Podczas ostatniej konferencji mówiliśmy o cnocie
wstrzemięźliwości, zwanej też umiarkowaniem.
Umiarkowanie, jak pamiętacie, jest cnotą dotyczącą
przyjemności, zwłaszcza przyjemności związanych ze zmysłem smaku oraz dotyku i
polega na podporządkowania ich rozumowi. Przyjemność jest konsekwencją naszej
natury, odczuwaną w obecności lub przy posiadaniu jakiegoś dobra. Jest to
normalna konsekwencja tego, jakimi stworzył nas Bóg. Jest to w pewnym sensie
najniższa z cnót, ponieważ dotyczy jedynie niższych zdolności człowieka, jest
jednak jedną z najważniejszych w dziele wychowania, ponieważ jest główną cnotą,
przyczyniającą się do złagodzenia niedoskonałości naszego temperamentu.
Temperament jest wynikiem specyficznej budowy naszego ciała.
Niektórzy z nas są bardziej podatni na przyjemności od innych, z tego prostego
powodu, że wszyscy różnimy się systemem nerwowym i wrażliwością. Niektórzy
ludzie odczuwają rzeczy bardzo szybko i bardzo mocno – inni potrzebują więcej
czasu i nie odbierają tak silnych bodźców. Wszystko to jest skutkiem konkretnej
budowy naszego ciała, które otrzymujemy od naszych rodziców. Tak więc każdy z
nas potrzebować będzie umiarkowania, zwłaszcza jednak ci, którzy posiadają
skłonność do przyjemności w większym stopniu.
Istnieje inna część naszego temperamentu, nad którą nasz
rozum oraz łaska muszą panować – jest to to, co święty Tomasz nazywa
skłonnością do gniewu – w odróżnieniu od pożądliwości zmysłowej, będącej
przedmiotem przyjemności. Dlatego też istnieje inna jeszcze cnota, bardzo
podobna do umiarkowania, posiadająca jednak całkowicie inny przedmiot. Umiarkowanie
dotyczy obecności dobra – dobra, które daje nam przyjemność. Jest jednak
inna cnota, która dotyczy nie obecności dobra, ale raczej jego braku, innymi
słowy: obecności zła.
Tę szczególną cnotę nazywamy cnotą męstwa. Wiąże się ona
głównie z dwoma poruszeniami naszej natury, z którymi mamy do czynienia, gdy
znajdujemy się w obecności zła. Pierwszym jest oczywiście strach – obawiamy się
zła, boimy się, że coś złego może nam się przydarzyć, unikamy więc tego i od
tego uciekamy, i to często w sytuacjach, gdy powinniśmy raczej atakować. Możemy
również obawiać się utarty czegoś, co posiadamy, a co ktoś mógłby nam odebrać. Stąd
głęboko w naszej naturze zakorzeniona reakcja, by unikać tych niebezpieczeństw
i starać się przed nimi obronić, by stawiać opór względem tego, co może
wyrządzić nam szkodę. Stąd właśnie wywodzi się uczucie gniewu, nasze ciało
buntuje się wobec obecnego zła, byśmy mogli je zwalczyć i podporządkować. Czujemy
gniew, ponieważ zdarzyło się coś złego i chcemy to naprawić, więc nasza natura
zbiera wszystkie siły, by walczyć przeciwko złu, a przynajmniej by przetrwać.
Istnieje jeszcze jeden aspekt uczucia gniewu: gniew
odczuwamy również w obliczu przeciwności w dążeniu do czegoś dobrego. Podobnie
sportowiec czy żołnierz widzą jasno cel, który chcą osiągnąć, czyli zwycięstwo,
dostrzegają jednak na swej drodze wiele przeszkód: innych zawodników czy
żołnierzy. Przeszkody te przypominają bardzo zło, które musimy pokonać by coś
osiągnąć, stąd uczucie gniewu w stosunku do tych przeciwności. Jak często
odczuwacie frustrację, gdy nie potraficie mówić w jakimś języku, czy porozumieć
się tak, jak byście chcieli, lub też czujecie się ograniczeni przez brak siły
lub możliwości! Gniew odczuwamy również wówczas, gdy natura stara się
zmobilizować wszystkie siły dla osiągnięcia tego, czego pragniemy.
