sakramencie obecnością Jezusa. A wszystkie te miejsca, gdzie w Najśw.
Eucharystii przebywa jest jedną tylko Eucharystią, jedną tajemnicą słowa,
„które się Ciałem stało i mieszka między nami”.
W tej
jedności sakramentalnej Jezus-król zamknął wszystkie serca i dusze,
nierozerwalną jedność wiary i nieskalaną miłość Eucharystyczną. Powiemy
odwrotnym twierdzeniem, gdyby nie było Eucharystii, rozpadłoby się królestwo
Chrystusowe, nie byłoby jedności serc i wiary i miłości, słowem wszelkiego życia
nadprzyrodzonego.
Wniknijmy z
pobożnością, jak przez Eucharystię Jezus zaprowadza — rozszerza i utrzymuje
królestwo Boże w duszach ludzkich. Eucharystią Jezus utrzymuje w nas życie. „W
nim był żywot, mówi św. Jan, a żywot światłością ludzi”[148]. „Jam jest chleb żywy, mówi Zbawiciel,
który z nieba zstąpił, a jeśliby kto pożywał tego chleba, żyć będzie na wieki,
a chleb, który ja dam, jest Moje Ciało na żywot świata[149]. „Jam przyszedł do owiec moich, aby żywot
miały i obficie miały”[150]. Dla tego pisarze katoliccy nazywają
Najśw. Eucharystię „Sakramentem życia”[151].
Skoro, ktokolwiek
w królestwie Chrystusowym usuwa się od ożywczego działania Najśw. Eucharystii,
nie karmi się Najśw. Ciałem i Krwią Pana Jezusa, tamuje i zabija w sobie życie
duchowe, staje się martwym członkiem. O czym, wyraźnie Zbawiciel powiedział:
„Zaprawdę, zaprawdę, jeślibyście nie jedli Ciała Syna człowieczego i nie pili
Krwi Jego, nie będziecie mieli żywota w sobie”[152].
Przez Najśw. Eucharystię, Jezus
urzeczywistnia tę drogą Mu i upragnioną w królestwie Jego jedność ducha i serc.
Eucharystią łączy nas z Jezusem ściślej, niż płomień z płomieniem, i z tych
mnóstwa rozdzielonych jednostek tworzy jedno serce i jedną duszę, zaprowadzając
zupełną zgodę i jednomyślność. Słabe porównanie tego zjednoczenia dopatrzymy w
stosunku matki do dziecka. Chciałaby ona, mówi Nicolas, wcielić się w niemowlę,
które karmi, zjeść je, jak pospolicie głos natury się odzywa, a całowanie,
uściski jej czyliż nie dowodzą tego instynktu naturalnego, któryby rad
przełamać zapory zmysłowe i dusze i serce zjednoczyć? Któżby nie chciał
posiadać przedmiot umiłowany tak, żeby mógł z nim stanowić jedno życie ducha i
serca, być z nim jedną istotą ? A któraż
miłość prawdziwa nie spełniłaby cudu przeistoczenia, gdyby to było w jej mocy?
Któżby nie powiedział do przedmiotu umiłowanego: „bierz to jest ciało moje”[153]. Widzimy, że Eucharystią Jezus dopełnia
zjednoczenia serc i dusz. „Kto pożywa Mego Ciała i pije Krew Moją we Mnie
mieszka, a ja w Nim”[154].
Najświętsza
Eucharystia utrzymuje jedność wiary, jest streszczeniem wszystkich dogmatów
chrześcijańskich, jest ich centrem, ogniskiem, fundamentem, źródłem pobożności
katolickiej. Tajemnica Eucharystii jest tajemnicą Miłości, musi być też i
Wszechmocności tajemnicą, a więc więcej niż inne dogmaty katolickie być
niepojętą i nieprzystępną dla naszych zmysłów, bardziej niż inne prawdy domaga
się od rozumu wyrzeczenia się na korzyść wiary.
Zbawiciel
obejmując Najśw. Sakramentem w posiadanie rozum nasz, w zamian umacnia
niezachwianym czyni wierzenie w duszy eucharystycznej. Tak, że bez zachwiania
powiemy: Kto wierzy żywo i gorąco w obecnego Jezusa, ukrytego osłoną postaci
sakramentalnych w Najśw. Eucharystii, ten wierzy we wszystkie tajemnice religii
katolickiej.
