MARYJA MISTRZYNIĄ W WIECZERNIKU.
Wszystkie słowa, jakimi
Jezus nauczał, Maryja ze czcią i wdzięcznością i miłością świętą przyjmowała i
czerpała oświecenie, moc i zdroje łask.
Aniołowie,
świadkowie przedziwnych nauk, mogliby nam powiedzieć jak ten Bóg Człowiek
przemawiał do Swej Matki z mądrością najwyższą, z powagą nieomylną i jako
prawodawca nowej religii. „Wiem, mówi św. Paweł, komu uwierzył"[1]. W nauczaniu Jezusa nie ma żadnej
przesady, żadnego silenia się na wymowę, zawsze prostota, która wzrusza i
zadziwia, a mimo tego nie przekroczył granic pokory. Niepodobna, mówi O. Grou,
wypowiadać rzeczy tak wzniosłych, boskich w sposób bardziej jędrny. Prorocy
wydają się zdziwieni i przejęci wielkimi prawdami, które głoszą, czytając je,
czują się wyższym duchem ożywieni. Pan Jezus nauczając jest zawsze panem
siebie, czerpiąc wszystko z siebie samego, najwznioślejsze cnoty są Mu
dostępne, nie wyczerpując się bynajmniej ich udzielaniem. Jego wyrażenia nie
będąc pospolitymi, nie mają w sobie nic niedostępnego dla zwyczajnego umysłu,
pomimo, że zawierają znaczenie tak głębokie, że najwięksi geniusze i ludzie
najbardziej oświeceni łaską boską, jeszcze Go doskonale zrozumieć nie mogą.
Zapożycza porównań od najprostszych przedmiotów będących w użyciu. Nie jest
głośnym, nie usiłuje dowieść jak filozofowie, tłomaczy tylko i potwierdza. To
nie rozum przemawiający do rozumu, jak to czynią ci, którzy uczą mądrości
ludzkiej, ale serce przemawiające do serc, i z pełności swej przelewające w nie
uczucia. Takim to sposobem wykładał naukę zbawienia, której zasady są wyryte
ręką Stwórcy w sercach ludzkich"[2]. Rzesze zdumiewały się Jego mową i
wołały: „Nigdy tak człowiek nie mówił, jak Ten człowiek"[3], „albowiem je uczył, mówi Ewangelista,
jako władzę mający"[4].
Jezus nie tylko objaśnia, ale pobudza do
przejęcia się prawdami świętymi. „Słowom
Jego zawsze towarzyszyła łaska, zawsze działały na serca dobrze usposobione, i
sami nieprzyjaciele czuli w nich siłę i prawdę. Co za skutek miały słowa
największych myślicieli ludzkości? Były to ogniki na moczarach, które błysnęły
na chwilę, nic nie ogrzały, żadnego życia nie tchnęły. Każde zaś słowo
Chrystusowe było płodne i życiodajne. Z tego słowa zrodzili się męczennicy, z
owego dziewice, z trzeciego dobroczynne instytucje. A jak wiele jeszcze takiego
kwiecia i owocu w ludzkości z tego nasienia się wykluje, któż powiedzieć
zdoła?"[5]. „Czyż słowa moje nie są jako ogień, mówi
Pan, a jak młot kruszący skałę"[6]).
Jezus swej pierwszej uczennicy „wszystko co słyszał od Ojca Swego
oznajmił"[7]. Nad wszystkich innych Jej było „dano
wiedzieć tajemnice Królestwa Bożego"[8]. Wszystko Maryja słyszała, wszystko
rozumiała; nie tylko zachowała wszystkie te słowa, słowa te wszystkie żyły w
Niej. Gdy Maryi brakło widomej Osoby Pana Jezusa,[9] nie przestała czerpać nadal nauki i
oświecenia w Jego sakramentalnej rozmownicy. Wtedy, mówi O. Eymard, Maryja dnie
i noce trawiła na rozmowie z Boskim Swym Synem ukrytym w Najśw. Eucharystii.
Jest ona wiernym i wdzięcznym echem Jego serca i miłości"[10].
