Posłowie
"Wielka Nowina", którą głosiła Melania, była
surowa i Melania musiała podzielić los wszystkich proroków: udawano głuchego,
chciano być pozostawionym w spokoju, prześladowano ją, wyzywano ją od
zwiastunów nieszczęścia. Jej przeciwnicy utrzymywali, że nowina, którą w 1851
r. na rozkaz Kościoła kazała przekazać Ojcu Świętemu, nie była rzekomo
identyczna z tą, którą opublikowała w 1879 r. na rozkaz biskupa Zoli. Idzie tu
o centralny sam fakt "Wielkiej Nowiny" i dlatego podkreślmy jeszcze
raz: Melania wielokrotnie zaprzeczała temu. Te oświadczenia powierniczki Matki
Bożej, która jako taka została uznana i wzięta poważnie przez Stolicę Świętą,
nie mogą być poddawane w wątpliwość.
Melania miała mimo wszystko satysfakcję, że następca
Piusa IX, papież Leon XIII, okazał pełne zrozumienie dla jej misji i dodawał
jej otuchy; poza tym cieszyła się protekcją trzech biskupów włoskich:
monsiniora Petagni, monsiniora Zoli i monsiniora Ceechini'ego; natomiast ze strony następców w urzędzie
biskupa Grenoble i ze strony dużej części kleru francuskiego napotykała na
lodowate odrzucenie; akceptowano tylko pierwszą część Tajemnicy, natomiast o
właściwej "Wielkiej Nowinie", o "Tajemnicy z La Salette" nie chciano nic słyszeć. "Wielka
Nowina" ukazała się odtąd w wielu krajach i językach i wielu nakładach.
Melania Calvat była ukrytą
świętą; ze względu na tę nowinę wiele cierpiała i pod koniec życia otrzymała
nawet stygmaty. A więc Bóg samemu uwierzytelnił ją na jej ciele pieczęcią Swych
Ran. Ten rodzaj uwierzytelnienia, który może pochodzić tylko od Palca Bożego,
przewyższa wszelki inny rodzaj uwierzytelnienia. (3)
Źródła i literatura: