Podczas
tej konferencji przyjrzymy się kolejnej cnocie kardynalnej, czyli cnocie
sprawiedliwości.
Cnota
kardynalna jest cnotą, od której zależą lub z której wynikają inne cnoty. Słowo
„cardinal” oznacza po łacinie zawias, jak zawias w drzwiach, część drzwi dzięki
którym trzymają się one ościeżnicy oraz otwierają i zamykają. Tak więc od
omawianych już wcześniej przez nas cnót zależy lub powiązanych jest wiele
innych, jak to widzieliśmy w przypadku licznych cnót powiązanych z cnotą
roztropności. Od cnót tych zależy również całe życie moralne człowieka, obraca
się ono niejako wokół nich. Można porównać je do zawiasów, dzięki którym
otwierają się przed nami bramy niebios.
W
dniu dzisiejszym mówić będziemy o cnocie tak ważnej, że utożsamiana jest ona
często samym pojęciem świętości. W Ewangelii czytamy na przykład, że święty
Józef był „człowiekiem sprawiedliwym” (Mt 1,19) i że sam Zbawiciel nazywany
jest „Świętym i Sprawiedliwym” (Dz 3,14). To właśnie ta cnota czyni ludzi sprawiedliwymi.
Cnota
sprawiedliwości przypomina inne cnoty w tym, że dotyczy naszych uczynków, różni
się jednak od nich przez to, że dotyczy nie tyle nas samych, co innych. Na
przykład cnota wstrzemięźliwości dotyczy tego co jemy i pijemy, cnota męstwa
siły potrzebnej do przezwyciężania trudności. Jednak cnota sprawiedliwości
dotyczy tego, co czynimy z innymi i dla innych, tego czy oddajemy każdemu to,
co mu się należy.
Cnota
sprawiedliwości ma więc fundamentalne znaczenie dla społeczeństwa. Tworzy ona
niejako sam fundament, na którym wznoszona jest cywilizacja. To ona buduje
cywilizację, a żadna cywilizacja godna tego miana nie może bez niej istnieć –
utrata jej jest początkiem upadku imperiów. I wśród pogan zauważyć możemy
elementarny czy nawet ścisły zmysł sprawiedliwości – to właśnie Zbawiciel
nazywał „ziemią żyzną”, w której ziarna Ewangelii mogą zakiełkować i przynieść
plon stokrotny. Taką ziemią żyzną było Cesarstwo Rzymskie, przeznaczone przez
Boga do przyjęcia Ewangelii.
Starożytny
historyk Polibiusz tak pisał o prawości rzymskich obyczajów:
„U Greków, żeby już innych pominąć,
ludzie, którzy zarządzali dochodami państwa, jeśli się im powierzy tylko
talent, mimo kontroli dziesięciu dozorców, tyluż pieczęci i podwójnej liczby
świadków, nie potrafią dochować rzetelności. Natomiast u Rzymian mężowie,
którzy podczas swego urzędowania lub posłowania mają w swym ręku wielką sumę
pieniędzy, już dla samej świętości przysięgi zostają wierni swemu obowiązkowi”.
Podobnie
pisze o różnicach pomiędzy Romanitas a obyczajami Kartagińczyków:
„Także zwyczaje i urządzenia
sprzyjające bogaceniu się lepsze są u Rzymian niż u Kartagińczyków. U tych nic
nie uchodzi za sromotne, co połączone jest z zyskiem, u tamtych zaś nie ma nic
szpetniejszego, jak dać się przekupić i bogacić się w niegodziwy sposób. O ile
bowiem Rzymianie pochwalają uczciwy dorobek, o tyle znowu uważają za hańbę
niedozwolony zysk. Dowodem na to jest, że u Kartagińczyków jawnie uprawia się
przekupstwo, aby otrzymać urząd państwowy, natomiast u Rzymian grozi za to kara
śmierci”.
Sprawiedliwość
jest cnotą powszechnie obecnie ignorowaną, ponieważ słowo to używane jest tak
często w całkowicie błędnym sensie, że w pewien sposób zatraciło swe znaczenie.
Ludzie mówią bez przerwy o walce o sprawiedliwość, o wszelkiego rodzaju prawach
człowieka i innych nonsensach, tak więc by zrozumieć tę istotę tej cnoty
konieczny jest powrót do podstawowego znaczenia, co jest sprawiedliwe i
słuszne.