Wreszcie Najśw.
Eucharystia będąc samą miłością roznieca w nas miłość i dla Jezusa, jako Króla
i bliźnich. I tak całkowicie owłada duszę i tak ją swoją czyni, iż, jak mówi
kardynał Maning, „bierze Jej serce do serca swego, i serce swoje kładzie w
serce Jej i sprawuje, że kocha to, co On kocha, i nienawidzi tego, czego On
nienawidzi, i innej woli już nie ma, oprócz woli Jego i czyni Ją podobną do
siebie w całym Jej życiu” ) Słowem, według wyrażenia Pisma, daje „wespół życie
z życiem z Bogiem”[155], i „jakim On jest takim będzie i
przyjaciel jego”[156] Każdy z nas doświadczył, jak Pan Jezus po
Komunii św. rozszerzał serce jego, jak pobudzał do miłości, jak zachęcał do
większych ofiar — poświęceń i zaparcia, nawet ku tym bliźnim, którzy
niewdzięcznością wypłacali się za trudy około ich szczęścia poniesione. Święci
odchodzą po Komunii św. taką miłością przejęci, że wszystkie ich czyny,
modlitwy, zamiary, wyrażały bezgraniczne poświęcenie dla bliźnich, by przez
wyniszczenie ich dla dobra biednych i potrzebujących Bóg uwielbionym został.
Zaprawdę jedynie Komunia św. dobrze przyjęta potrafi uzacnić serce ludzkie i
miłosiernym uczynić na głos nieszczęśliwych.
„Błogosławiony,
który będzie jadł chleb w królestwie Bożym”[157], wołały rzesze słysząc naukę Jezusa o uczcie
sprawionej. O stokroć powtórzmy błogosławieni są ci, co pożywają Najśw.
Komunię, a przyjmują z miłością „z czystym sercem, i sumieniem dobrem i wiarą
nieobłudną”[158], bo Jezus zjednoczy ich z sobą, da
królestwu Swemu „serce jedno i ducha nowego”[159] i wzmocni wiarę we wszystkie artykuły
religii św. i obdarzy miłością Boga i bliźniego, „a z nią korona cierniowa,
którą ludzie uwiją będzie cenniejszą, nad brylanty, krzyż, który włożą, nad
berło królewskie, cierpienia, nad całe wojska w szyku bojowym, podniesie ziemię
i zamieni ją w Jerozolimę niebieską”[160].
Zaprawdę, któż w
podziwie niewymownym nie przyzna, że Eucharystia nie tylko dopełnia panowanie
Chrystusa, ale „ukazała królestwo Boże, i dała poznanie świętych”[161] i te przedziwne drogi uświęcające dusze
eucharystyczne. „Żyje Pan i żyje Pan Król mój, wołam w uniesieniu zachwytu, iż
na którymkolwiek miejscu będziesz”[162].
Jedność powagi.
Z tego cośmy
przeczytali, łatwo dostrzec, iż całe królestwo Chrystusowe opiera się na jedności.
Odejmijmy mu jedność czasu i miejsca — jedność serca, ducha i wiary, a wnet utraci swój charakter katolicki —
pozostaną odosobnione cząstki jego, jak
gałązki suche odcięte od pnia. Odejmijmy
jedność miłości, a królestwo ono zapełnią ludzie bez ducha, serca, ofiar i poświęceń, pełni egoizmu,
poganizmu i tyranii. Odejmijmy
jedność Eucharystii, a zaniknie jedność ducha, wiary i miłości życia religijnego, ponieważ głównym czynnikiem
w królestwie Chrystusowym jest Eucharystia.
Dlatego Jezus w modlitwie do Ojca prosił,
„abyśmy wszyscy byli jedno, jako Ty Ojcze we Mnie, a Ja w Tobie, aby oni w Nas
jedno byli”[163].
Lecz nasuwa się
pytanie, co dokonywa tej wspaniałej jedności w królestwie Chrystusowym? Gdzie
znajdziemy według wyrażenia św. Augustyna „bezpieczeństwo jedności" ?
Odpowiadamy w „jedności powagi” — w widomej głowie Namiestnika Jezusa
Chrystusa, w następcy Piotra, w biskupach rzymskich, w pasterzach
zapowiedzianych, przez proroków. „I wzbudzę nad nimi pasterza jednego, który je
będzie pasł, i on im będzie pasterzem”[164].
