O grzechu śmiertelnym

O lekarstwie na grzech, czyli o sakramencie pokuty

Po co Bóg stworzył człowieka?— Uczynił to w tym celu,  żeby człowiek poznał Boga, miłował Go i służył Mu,  i tak po śmierci posiadłszy Boga przez uszczęśliwiające oglądanie o twarzą w twarz, cieszył się Nim na wieki w niebie (katechizm kard. Gasparriego).

O spowiedzi

Z żalem prawdziwym idź do spowiedzi. Aby zaś odnieść z niej należyty pożytek, spełnij następujące warunki:

Spowiadaj się z czystej pobudki, bo pobudka zła albo niedoskonała psuje lub nadweręża owoce spowiedzi. Niestety, wiele dusz, nawet pobożnych, kieruje się pobudkami niedoskonałymi. I tak niektóre dusze pragną raczej uspokojenia, wynurzenia się, pociechy, ulgi lub rady i nauki spowiednika niż uświęcenia się. Dlatego idą tam do spowiedzi, gdzie te „przysmaki duchowe” łatwo znajdują. Jaka więc pobudka jest doskonała? Oto należy przystępować do spowiedzi jako do świętego i czcigodnego sakramentu i w tym celu, aby przejednać obrażoną miłość Bożą, uczynić zadość pokrzywdzonej sprawiedliwości, a tym samym odzyskać utraconą przyjaźń z Bogiem, lub naprawić nadwyrężoną. Spowiadaj się z żywą wiarą, a więc w spowiedzi staraj się zawsze widzieć sakrament jako owoc śmierci Chrystusa, w kapłanie zaś samego Chrystusa. Św. Franciszka od Matki Bożej, karmelitanka, przewodnicząc kapitułom na których zakonnice oskarżały się z popełnionych przeciw regule uchybień, widziała przy sobie Pana Jezusa, dotykającego kroplą swojej krwi te spomiędzy nich, które szczerze wyznawały swe winy. Podobnie i ty, gdy otrzymujesz rozgrzeszenie, wyobrażaj sobie, że z ran Chrystusa płynie na ciebie święta krew i obmywa twą duszę, albo że Pan Bóg daje ci, jak ojciec synowi marnotrawnemu, pocałunek pokoju na znak zupełnego pojednania z sobą.

Spowiadaj się z ufnością, nie jak Judasz, ale jak dobry łotr, albo jak Magdalena. A więc rozpaczaj, jakiekolwiek są twoje grzechy, bo większe jest miłosierdzie Boże. Spowiadaj się dokładnie szczerze, nie jak Adam, który zwalał winę na Ewę, ale jak syn marnotrawny. Stąd wyznawaj wszystkie grzechy ciężkie, ostatniej dobrej spowiedzi popełnione, które ci po dokładny rachunku sumienia przyjdą na pamięć: tak zewnętrzne, jak wewnętrzne, tak własne, jak cudze których stałeś się przyczyną, tak grzechy przekroczenia, jak grzechy niedbalstwa, wraz z oznaczeniem ich rodzaju, liczby i ważniejszych okoliczności, które rodzaj grzechu zmieniają. Jeżeli liczby nie możesz ściśle oznaczyć, podaj ją choć w przybliżeniu. Jeżeli z łaski Bożej nie masz grzechów ciężkich, wyznaj grzechy powszednie. Jeżeli od ostatniej spowiedzi sumienie nie wyrzuca ci żadnego grzechu, wyznaj grzech dawniejszy, chociaż już wcześniej wyznany. Nadto, gdy spowiednik żąda, odkryj mu także źródła grzechów, mianowicie swoje skłonności, a nawet pokusy, jeżeli są natarczywe i niebezpieczne. Słowem, bądź otwarty i szczery względem spowiednika, jak wobec zastępcy samego Boga, a strzeż się usprawiedliwiania lub zmniejszania swej winy, zrzucania jej na drugich, przedstawiania grzechów pewnych za niepewne, swoich za cudze, ciężkich za lekkie, świeżych za dawniejsze, lub co gorsza, dobrowolnego zatajania grzechów ciężkich, czy to z bojaźni, czy ze wstydu. Bo choćbyś oszukał spowiednika, Boga nie oszukasz, a zamiast odpuszczenia grzechów, wyniesiesz ze spowiedzi nową a straszną winę świętokradztwa. Zresztą czego się tu wstydzić lub lękać? Przecież spowiednik z pewnością cię nie zdradzi i tak będzie milczał, jak ten konfesjonał, w którym zasiada. Słyszałeś przecież o św. Janie Nepomucenie, o św. Janie Sarkandrze i o innych, którzy ponieśli męczeńską śmierć, ponieważ nie chcieli zdradzić tajemnicy spowiedzi. Co więcej, nawet pośród księży odstępców nie było dotąd ani jednego, który by się dopuścił tej zdrady. A może boisz się, aby spowiednik nie powziął o tobie złej opinii? Nie bój się, bo jeżeli się dobrze wyspowiadasz, będzie cię uważał za uświęconego i cieszyć się będzie z twego nawrócenia, jak cieszą się aniołowie w niebie. A może się lękasz, by cię nie odtrącił? Nie lękaj się, bo on jest twoim ojcem duchowym, a więc jak ojciec ma współczucie dla chorego dziecka, tak on współczuje twojej chorej duszy i z pewnością ci przebaczy, jeżeli tylko zechcesz się nawrócić. Gdyby cię za skarcił, to z miłości i dla twego dobra.