Gdy
używamy słowa „sprawiedliwy” zawsze mamy na myśli jakąś poprawność, zwłaszcza w
odniesieniu do równości. Mówimy właściwej mierze czy też linijce w tym sensie,
że jej długość rzeczywiście wynosi 10 cm, nie mniej, ani nie więcej. Mówimy o
strojeniu fortepianu że jest „prawidłowe”, czyli że dźwięk nie jest ani za
płaski, ani za przenikliwy. Mówimy o sprawiedliwej zapłacie, gdy jest ona
proporcjonalna do wyświadczonej usługi. Sprawiedliwość, od którego wywodzimy
słowo sprawiedliwy, zawsze odnosi się w jakiś sposób do równości, czy to
względem prawa czy też pewnych standardów, czy też ogólnie w odniesieniu do
osoby. Standardem czy właściwym przedmiotem sprawiedliwości jest to, co
nazywamy prawem czy po łacinie „jus”, pokrewnym słowom „justitia”,
oznaczającemu sprawiedliwość, oraz „justus” oznaczającemu człowieka
sprawiedliwego. Cnota sprawiedliwości dotyczy zwłaszcza tego, co jest słuszne,
oddawania każdemu tego, co mu się należy. Innymi słowy, sprawiedliwość reguluje
nasze działania stosownie do naszych zobowiązań wobec innych.
Ponieważ
człowiek jest istotą wolną i rozumną, stworzoną na obraz Boży, człowiek może
poznać i ukochać swego Stwórcę i osiągnąć wieczne szczęście. Jednak właśnie ze
względu na tę naturę, na to, że jest wolny, musi kierować swe władze ku
właściwym im celom – gdyż człowiek nie jest kierowany przez instynkt, ale przez
intelekt. A ponieważ człowiek musi samodzielnie kierować swymi władzami, w
sposób naturalny rodzi się to, co nazywamy obowiązkami – człowiek musi
posługiwać się swymi władzami i żyć tak, by osiągnąć wieczne szczęście. Nawet w
raju Adam posiadał obowiązek zajmowania się ogrodem, by mieć co jeść. Tak więc
człowiek z samej swej natury podlega różnym obowiązkom, a konsekwencje tych
obowiązków możemy nazwać prawami, gdyż są one czymś należnym mu z samej jego
natury.
Możemy
więc mówić o osobie posiadającej prawo do prawdy, ponieważ nikt nie może
osiągnąć szczęścia bez posiadania prawdy, a tym bardziej kierować swymi
własnymi czynami bez prawdziwej wiedzy o teraźniejszości. Możemy mówić o prawie
do własności prywatnej, ponieważ każdy potrzebuje rzeczy takich jak pożywienie,
które może należeć tylko do jednej osoby i nikogo więcej. Tylko jedna osoba
może jeść dany kawałek pokarmu, a pokarm ten pochodzi z określonego kawałka
ziemi, dlatego każdy człowiek posiada wrodzone prawo do posiadania tej ziemi,
która niezbędna jest jemu i ludziom od niego zależnych. Zwróćmy uwagę, że prawo
to wypływa z samej natury człowieka, a nie z jakiejś konstytucji czy czyichś
decyzji – każdy kraj, który spróbowałby znieść własność prywatna stałby się ze
swej natury niesprawiedliwy i destrukcyjny dla ludzkiej szczęśliwości.
Zauważmy
również, że ponieważ jest to coś, do czego człowiek ma prawo z samej swojej
natury, możemy również mówić o prawie do obrony tego, co do kogoś należy i do
odbierania tego, co zostało zabrane, nawet siłą, jeśli zaistnieje taka
konieczność. Prawo nie jest jedynie jakimś abstrakcyjnym pojęciem o tym, czego
miło byłoby przestrzegać, ale czymś, co dotyka samej natury rzeczy, czymś
fundamentalnym dla osiągnięcia doskonałości i szczęścia, dla którego zostaliśmy
stworzeni. Raz jeszcze musimy to podkreślić, zwłaszcza dziś, że prawo jest
zasadniczo konsekwencją obowiązku, a nie na odwrót. Prawo nie oznacza wolności
– jak to jest często w naszym niesprawiedliwym społeczeństwie, które mówi o
prawach człowieka i podobnych nonsensach, oznacza raczej obowiązek do oddawania
tego, co jest należne, co wypływa z samej natury rzeczy i wiąże nas to w
sumieniu pod grzechem. Z tego właśnie powodu ilekroć ma miejsce naruszenie
prawa istnieje konieczność kary, spłaty długu.