Bez tej
zwierzchniej jedności, bez tego steru i sterownika, bez tego pasterza, bez tego
ogniska, nie mielibyśmy bezpieczeństwa jedności wiary, miłości i Eucharystii.
„Ewangelii samej nie uwierzyłbym, mówi św. Augustyn, gdyby mnie do tego nie
skłaniała nieomylna powaga spoczywająca w papieżach rzymskich”[165]. A jak na innym miejscu wypowiada ten
wielki doktor Kościoła: „Bóg umieścił naukę prawdy na stolicy jedności”[166]. Tam w Rzymie panuje niezbita jedność
królestwa Chrystusowego, a „na wszystkich punktach świata chrześcijańskiego,
czuć się daje jakby obecność Najwyższego Kapłana, jest on wszędzie, niczego nie
pomija, widzi wszystko, wzrok całej ludzkości ku niemu zwrócony”[167].
Zbawiciel, nim
powagę jedności złożył w ręce św. Piotra domagał się od Niego dowodów jedności,
uczuć serca, ducha, wiary i miłości. Otóż żąda od Piotra aktem uroczystego
zeznania wiary, w zasadniczy dogmat, bez którego nie ma ni królestwa, ni
zbawienia, wiarę w Jego Bóstwo. Pewnego dnia, pisze św. Mateusz, przyszedł
Jezus w stronę Cezarei Filipowej i zapytał się uczniów Swoich „Czym mienią być
ludzie Syna człowieczego”?[168]. I gdy uczniowie odpowiadają, że jedni Go
zwą Janem Chrzcicielem, inni Eliaszem, Jeremiaszem, lub jednym z proroków”[169]. A gdy zapytał ich Jezus o ich własne
wierzenie: „A wy kim Mnie być powiadacie”?[170], milczą jakby jeszcze nieświadomi swych
przekonań, nie śmieli rozstrzygać, dopiero Piotr oświecony z góry, wyznaje za
siebie i w imieniu całego Apostolatu: „Tyś jest Chrystus Syn Boga Żywego” [171].
Po tym
wyznaniu, Jezus jednocześnie wykazuje tajnie duszy Piotra, co w nim zdziałał
Duch św. nadto, przyjmuje jego wiarę — i w nim czyni dla niej fundament. A
odpowiadając Jezus rzekł im: „Błogosławionyś jest Szymonie Bar Jona, bo ciało i
Krew nie objawiła tobie, ale Ojciec Mój, który jest w niebiesiech”[172]. On Sam natchnął cię, oświecił i upewnił,
a ja za to uroczyste wyznanie, czynię cię tej jedności fundamentem, „opoką, a
na tej opoce zbuduję Kościół Mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go. I tobie dam
klucze królestwa niebieskiego. A cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i
w niebiesiech, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi będzie rozwiązane i w
niebiesiech”[173]. Jest dwunastu Apostołów, a on Piotr
jeden opoką obrany, na nim się wesprze Apostolstwo i staną się kolumnami
trwalszymi od spiżu, na niewzruszonej jedności wiary, łącznie z Piotrem.
Jezus nie
kończy dzieła swego na wzniesieniu gmachu, lecz myśli o zachowaniu go. Chce, by
nigdy się nie zachwiał, pomimo burz i pocisków wiekowych i pozostał wiecznym
zasadzie jedności wiary. Jezus-Król Boskim Swym widzeniem oglądał losy Piotrów
tj. papieży. Jego serce tkliwe, a tak czułe o zachowanie tożsamości wiary w Jej
jedności, trwoży się o nią. „Szymonie, Szymonie, mówi — oto szatan pożądał was,
aby przesiał jako pszenicę” [174]. Lecz On Jezus-Król modlić się będzie za
Piotrem, by niezachwianym pozostał w wierze, „ale Jam prosił za tobą, mówi
Mistrz, aby nie ustawała wiara twoja”[175], a stawszy się zwierzchnikiem —
fundamentem jedności mego królestwa „potwierdzaj braci twoich”[176]. Modli, się za Piotrem, mówi św.