Nie darmo uczeni nazywają
Maryję „Mistrzynią Mistrzów". Każde Jej słowo, każde zdanie wypowiedziane
z prostotą, ale z jasnością i siłą nadludzką, zawsze trafiało do przekonania
radzących się, a myślom i sądom ich właściwy nadawało kierunek. Ileż to światła
zlewała na te dusze Apostolskie, obarczone brzemieniem i zadaniem, pod którymi
ugięłyby się barki anielskie. Ile otuchy znaleźli u Niej w trudach, ile
pociechy w uciskach swoich. Jakże Ona umiała mówić o Bogu, o Jezusie, o krzyżu,
nauce Jego, o Sakramentach wiodących do świętości, o niebie, świętość
wieńczącym. Biskup Gay śmiało twierdzi, że Maryi zawdzięczamy, iż Ewangelia św.
Jana jaśnieje wspaniałością i głębokością, że Bóstwo Jezusa promienniej niż u
innych w Niej się okazuje; że życie wewnętrzne najświętszego człowieczeństwa
Jego z takim w Niej się objawia zwycięskim i dusze porywającym wdziękiem
piękności i dobroci; jest to zapewne sprawą szczególnej łaski i woli Bożej nad
tym uczniem umiłowanym, ale jest to także skutkiem bliższego i dłuższego
obcowania Jego z Matką Najśw. Maryja cudownie rozwijała przyrodzone i
nadprzyrodzone zdolności i władze tego przybranego Syna i zawczasu otwierała mu
umysł do tych zdumiewających widzeń, które potem zapisał w księdze Objawienia
swego"[11]. Ona uczy nas poznawać Jezusa miłośnika
dusz naszych, Jezusa brata naszego, zaufać Mu i pokochać Go sercem i duszą całą
i przylgnąć do wiekowego Więźnia Miłości.
Jeśli cię, czytelniku, Pan Jezus powołał do nauczania drugich,
bądź wprzódy jak Maryja człowiekiem wewnętrznym, mężem modlitwy, wykształconym
i urobionym długimi godzinami rozmyślania. Jezus, mówiący do ciebie podczas
medytacji, niech będzie twoim Mistrzem w nabywaniu wiedzy niebieskiej i źródłem
uświętobliwienia.
Jeżeli się zastanowimy nad życiem świętych mówców, to zauważymy,
że się różnią na wielu punktach, jedno tylko pozostaje wspólne im wszystkim, a
tym jest miłość i wierność w modlitwie; rozmyślanie uświęca, oświeca i tak
ściśle jednoczy z Bogiem, że przez nich mówi Duch św. W ich postawie, nauce,
głosie jest coś, im tylko właściwego, odróżniającego ich od ludzi zewnętrznych,
przemawiają ze spokojem, pewnością, a zarazem z pokorą, bo nie sami z siebie
mówią. Nauka ich mieści w sobie świadectwo prawdy, oświecają umysł, ale jeszcze
bardziej rozgrzewają serca, napełniając je boskim namaszczeniem. Są pełni
prostoty, bez przesady, przystępni, lecz obok tego posiadający słodką powagę,
która porywa i pociąga. Nie ma tam blichtru, ani silenia się na wymowę, do
przemawiania do serc dobrze usposobionych mają dar pochodzący od Boga,
otrzymany długimi modlitwami. To znamię, jakeśmy powiedzieli, jest odrębną
cechą tych, którzy każą, spowiadają i piszą pod wpływem Ducha bożego.
I osoby wewnętrzne, albo dążące do życia wewnętrznego, łatwo się na
tym poznają, jest bowiem jakieś pokrewieństwo pomiędzy usposobieniem jednych i
drugich, i serca ich, że tak powiemy, nastrojone są do jednego tonu.
Komu obce życie wewnętrzne, lub zna je
tylko z teorii, ten nic z tego nie pojmie i pojąć nie może. Prostota
kaznodziei, lub spowiednika i pisarza duchowego nie zrobi na nim wrażenia, nie
zasmakuje ani w treści jego nauki i sposobie wyrażenia, gdyż doradcą i sędzią
jest mu tylko własny rozum. Kazanie, książkę napisaną przez człowieka modlitwy,
tylko ludzie modlitwy zrozumieć potrafią.