Jednak
owe prawa czy zobowiązania nie wypływają z samej natury istot ludzkich.
Ponieważ ludzie są z natury wolni, mogą zawierać pomiędzy sobą porozumienia. W
ten sposób pojawia się całkowicie nowy rodzaj praw, wywodzących się z wolnych
decyzji ludzi. Te porozumienia nazywamy kontraktami, w ich ramach przedmioty
czy usługi są modyfikowane lub wymieniane na coś o równej wartości. Nie są one
tak fundamentalne, jak te, które wypływają z samej natury człowieka jako
takiego, w jakiś sposób wypływają jednak również z jego natury jako istoty
wolnej i rozumnej. Kontrakty te mogą odnosić się do czegoś związanego z
naturalnym prawem do własności, lub wymiany czegoś co się posiada, na coś
innego. W każdej z tych rzeczy musi istnieć pewna równowartość, w przeciwnym
razie nie moglibyśmy mówić o sprawiedliwości, w niektórych przypadkach jedynym
przejawem tej równowartości jest fakt, że obie strony godzą się w sposób wolny
na dane warunki. W takich przypadkach decyzje te pociągają za sobą zobowiązania
a więc i prawa, których człowiek sprawiedliwy musi przestrzegać. Istnieją
najrozmaitsze rodzaje kontraktów, w zależności od tego jaki typ usług lub
przedmiotów jest wymieniany. Jak łatwo sobie możecie wyobrazić, rodzajów takich
jest praktycznie nieskończona liczba i często są one bardzo skomplikowane,
dlatego też ci, którzy się nimi zajmują, czyli prawnicy, biorą często za swą
pracę dużo pieniędzy. Święty Alfons Liguori który przed swym nawróceniem sam
był prawnikiem, zdając sobie sprawę ze trudności określenia, co jest
sprawiedliwe i oraz problemów w nakłonieniu ludzi do wywiązania się z podjętych
zobowiązań, powiedział kiedyś ze smutkiem, że prawnikom bardzo trudno jest
osiągnąć zbawienie. Jednak to właśnie cnota sprawiedliwości sprawia, że kontrakty
te stają się możliwe, a nawet umożliwia istnienie społeczeństwa jako takiego,
bez niej żadna społeczność ludzka nigdy nie byłaby w stanie osiągnąć właściwej
sobie szczęśliwości.
Istoty
ludzkie nie są jedynie jednostkami i działają nie tylko jako jednostki, tworzą
też wspólnotę, którą nazywamy społeczeństwem lub państwem. Dlatego
społeczeństwo, czy raczej władza nim rządząca, może wprowadzać pewne
rozporządzenia regulujące działalność swych członków. Te regulacje, które
nazywamy często prawa aktami legislacyjnymi, tworzą zobowiązania, a więc i
prawa, na inny jednak sposób, są bowiem rozporządzeniami, które muszą być
przestrzegane ze względu na dobro wspólne społeczności. Całe społeczeństwo musi
dążyć do doskonałości, którą w jego przypadku jest praca na rzecz wspólnego
celu, czyli osiągnięcie wiecznej szczęśliwości możliwie największej liczby jego
członków. Różni członkowie społeczności będą musieli współpracować, dlatego też
będą istniały prawa dotyczące różnych relacji pomiędzy ludźmi i tego czym się oni
zajmują. Zauważmy, że w żadnym przypadku prawo nie może być sprzeczne z samą
naturą człowieka ani z prawem Bożym – w takim przypadku nie powstaje
zobowiązanie do przestrzegania go czy posłuszeństwa, a w sumieniu musimy nawet
opierać się takim niesprawiedliwym prawom. Wiele praw istniejących w
sprawiedliwym państwie jest jednak wiążących prze fakt, że ukierunkowane są one
na wspólne dobro, musimy więc ze względu na sprawiedliwość być im posłuszni. Są
jednak również inne prawa rządzące postępowaniem ludzi, które nie pozostają w
bezpośrednim związku z dobrem wspólnym rodzaju ludzkiego, a regulują jedynie
stosunki pomiędzy nimi – są one obowiązujące w takiej mierze w jakiej są
pożyteczne, stosownie do celu samego prawa.