Franciszek Salezy, by nie ustawała wiara jego, ale na ogólną korzyść
wszystkich. Podobnie jak ogrodnik roztropny, widząc jak upalne płomienie słońca
na młode działają rośliny, grożąc jej uschnięciem, chroni ją od
niebezpieczeństwa, a w tym celu, nie każdą z osobna gałązkę, ale zrasza głównie
i polewa jej korzeń, bo wie, że tym sposobem, soki i wilgoć całej roślinie
przekaże. Jezus Chrystus zaszczepiwszy wiarę w zgromadzenie uczniów, modli się
za głowę ich, i polewa korzeń, aby woda żywej wiary nie ustawała, by mógł ją
utwierdzić i utrzymać we wszystkich — i tam by za pośrednictwem najwyższego
zwierzchnika przetrwała zawsze w Kościele. Gdyby on się zachwiał, pobłądził,
któżby go umocnił? Gdyby on nie był silnym, niewzruszonym w sobie, jakąż by moc
i siłę mieli ci, którzy jego są pieczy i przewodnictwu zawierzeni? Lecz Jezus
się modlił, by nie ustawała wiara jego, by utwierdzał w wierze chwiejących się
braci. Dlatego Ojcowie Kościoła nazywają „Stolicą Apostolską najbezpieczniejszym
portem katolickiej jedności i obcowania”[177], a dla wszystkich członków tego królestwa
bez granic „związką i ogniwem powszechnego zjednoczenia”[178], a następców Piotra „Namiestnikami
Chrystusa”[179] i „pierwiastkiem jedności kapłańskiej”[180]. A więc „tam gdzie Piotr, tam prawdziwa
religia. Kto słucha Go, i trwa w nim ten jest, i zwie się wiernym, gdyż wiara
prawdziwa przylega doń”[181]. Zaiste „Bóg umieścił naukę prawdy na
stolicy jedności”[182].
II.
W sercu Piotra Zbawiciel złożył jedność
miłości.
Po zmartwychwstaniu swoim Pan Jezus po
wielekroć okazywał się Apostołom i „mówił z nimi o królestwie Bożym” [183]. Lecz już się zbliżały ostatnie chwile
życia Jego na ziemi, na te ostatnie, więc najdroższe, najtkliwsze momenty,
Mistrz drogi odłożył wielkie dzieło swoje, On uwieńczy, uświęci miłość Piotra w
miłości Swojej. Piotr musi mieć serce wielkie szlachetne, pełne niewygasłej
miłości. Piotr to miłośnik Chrystusa, to następca Chrystusa, to „drugi
Chrystus” [184]. Piotr na wzór Swego Mistrza musi w swym
sercu skoncentrować miłość świata całego. „Chrystus, mówi św. Jan Złotousty, po
bożemu ukochał swe owieczki, że tylko temu powierzyć je może, kto je w Nim i po
Nim miłuje najbardziej”[185]. Słowem „jednym duchem[186] z Chrystusem powinien być ożywionym, a
miłość jedynie czyni nas podobnymi Panu Jezusowi.
Pan po raz ostatni
ukazał się uczniom swoim. „Gdy tedy obiad odprawili, opowiada Ewangelista,
rzekł Szymonowi Piotrowi Jezus: Szymonie Janów miłujesz Mnie więcej niźli ci?
Rzekł Mu: Tak Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję. Rzekł mu: paś baranki Moje. Rzekł
mu po wtóre: Szymonie Janów miłujesz Mnie? Rzekł mu: Tak Panie Ty wiesz, że Cię
miłuję. Rzekł mu: „paś baranki Moje. Rzecze mu po trzecie: Szymonie Janów
miłujesz Mnie? ”Zasmucił się Piotr, że trzeci raz rzekł miłujesz Mnie? i rzekł
Mu: Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię miłuję. Rzekł mu: paś owce Moje”[187].
Tym nowym faktem Ewangelicznym, Zbawiciel
uroczyście dopełnia wielkiego wyboru Piotra. Poprzednio Pan pytał się o wiarę
jego, a wzmocniwszy swą modlitwą wierzenie jego, uczynił Go fundamentem
jedności wiary, teraz Pan Jezus upewnił się o bezgranicznej miłości Piotra, o
miłości gorętszej niż innych, powierzył mu sprawę całego królestwa, i
wszystkich poddanych, by kierował nimi na drodze wieczności. Za miłość,
miłością Jezus płaci, i miłości swej dzieło, miłości poleca. „Odtąd Piotr ma
paść owczarnię Chrystusową, bo więcej nad innych ukochał Mistrza. Ma paść nie
tylko baranki, ale i owce, tj. matki i małe ich, przewodnicząc i poddanym i
przełożonym wszelkim. Jest on przeto pasterzem wszystkich, Mistrzem całego
Kościoła, w którym prócz baranków i owiec, już więcej nic nie ma”[188]. „O cześć Ci i hołd Tobie, który solą
ziemi jesteś, a nie wietrzejesz nigdy. Cześć Ci o światłości świata, ukazująca
się na Wschodzie, a jaśniejąca wszędy, świecąca tym, którzy w ciemnościach są,
a świecąc bez ustanku i nie potrzebująca odnowienia”[189], bo miłość królowa cnót jaśnieje w
Piotrowej stolicy.
Ponieważ
Eucharystia koncentruje w sobie wiarę i miłość a jednocześnie i zasłonę wiary
podnosi, i miłość wznieca, zaspakaja, i do czynów prowadzi, kiedy więc,
powtarzamy, takie doniosłe i bezwzględne ma znaczenie w systemie religii
Chrystusowej, musimy się przekonać, czy Piotr stwierdził postępowaniem wiarę
swą w tę tajemnicę.
Pan Jezus nim ustanowił
Najśw. Sakrament obiecał, że swoją obecnością zostanie na ziemi, że tego
dokona. Zapowiedział ten cud w słowach nad wyraz jasnych, nie dopuszczających
innego rozumowania. „Jam jest chleb żywy, uczył Zbawiciel, który z nieba
zstąpił, jeśliby kto pożywał tęga chleba, żyć będzie na wieki, a chleb, który
ja dam, jest Moje Ciało za żywot świata”[190]. Że słuchacze Pana Jezusa dobrze
zrozumieli myśl Jego, jawnie się okazuje, „że swarzyli się tedy żydowie między
sobą, mówiąc: jakoż nam Ten może dać Ciało swe ku jedzeniu[191].
Zbawiciel nie zmienia Swej nauki —
przysięgą tylko stwierdza prawdziwość obietnicy i „zaprawdę, zaprawdę, mówi
Jezus, jeślibyście nie jedli Ciała Syna człowieczego, i nie pili Krwi Jego, nie
będziecie mieć żywota w sobie. Kto pożywa Ciała Mego i pije Moją Krew ma żywot
wieczny, a ja go wskrzeszę w ostatni dzień”[192]. Nauka ta nie przypada do pojęcia Jego
słuchaczy, słowom Chrystusa wiary nie dają, i poczynają wyrażać co raz głośniej
nieukontentowanie i mówią: „Twarda jest ta mowa, i któż ją słuchać może” [193]. Zbawiciel poda jeszcze silniejszy dowód
Swej obietnicy, lecz ta Jezusowa bezwzględność w boską przemianę postaci chleba
i wina pozostawia dla onych żydów i dla wszystkich wieków drogę jedynego
wyboru, albo wierzenie słowom Jego w Najśw. Sakramencie, albo odrzucenie i
niewiarę. Tak się stało z żydami. „Odtąd, mówi św. Jan, wielu poszło na wstecz
i już z Nim nie chodzili”[194]. I z tej licznej, bo kilkotysięcznej
gromady zostali zaledwie przyboczni Apostołowie. I do nich Pan Jezus się zwraca
z żądaniem bezwzględnego przyjęcia wiary w Najśw. Sakramencie. „Rzekł tedy
Jezus do dwunastu Apostołów: Zali i wy odejść chcecie”[195], jakoby mówił, nic nie zmienię w słowach
Moich, wybierajcie teraz i decydujcie, bo Ja nie chcę uczniów takich, którzy
nie wierzą w obecność moją pod osłoną sakramentalną. Nie przyjmujecie tego
artykułu wiary, i Ja was oddalam od Siebie. Teraz uroczyście ze swą wiarą
wystąpi Piotr. On nie tak niewinny jak Jan, nie żarliwy jak synowie Zebedeusza,
ale więcej od innych miłuje. Miłość go nie omyli, ona mu da pewność i wiarę
słowom Chrystusa. I całą duszą, tą Piotrową gorącą duszą wyznaje za siebie i
cały Apostolat, i cały Kościół, wiarę w obecność Jezusa w Najśw. Sakramencie i
woła: „Panie do kogóż pójdziemy, słowa żywota wiecznego masz, my wierzymy i
poznaliśmy, żeś Ty jest Chrystus Syn Boży” [196]. Podwójne uczucia przyjmują i
rozrzewniają miłośnie duszę naszą. Serce czuje się przepełnione taką
wdzięcznością dla Pana Jezusa za tę słodką obietnicę, i za tę jasną bez cienia
wątpliwości podaną prawdę eucharystyczną, jednocześnie taką podziękę i takie
ukochanie dla Piotra za Jego wiarę żywą i miłość gorącą ku Najśw. Eucharystii.
Nie wiemy co by Pan uczynił, gdyby Jego Apostołowie, jak rzesze — nie
uwierzyli, lecz zgorszyli się miłością Eucharystyczną i „poszli wstecz i już z
Nim nie chodzili”, lecz wiemy, że wiara Piotra w Najśw. Eucharystię buduje nas
i upewnia o przodownictwie, powadze i skoncentrowaniu jedności wiary miłości i
Eucharystii w Jego prymacie.
Uwielbiajmy
w królestwie Chrystusowym przedziwne panowanie Eucharystii. Każdy dogmat, każda
miłość święta ma w Niej swój początek i rozwinięcie. Jest Ona istnym słońcem,
które oświeca niebieską pięknością bezgranicznego królowania Zbawiciela. I
jeżeli dusza gruntowniej się uświęca, i bardziej czerpie z przeźroczego źródła
wiary katolickiej, jeżeli wzrasta i wzmacnia się miłość ku stolicy Piotrowej, i
jaśnieje piękniejszym rozkwitem życia bożego, winna to zawdzięczać skutkom
nabożeństwa ku Najśw. Eucharystii. „I zarumieni się księżyc, mówi prorok, i zawstydzi
się słońce gdy będzie królował Pan zastępów na górze Syjon i w Jeruzalem, a
przed oczyma starców swoich uwielbion będzie”[197]. „Królestwo twe, królestwo wszystkich
wieków, a panowanie twoje we wszelkim rodzaju i rodzaju”. O! „wywyższać Cię
będę, Boże Królu mój i będę błogosławił imię Twoje na wieki, i na wieki wieków”[198]
Pisałem w dzień święta
Przen. Maryi Dobrej Rady,
roku Pańskiego 1899. w
klasztorze na Jasnej Górze.
X. Kazimierz
Siedlecki
[1] Miesiąc Maj
[2] Pwt 10. 14
[3] Wyj 3. 7
[4] Wyj 4.8
[5] Ps 2.6
[6] Pwt 22.12
[7] Pwt 23.8
[8] Wyj 22.20
[9] Ps. 22
[10] Mt 28.18
[11] Ap 19.6
[12] 1 Tym 1.17
[13] Rozan Bp Gay
[14] J 18.27
[15] J 19.14
[16] J 22.22
[17] Łk 1.32
[18] Łk 17.20
[19] J 4.2
[20] Mt 9.35
[21] Kor 7.20
[22] 1P 1.18
[23] Dan 7.27
[24] Oz 13.10
[25] ibid
[26] Bp Gay Rozdz. 2.33
[27] Mdr 14.17
[28] 1 Kor 1.30
[29] Ekl 1.8
[30] J 18.36
[31] J. Chryz. In Isaiae c.4
[32] August. tract
[33] Łk 1.33
[34] Chryz in lib Quod Christ es Deus
[35] Dn 6.26
[36] Ekl 18.2
[37] Łk 17.21
[38] Ef 2.20
[39] August. Epist. 18 ad Coel. Est.
[40] ibid
[41] Cypr. De unit. Eccl.
[42] Rzym 12.5-6
[43] Aug. Tract
[44] Ambr. Lib I de Offic.
[45] 1 Kor 12.27
[46] Greg. M in Ezech. I hom. 10.
[47] Ap 3.1
[48] J 3.5
[49] Mk 16.16
[50] Ps 68.63
[51] Aug. Epist 4 Class. 2 Donat
[52] Efez 4.5
[53] Mt 10.26
[54] Mt 10.27
[55] Łk 9.2
[56] Mt 28.20
[57] 1 Kor 1.10
[58] Ga 1.18
[59] Ga 2.2
[60] Ef 4.2
[61] Ibid
[62] Encykl. Kośc. I cz.