Gdyby każdy z czytelników
moich, spieszył duchem i ciałem do podnóża boskiej Eucharystii po naukę i
światło miałby serce pełne prawd bożych; gdyby je miał żywo w pamięci i żył w
nich jako w przekonaniach rozumu swego i w uczuciach serca, wtenczas największe
upodobanie znajdowałby w rozmowach z Panem Jezusem. „W Sakramencie Eucharystii
jest cała moja umiejętność, woła Maria Eustella, Jezus moje życie, Jezus moja
myśl, Jezus moja mowa, Jezus wszystko co widzę, Jezus wszystko co umiem, Jezus
wszystko co chcę umieć"[12]. I w obfitości serca, usta chętnie
mówiłyby o Panu. Rodzice po rozmowie z Panem jakżeż zbawiennie i skutecznie
mówiliby o Panu Jezusie do dzieci swoich, aby Go poznały, wielbiły. Co by
znaczyły pociski zepsutego świata, wobec niezdobytych i niepokonanych zasad
wpojonych przez rodziców, przekonanie i moc mających. I jakżeż chętnie
mówilibyśmy przy każdej sposobności o Panu naszym, szczęśliwi, że wolno nam
głosić Jego świętą chwałę. Mówilibyśmy o Nim ubogim, aby na wyroki Jego nie
szemrali, a będąc w możności dania jałmużny, zalecalibyśmy, aby za otrzymane
wsparcie Bogu dziękowali. Mówilibyśmy chorym o Jezusie, wlewając w nich
przekonanie, że ręka Boga trapiąc ciało, duszę ich uleczy, i że skarby zasług
zapewnią im wieczne wesele. Tak mało jest ludzi oświeconych w prawdach
religijnych, tyle przesądów, a nade wszystko zmysłowości i fałszywego względu
ludzkiego. Dusze eucharystyczne pełne oświecenia, umieją przekonywająco
nauczać, a nawet w rozmowach potocznych umiejętnie wcisnąć słowo o najlepszym
Bogu, o szczęściu jakie gotuje służba Jego, wzbudzić pragnienie zakosztowania
życia religijnego, skłonić do spowiedzi, podsunąć nieznacznie książkę religijną, potrafią najwięcej nawet
podrażnionych na duszy choć na krótką chwilę skłonić do wzniesienia serca do
Boga, najzawziętsi oprzeć się nie potrafią, gdyż przez nich mówi Duch Święty.
Pamiętajcie
dusze eucharystyczne co na waszą pociechę mówi O. Eymard: „Posłannictwem Maryi
jest w nas dopełnić kształcenia chrześcijańskiego; nikt nie przychodzi do
poznania Jezusa Chrystusa; nikt nie przyjmuje Jego prawd św. i nie zostaje
obdarzony słodkim szczęściem wiary i umiłowaniem obcowania Jezusa w Najśw.
Eucharystii, jako tylko przez posłannictwo Maryi. Oddajmyż się zupełnie pod jej
kierownictwo i gdy znajdziemy się przed Utajonym Panem, weźmy Jej myśli, mówmy
Jej słowami, błogosławmy Go Jej uwielbieniem, błagajmy Jej modłami, kochajmy
Jej sercem, naśladujmy Jej intencje i czynności, a jak wszystko w Niej mówi
Jezusie i jest skutecznym spełnieniem natchnień Jego, tak w nas wszystko będzie
Jezusowe. Upominając i nauczając prośmy Maryję, by przykład Jej był nauką i
otuchą w ciężkim naszym zawodzie. Uczmy
się skromności od Maryi, pamiętając o Jej wstydliwości wobec Anioła,
rozwalajmy niepokalaność Jej duszy,
której by nie odstąpiła za chwałę Macierzyństwa Boskiego i niewinność serca z
jakiem służyła Swemu Synowi w Najśw. Eucharystii. Prośmy, niech nas uczy Swej
pokory, co w uniżeniu Swej nicości zdała się zupełnie na łaskę Boga. Niech
nauczy nas łagodności i cichości, byśmy oddali się Jezusowi, znacząc na sobie
żywy obraz serca Jego. Biegnijmy do Niej na naukę bezmiernej miłości,
gotowej do dania
życia za Jezusa. Spieszmy przed
Jej ołtarze w chwilach oschłości, opuszczenia i duchowych udręczeń, i to tak
często, aż zwyciężona naszym pobożnym natręctwem pokaże się nam, przemówi do
serca i uzdrowi duszę. Idźmy po świętość do Maryi, jeżeli chcemy
zostać świętymi.
Pisałem w dzień święta Przen. Maryi Dobrej Rady, roku
Pańskiego 1899. w klasztorze na Jasnej Górze.
X. Kazimierz Siedlecki