Cnota
sprawiedliwości dotyczy naszych relacji z innymi, oddawania im tego, co
jesteśmy im winni, i obejmuje to również obowiązki względem Boga. Dlatego
właśnie cnota religijności jest elementem składowym cnoty sprawiedliwości, to
właśnie ona zbliża ludzi do Boga i czyni ich świętymi.
Jest
to jeden z powodów, dla których człowiek sprawiedliwy jest równocześnie
człowiekiem świętobliwym, wypełnia on bowiem swoje obowiązki względem Boga.
Trzeba zawsze pamiętać, że dokładne wypełnianie naszych religijnych obowiązków
jest nie tylko nakazem miłości, ale też sprawiedliwości. Bóg dał nam wszystko,
co posiadamy, jesteśmy Mu więc winni wdzięczność. Bóg jest ze swej natury
doskonały, jesteśmy Mu więc winni uwielbienie. Wszystkie rzeczy pochodzą od
Boga, musimy więc prosić Go o to, co jest dla nas niezbędne. My jednak obrażamy
Boga naszymi grzechami, zaciągając wobec Jego sprawiedliwości dług, który
musimy spłacić przez nasze dobre uczynki i ofiary.
Z
cnotą sprawiedliwości powiązanych jest wiele innych cnót.
Sam
święty Tomasz poświęcił znaczną część swej Summy sprawiedliwości, więcej niż
wszystkim innym cnotom razem wziętym. Istnieje wiele cnót, które powiązane są z
cnotą sprawiedliwości, ze sprawiedliwą wymianą, ze sprawiedliwością prawną i
rozdzielczą etc. Wszystkie one, jeśli tylko są właściwie rozumiane, mogą
być lekarstwem na odbudowę naszego biednego społeczeństwa. Jednak jak na jedno
wykład byłoby to przedsięwzięcie zbyt ambitne. Tak więc, by podsumować tę małą
lekcję, zastanowimy się nad małą cząstką tej cnoty.
Istnieje
pewien element składowy cnoty sprawiedliwości którego właściwe zrozumienie jest
dla nas szczególnie ważne, ponieważ często jest on lekceważony lub rozumiany
błędnie – mam tu na myśli cnotę pobożności.
Mówiliśmy
już o tym, jak wszystkie prawa wypływają z samej natury człowieka, o tym, jak został
on stworzony przez Boga. W księdze Genesis czytamy jak Bóg stworzył wszystkie
rzeczy, o tym jak stworzył je z niczego. Jednak pierwszy człowiek nie został
stworzony z niczego, ale z „mułu ziemi” (Gen 2,7). Tak więc od samego początku
ludzkość posiada dług wobec ziemi z której pochodzi, wobec prochu, z którego
została stworzona. Człowiek musi więc kochać swój kraj i miłość ta jest tak
wielka, że nawet po grzechu musi on powrócić do prochu, z którego został
uczyniony: „gdyż prochu postałeś i w proch się obrócisz” (Gen 3,19).
Ojczyzna,
drodzy wierni, wasza ojczyzna, nie jest jedynie pojęciem abstrakcyjnym,
rodzajem systemu politycznego czy konstytucją. Jest przede wszystkim ziemią z
której pochodzicie, gdzie urodziliście się i dorastali, której powietrzem
oddychaliście i po której chodziliście. Ta ziemia, ten muł ziemi, z którego
zostaliście wzięci, dawał wam swe owoce i umożliwił życie oraz wzrost. „Żaden
człowiek nie ma w nienawiści swego ciała, ale raczej kocha je i pielęgnuje” (Ef
5,29) pisze święty Paweł, a wasze ciało zostało wzięte z tego właśnie kawałka
ziemi, gdzie przyszliście na świat i gdzie dorastaliście. Ojczyzna jest niejako
częścią człowieka, częścią której ze względu na sprawiedliwość winni jesteście
miłość i szacunek.