Widzimy więc, że dwoma zasadniczymi aktami w
obrębie tej cnoty są dążenie do atakowania i do przetrwania. Nasze życie jest
nieustanną wojną, mówi Pismo Święte (Jak 7,1). Istnieje wiele sytuacji, w
których musimy bronić siebie samych i dobra, które posiadamy, oraz opierać się
wobec zła. Najtrudniejsze jest jednak właśnie znoszenie zła, gdyż często
cierpieć to musimy przez długi czas. Wszyscy potrafimy atakować, zwłaszcza gdy
znajdujemy się pod wpływem silnych emocji, aspekt agresywny gniewu może jednak
trwać bardzo krótko. Jednak znoszenie zła ze stałym i zarazem spokojnym duchem
wymaga wiele męstwa. Nawet Grecy przedstawiali bohatera tragedii jako
człowieka, który wiedział, jak przyjąć śmierć w sposób odważny, a chrześcijanie
zawsze traktowali męczenników jako najwspanialsze wzorce męstwa.
Istnieją dwie główne wady sprzeczne z cnotą męstwa, z
którymi musimy zawsze walczyć, by cnotę tę osiągnąć. Pierwszą jest tchórzostwo,
wada polegająca na odmowie cierpienia koniecznych trudności, towarzyszących
poszukiwaniu dobra, lub w obliczu niebezpieczeństwa śmierci. Historia pełnia
jest niestety przykładów tego, jak tchórzostwo stało się powodem zdrady
szlachetnej sprawy. „Lękliwy stokroć umiera przed śmiercią - mówi
Shakespeare - Mężny kosztuje jej tylko raz jeden” (Juliusz Cezar).
A
jednak męstwo nie jest tym samym co lekkomyślność – nie możemy być tak obojętni
na strach, podobnie jak nie potrafimy ominąć wszystkich niebezpieczeństw,
których powinniśmy się wystrzegać. Biec bez namysłu ku niebezpieczeństwu nie
jest przejawem cnoty, zwłaszcza w przypadku niebezpieczeństwa, którego nie jest
się wstanie przezwyciężyć. Historia pełna jest również dowodów lekkomyślności
ludzi, u których rozsądek nie szedł w parze z odwagą. Z tego właśnie powodu
król Salomon wypowiedział słowa, których echo znajdujemy u Shakespeare’a:
„Najlepszą połową męstwa jest dyskrecja” (Król Henryk IV, cz. 1,5,4).
Widzimy
więc konieczność posiadania tej cnoty, rozumiemy też, jakiej przesady musimy
unikać. Istnieje wiele cnót powiązanych z cnotą męstwa, a pierwszą spośród nich
jest ta, która musimy mieć w naszej szkole, czyli cnota wielkoduszności. Cnota
ta skłania nas do wykonywania wielkich dzieł, godnych podziwu – dotyczy
dzieł wielkich i wspaniałych, a więc trudnych do realizacji. Jest więc
dokładnym przeciwieństwem miernoty i przeciętności. W pewnym sensie cnota
wielkoduszności jest niejako koroną wszystkich innych cnót, gdyż wymaga
szlachetnej i prawdziwie wzniosłej duszy. Jest to cnota bardzo rzadka, gdyż
wymaga wysokiego stopnia doskonałości w innych cnotach.
Jest
jeszcze jedna cnota do niej podobna – zwana hojnością, skłania nas ona do
podejmowania wspaniałych i trudnych przedsięwzięć i nie zniechęcania się
ogromem pracy lub wielkimi kosztami z tym związanymi. Różni się ona od
wielkoduszności, gdyż dotyczy raczej materialnych aspektów rzeczy, takich jak
budowa szpitali, uniwersytetów, kościołów etc., niż cnotliwego życia. Jest ona
przeciwieństwem wady skąpstwa i rozrzutności.
Wiele
innych cnót związanych jest z cnotą męstwa, jak na przykład cierpliwość i
wyrozumiałość, które pomagają nam ścierpieć obecne zło ze względu na przyszłe
dobro. Nie możemy jednak zakończyć tego kazania bez wspomnienia najważniejszej
prawdopodobnie dla uczniów cnoty, jaką jest wytrwałość.
Cnota
wytrwałości skłania nas do nie poprzestawania w praktykowaniu dobra pomimo trudności.
Pozostanie niewzruszonym i zdecydowanym w praktykowaniu cnoty z dnia na dzień
wymaga mężnego ducha, którego daje właśnie ta cnota. Bardzo łatwo jest zrobić
coś tylko raz. Każdy może spróbować zrobić co jakiś czas coś nowego.