Śmiało zatem przystępuj, odtrąciwszy tę niebezpieczną, niestety nierzadką, pokusę. Zdarza się bowiem dosyć często, że niektóre słabe dusze, skoro nieszczęściem wpadną w grzech ciężki, czują prawie nieprzezwyciężony wstyd, gdy idzie o wyznanie tego grzechu, i nieraz długi czas go tają. Słusznie zatem zauważył św. Jan Chryzostom: „Bóg przywiązał do grzechu wstyd, a do spowiedzi ufność, szatan zaś przewrócił ten porządek, budząc zamiłowanie do grzechu, a wstyd i obawę przed spowiedzią”. Jeżeliby i ciebie trapiła kiedyś ta straszna pokusa, byś zataił grzech na spowiedzi albo uciekał od konfesjonału, módl się gorąco o łaskę Bożą do zwyciężenia zgubnego wstydu i do pohańbienia szatana. Gdybyś żadną miarą nie śmiał grzechu wyznać, proś spowiednika, by ci dopomógł pytaniami, albo idź do innego, do którego masz większe zaufanie, albo czekaj sposobnej chwili, aż się inny zjawi spowiednik, bo lepiej jest nie spowiadać się w tej chwili niż popełnić świętokradztwo.

Spowiadaj się z pokorą ciała i ducha, a nie jak Kain lub faryzeusz, ale jak celnik. Stąd z jednej strony klęcząc i w skromnym ubiorze, z drugiej w słowach objawiających wewnętrzne upokorzenie się, nie zaś zuchwale, samochwalczo lub obojętnie, jakby się opowiadało sprawy cudze, nie swoje, i nie grzechy, a jakieś znakomite czyny. Spowiadaj się z prostotą, to jest wyznawaj grzechy jasno i krótko, bez niepotrzebnej gadaniny, bez opowiadania swoich interesów, kłopotów albo nawet snów, bez wyjawiania grzechów cudzych albo imion swoich wspólników. Czyń to bez słów dwuznacznych, wyszukanych lub też nieskromnych, bez kołowań, omówień lub upiększeń, gdyż spowiedź nie jest polem do popisu. Tak się spowiadają zwykle kobiety fałszywie lub niedoskonale pobożne, zwane dewotkami. One to zamiast oskarżać siebie, oskarżają najczęściej innych, to znowu opowiadają w konfesjonale o swoich goryczach, krzyżach, snach itp. Spowiadaj się z mocnym postanowieniem poprawy, nie tak jak Ananiasz i Safira, którzy chcieli oszukać Apostoła Piotra, ale jak Zacheusz, który przyrzekł wynagrodzić krzywdę i dotrzymał obietnicy. Spowiadaj się z usposobieniem chętnym do przyjęcia i wykonania tego co spowiednik nakaże, inaczej nie odniósłbyś ze spowiedzi żadnej korzyści, a nawet nie otrzymałbyś rozgrzeszenia. Ω

Opracowano na podst.: J. S. Pelczar, Życie duchowe, t. I.

powrót