Ten
szczególny dług, który każdy z nas zaciąga od chwili swych narodzin, jest
podstawą prawa do miłości własnego kraju, a cnotą, dzięki której dług ten
spłacamy, jest pobożność. Podobnie jak winni jesteśmy szacunek swym
rodzicom i krewnym ze względu na więzi krwi, podobnie obowiązki mamy również
względem kraju, w którym się urodziliśmy, wychowywali i dorastali. A obowiązek
ten realizujemy poprzez staranie, by kraj ten był szanowany, bezpieczny i
dostatni, podobnie jak szanujemy swe własne ciało. Łaska, którą otrzymujemy,
wzmacnia jedynie szacunek, jaki winni jesteśmy swemu ciału, gdyż staje się ono
świątynią Ducha Świętego – podobnie łaska wiary wzmaga nasze zobowiązania do
miłości kraju ojczystego, by również on przynosił owoce w życiu łaski.
Ta
miłość do własnego kraju jest czymś pierwotnym i poprzedzającym powstanie
jakichkolwiek społeczności, dlatego jest całkowicie niezależna od wszelkich
systemów rządu czy konstytucji. Pierwszym obowiązkiem rządu jest rozwijanie
miłości do ojczystego kraju poprzez przyczynianie się do dobra wspólnego.
Niestety często zdarza się, zwłaszcza w naszych czasach, że rząd czy też
konstytucja mogą szkodzić dobru wspólnemu, i rzeczywiście rząd demokratyczny
nie jest w stanie zapewnić dobra wspólnego, odwodzi raczej od niego. Jednak
zobowiązanie wobec naszego kraju nie jest wynikiem kontraktów między ludźmi,
ale wypływa z samego pochodzenia naszej istoty. Obowiązek miłości ojczyzny
istnieje bez względu na nieudolność, z jaką wielu ludzi usiłuje ją głosić.
Dlatego
macie obowiązek studiować waszą historię, wasze obyczaje, wasz język, waszą
kulturę, w skrócie wszystko, co czyni was tym, kim jesteście. Odbywacie tę
formację właśnie po to, by któregoś dnia spłacić ów dług wdzięczności, by
realizować wspólne dobro tego narodu. Dług ten oznaczać może nawet konieczność
oddania swego życia za ziemię, która dała życie wam. Mogą pojawić się
okoliczności powodujące, że nie będziecie mieszkali w kraju swego pochodzenia,
wasze życie lub powołanie może zaprowadzić was daleko od ojczyzny, dług ten jednak
zawsze pozostanie i będziecie zobowiązani pamiętać w modlitwach i ofiarach o
jej pomyślności.
Umiłowanie
kraju naszego pochodzenia nie może nas prowadzić do pogardzania innymi
narodami, nie może też stanowić usprawiedliwienia do naruszania ich praw. Wasz
kraj posiada wartość niezależnie od tego, co inne narody mogłyby osiągnąć czy
posiadać, a nasze umiłowanie ojczyzny nie jest w jakiś sposób relatywne do
innych, nie powinniśmy też być wobec innych zazdrośni. Opieranie własnego
uczucia na wrogości wobec innych byłoby oznaką słabości naszej miłości. Mamy
kochać swych bliźnich rozumianych nie tylko jako ludzi żyjących w tym samym
kraju, ale też ludzi innych narodów, czego przykład dal sam Zbawiciel w
przypowieści o dobrym Samarytaninie.
Tak
więc, drodzy wierni, musimy zawsze prosić Zbawiciela o głęboką miłość do
ojczystego kraju, będącą niczym innym jak umiłowaniem dobra wspólnego.
Nawet sam Zbawiciel przyszedł wpierw do swego własnego
narodu, a dopiero później – za pośrednictwem Apostołów – do innych ludów. Tak
więc ta gorliwość dla Boga, dla łaski Bożej, częstokroć objawia się wpierw w
umiłowaniu dobra wspólnego – a jak wszystkie cnoty musi ona być prawdziwa, musi
być szczera, musi być sprawiedliwa. Prośmy więc o tę pobożność, tę
sprawiedliwość, która będzie chwałą naszych dusz przez całą wieczność.