Weźmy na przykład jazdę na rowerze lub grę na fortepianie. Każdy może raz na
jakiś czas dotknąć kilku klawiszy fortepianu. Jednak sztuka pięknej gry wymaga
wielkiego wysiłku i to nie jednorazowego ale wielokrotnego, niekiedy trwającego
wiele lat. Z nauką nie jest jak z pieniędzmi, które można wydać tylko raz –
jest to coś wymagającego czasu i ćwiczenia. Zawsze istnieje więc pokusa, by dać
sobie z tym spokój i spróbować czegoś innego, co być może bardziej nas w danej
chwili interesuje. Jest tak w przypadku wielu ludzi, którzy po kilku lekcjach
odkładają instrument na półkę, nie nabywając oczywiście żadnej wprawy, marnując
jedynie czas. Widzicie więc sami, że nauka, nauka czegokolwiek, nawet dyscyplin
sportowych jak hokej czy jazda na rowerze, wymaga wytrwałości. Wymaga codziennego
ćwiczenia i pilności, a to jest trudne.
Cnota
męstwa konieczna jest do wykonywania wszelkich dobrych uczynków. Wielu ludzi
rozpoczyna różne przedsięwzięcia, jednak tylko naprawdę silni potrafią wytrwać
w czynieniu dobrych uczynków. W naszym życiu duchowym jest tak wiele przeszkód,
tak wiele trudności w samym już tylko wykonywaniu obowiązków stanu, że właśnie
cnota męstwa odróżnia człowieka z charakterem od osoby, która zmienia się jak
pory roku.
Ponieważ
cnota ta jest tak niezbędna, musimy nieustannie pracować nad wzmacnianiem
naszej woli, byśmy mieli siłę potrzebną do pokonywania tych przeszkód. Jest to
jeszcze jeden powód, dla którego umartwienie jest dla naszego życia duchowego
tak owocne – wzmacnia ono bowiem wolę. Wyrzekając się rzeczy dozwolonych
opanowujemy nasze namiętności, wzmacniając rząd woli nad niższymi władzami i skłonnościami. Każdy akt woli
przypomina akt rządzenia – im częściej jest wykonywany, tym szybciej osiąga się
posłuszeństwo. A skoro już wykształci się nawyk, ciało w naturalny sposób mu
ulega, niezależnie od tego, czy jest to nawyk dobry, czy zły. Ważne więc, by
wykształcać u siebie dobre nawyki, a w przedsięwzięciu tym najważniejsza jest
właśnie cnota męstwa.
Jest ona tak bardzo konieczna, że Zbawiciel dał nam
sakrament w szczególny sposób ją wspomagający i formujący, sakrament
bierzmowania. Sakrament ten słusznie nazywany jest niekiedy sakramentem
męczenników lub sakramentem świadków. Udziela on zwłaszcza daru siły
płynącej z cnoty męstwa, dlatego też
święty Tomasz mówi, że chociaż nie jest on mówiąc ściśle konieczny do
zbawienia, jednak na dobrą sprawę bez niego nie sposób zbawienie osiągnąć,
zwłaszcza biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa, jakie czyhają na nas w każdej
chwili na tym świecie.
Szczególnie godnym naśladowania jest tu przykład
Najświętszej Maryi Panny, będącej również Matką Bolesną, której siedem boleści
Kościół ukazuje nam do rozważania. Jest Ona Matką Boga, jednak trwając u stóp
Krzyża zasłużyła sobie również na tytuł
naszej Matki. Stała pod Krzyżem swego Syna ucząc nas, jak my powinniśmy dźwigać
nasze krzyże. Ewangelia mówi, że stała, czyli trwała tam nie ulegając
zniechęceniu czy słabości, trwała mężnie. Choć Jej Jednorodzony i Najdroższy
Syn został ukrzyżowany na Jej oczach, była w stanie nie tylko znieść to
cierpienie, ale nawet ofiarować w zjednoczeniu z Jego cierpieniami – dla
naszego zbawienia.
Również nasze codzienne trudności, nawet te najbardziej
osobiste i intymne, mogą być ofiarowane Bogu w zjednoczeniu z cierpieniami
Zbawiciela, za pośrednictwem Jego Najświętszej Matki. Z woli Opatrzności łaska
przychodzi do nas jedynie poprzez Krzyż, tak więc zbawienie możemy osiągnąć
jedynie poprzez mężne dźwiganie naszych codziennych krzyży. Cudu męstwa
dostąpić możemy jedynie naśladując cierpliwość Najświętszej Maryi Panny,
cierpliwość która nigdy się waha się ofiarować samego siebie. Módlmy się więc w
czasie Wielkiego Postu u zwłaszcza o ową cudowną cierpliwość, płynącą z
umiłowania Krzyża. Amen.