[63] Mt 28
[64] Mt 5. 18-19
[65] Ef 4.12-17
[66] Ap 22. 14-19
[67] Lib. I de tymbalo ad. catach. 5
[68] Jk 2.10
[69] J 17.11
[70] Ibid
[71] Gal 5.6
[72] Jk 2.14
[73] Jk 2.19-24
[74] J 13.1-2
[75] J 13.25
[76] Skład Apostol. L. c. III-319
[77] 2Kor 5.14
[78] J 15.9
[79] Flp 1.13
[80] Prz 6.21-23
[81] 1Tes 2.12
[82] Kor 2.4
[83] Kor 16.22
[84] J 15.9
[85] J 13.34
[86] Ibid
[87] Mt 25.40
[88] 1 J 4.8
[89] Ibid 11
[90] Ibid 20
[91] Ibid 3.15
[92] Ibid 3.14
[93] Dz 10.38
[94] 3 J 11
[95] Ef 4.16
[96] Tes 5.14-15
[97] Kol 3.3
[98] Kol 4.23-24
[99] Tes 2.9
[100] Flp 2.17
[101] Flp 1.20
[102] Prz 30.22
[103] Tob 4
[104] Hebr 13.9
[105] Jk 5.14-15
[106] Ekle 1.1
[107] Ps 118. 98-100
[108] Kor 1.18
[109] Prz 4.16
[110] Mądr 7.8-11
[111] Rozmyślania o Miłości Ukrzyż. Zbawiciela, tł. X.Bp Kosowskiego
[112] Prz 15.30-33
[113] Ibid
[114] Mt 11.28
[115] Hebr 13.1-3
[116] Ibid
[117] 1P 4.20
[118] O wiecznym N. Sak. Kapłan p. X.Maninga
[119] Hiob 15.8
[120] Ps 9.14
[121] Hiob 29. 15-16
[122] Wyj 15.13
[123] Kol 3.12
[124] Hiob 30.25
[125] Jk 5.4
[126] Hiob 34.19
[127] Ibid 28
[128] Ibid 39.16
[129] Ibid 29
[130] Jk 4.11
[131] Łk 6.37
[132] Jk 2.13
[133] Hiob 30.4
[134] Ibid 20
[135] Jk 5.5
[136] Jk 5.1-3
[137] Jk 4.17
[138] Kor 13.1
[139] Kor 13.2
[140] Jk 2 14 i 20
[141] Kor 3.13
[142] Ez 16.49
[143] Mt 25.42
[144] Św. Augustyn „Wyznania”
[145] Amos 7.13
[146] Ibid
[147] 2Kor 5.2
[148] J 1.4
[149] J 6.51-52
[150] J 10.12
[151] Nicolas loc. cit
[152] J 6.54
[153] Wykład zasad chrześc.
[154] J 6.57
[155] Nauka o Sercu Jezusa 13
[156] Mądr 8.3
[157] Łk 4.15
[158] I Tym 1.3
[159] Ezech 11.19
[160] Żywot O. Bonuel
[161] Mądr 10.10
[162] 2 Sam 15.21
[163] J 17.21
[164] Ezech 34.23
[165] August. Contra Faust
[166] August IV Class in Donatis
[167] Słowa hr. De Maistrea
[168] Mt 16.13
[169] Ibid 14
[170] Ibid 15
[171] Ibid 16
[172] Ibid 17
[173] Mt 16. 18-19
[174] Łk 22.31
[175] Ibid 32
[176] Ibid
[177] Conc. Rom. sub. Gelas
[178] Cypr. Ep. 3.2
[179] Hieronymus in praef in Ewag. ad
Damas
[180] Cypr ut supra
[181] Amboży
[182] August ut supra
[183] Dz
1.3
[184] Kard Maning
[185] Chryz Hom 87
[186] 1 Kor 6.17
[187] J 21 14-17
[188] Euzeb. Homil. In Vigil ŚŚ
Apost.
[189] Ephrem Eucom in Petr
[190] J 6. 41-42
[191] Ibid 53
[192] J 6.54-55
[193] Ibid 61
[194] Ibid 67
[195] Ibid 68
[196] J 6.68-69
[197] Iz 24.23
[198] Ibid