To
właśnie w ten sposób naśladować możemy cnotę pobożności Najświętszej Maryi
Panny. Ojczyzna składa się w pierwszym rzędzie z rodzin, a cnotę pobożności w
życiu Matki Bożej widzimy przede wszystkim w spłacaniu przez Nią długu względem
własnej rodziny. Natychmiast po Zwiastowaniu nie myśli jedynie o sobie czy o
chwale tajemnicy, jaka się w Niej właśnie dokonała. Myśli o innych, o swej
kuzynce Elżbiecie, która już wkrótce ma porodzić dziecko.
Dostrzega
dobro wspólne swej rodziny, swej dalszej rodziny, w potrzebach swej kuzynki.
Pomyślcie o cierpieniach, jakie są niekiedy udziałem przyszłych matek – o
porannych mdłościach, nagłych zasłabnięciach ze względu na konieczność
zapewnienia substancji odżywczych nowemu życiu, zmianach hormonalnych,
niepokojach na myśl o zbliżających się obowiązkach – a jednak Najświętsza
Maryja Panna udaje się w daleką podróż, by odwiedzić swą kuzynkę, która
znajduje się w ostatnich miesiącach ciąży. Cnota sprawiedliwości wyraża się zwłaszcza
w spłacaniu zobowiązań wobec własnej rodziny – a u Niepokalanej widzimy
gotowość do czynienia wszystkiego, co tylko leżało w Jej mocy, dla dobra
rodziny, nawet tych jej członków, z którymi łączyło Ją dalekie pokrewieństwo.
To
umiłowanie przez Maryję dobra wspólnego było jednym z powodów, dla których
wybrana została Ona na Matkę Boga. Jak Matka Boga troszczy się Ona o dobro
wspólne całego wszechświata, o dobro wspólne całego rodzaju ludzkiego. Nosi w
swym łonie Sprawiedliwego i Świętego, by również inni mogli dostąpić
usprawiedliwienia za sprawą Jej Syna.
To
usposobienie do umiłowania dobra wspólnego, do kochania całej rodziny, ma zasadnicze znaczenie dla naszego
życia duchowego oraz dla cywilizacji chrześcijańskiej. Sprawiedliwość dotyczy wielu rzeczy,
właściwie wszystkiego, co odnosi się do innych. Jest to więc cnota najbardziej
niezbędna do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa. Gdy ludzie są
niesprawiedliwi, gdy zaczynają kłamać, oszukiwać i kraść, nie tylko deprawują
przez to własne dusze, ale też wyrządzają krzywdę innym. Grzechy przeciwko
sprawiedliwości są grzechami wołającymi o pomstę do Nieba, gdyż Bóg odpłaci za
nie w sposób najsprawiedliwszy, nawet jeśli nie uczynią tego ludzie.
Dlatego,
drodzy wierni, wykorzystajmy ten czas Wielkiego Postu zwłaszcza na
praktykowanie cnoty sprawiedliwości. Przypominajmy sobie o zobowiązaniach,
jakie możemy mieć względem naszych bliźnich, o wszelkich krzywdach, jakie być
może wyrządziliśmy ich dobremu imieniu, o kłamstwach, które wymagają
sprostowania. Właśnie czas Wielkiego Postu powinien być wykorzystywany na
odbudowę relacji między ludźmi, ponieważ łaska Zbawiciela nie może przyjść do
tych, którzy są niesprawiedliwi lub korzystają z owoców własnej niegodziwości.
Pan Jezus przyjdzie przynieść pokój ludziom dobrej woli, niesprawiedliwi jednak
pozbawieni są dobrej woli, gdyż nie oddają każdemu tego, co się mu należy. Nie
ma pokoju dla złych i niesprawiedliwych – mówi Pismo Święte.
Módlmy
się więc o tę cnotę do Najświętszej Maryi Panny. W Litanii Loretańskiej
zwracamy się do Niej jako do „Zwierciadła Sprawiedliwości”, ponieważ w swym
życiu oraz postępowaniu odzwierciedla Ona sprawiedliwość Bożą. Jeśli będziemy
Ją naśladować, stanie się to również udziałem naszych dusz, i będziemy mogli
radować się na wieki nagrodą obiecaną sprawiedliwym. Amen