Drodzy wierni
Okres Wielkiego Postu jest czasem przygotowania, czterema
tygodniami zarezerwowanymi przez Kościół na przygotowanie do wielkich świąt
Zmartwychwstania. Kościół obleka na ten czas swe ołtarze we fiolet, w
liturgii zaś pomijane są hymny uwielbienia
i dziękczynienia, czyli Gloria oraz Te Deum. Kościół zachęca nas w tym okresie
do żarliwszej modlitwy oraz do podejmowania umartwień, ponieważ obie te rzeczy
odrywają nas od spraw tego świata i kierują naszą uwagę ku rzeczom duchowym,
aby nawrócimy się zupełnie.
W czasie Wielkiego Postu mamy przede wszystkim
przygotować się na uroczystość Zmartwychwstania, na nawrócenia i na przyjęcie
Jego łaski. To właśnie dzięki tej łasce jesteśmy w stanie prowadzić cnotliwe
życie, pomimo pokus świata, ciała i szatana. Praktykowanie cnót jest zarówno
owocem łaski, jak i najlepszym przygotowaniem naszych dusz na jej owocne
przyjęcie. Czas Wielkiego Postu jest więc właśnie okresem, w którym w sposób
szczególny mamy praktykować cnoty, i to nie tylko cnotę wstrzemięźliwości. Chrystus
Pan jest naszym Zbawicielem, jest dla nas Wzorem doskonałości, pragnie też,
byśmy naśladowali Go w niesieniu Krzyża i również osiągnęli doskonałość podobną
do Jego: „Jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”. A doskonałość osiągamy
przede wszystkim dzięki praktykowaniu cnót.
Jednak w czasie Wielkiego Postu oprócz Chrystusa Pana
mamy nasladować również przykład Jego Dziewiczej Matki. To właśnie Ta, która
przyniosła na ten świat Chrystusa, jest równocześnie najskuteczniejszą pomocą,
dzięki której możemy przygotować się na przyjęcie Zbawiciela i Jego łaski. W
okresie Wielkiego Postu musimy się modlić w sposób szczególny do Najświętszej
Maryi Panny, ponieważ to Ona przyniosła nam Odkupiciela.
Dlatego też podczas niniejszych rekolekcji przyjrzymy się
bliżej wszystkim cnotom, a zwłaszcza tym, które praktykowała Najświętsza Maryja
Panna. Ponieważ „O Maryi nigdy dosyć” – jak pisze św. Bernard, podczas tych
rekolekcji mówić będziemy o głównych cnotach Niepokalanej, czyli o tym, co
nazywamy cnotami kardynalnymi. Są to cnoty wstrzemięźliwości, męstwa,
sprawiedliwości, roztropności, oraz wiary, nadziei i miłości. Nazywamy je
kardynalnymi od łacińskiego słowa „cardines” oznaczającego „zawias” - jak
zawias u drzwi. Tak jak drzwi spoczywają na zawiasach, tak też całe życie
moralne spoczywa na owych cnotach. A tak jak drzwi otwierają się dzięki
zawiasom, tak też praktykowanie cnót kardynalnych otwiera przed nami drogę
doskonałości i bramy niebios.
Przyjrzyjmy się więc w tym czasie owym siedmiu cnotom
kardynalnym, koncentrując się zwłaszcza na tym, w jaki sposób praktykowała je
Najświętsza Maryja Panna. Naśladując przykład Tej, która przyniosła na świat
Zbawiciela, praktykując cnoty, najlepiej przygotujemy się do przyjęcia
Chrystusa w dzień Bożego Narodzenia.
Zacznijmy od ostatniej z cnót kardynalnych, będącej
niemniej fundamentem naszego życia duchowego – od cnoty wstrzemięźliwości.
Wstrzemięźliwość jest cnotą, która poskramia nasze
skłonności do przyjemności zmysłowych, zwłaszcza tych, które związane są ze
zmysłami smaku oraz dotyku. Z pewnością wiecie, że nasze zmysły często
dostarczają nam przyjemności, że na przykład ciastka są smaczne, są więc dobrym
pokarmem. Dlaczego jednak tak jest? Jest tak dlatego, że Bóg w swej
niezmierzonej mądrości związał z naszą naturą pewne przyjemności, jako pomoc w
wykonywaniu pewnych aktów, zwłaszcza dotyczących zachowywania i przekazywania
życia.
Przyjemności te są zawsze związane z aktami dobrymi. W
ten właśnie sposób Bóg ukształtował naszą naturę, czyniąc przyjemność naturalną
konsekwencją wypełnienia celu i osiągnięcia dobra. Największe szczęście i
przyjemność daje wizja uszczęśliwiająca, będąca stanem wiekuistej
szczęśliwości, nie ma ona końca, ponieważ wiąże się z osiągnięciem naszego celu
ostatecznego, posiadaniem nieskończonego dobra.
Początkowo przyjemność i wola byli sprzymierzeńcami,
kierującymi człowieka ku jego ostatecznemu celowi - jednak ów błogosławiony
stan harmonii został zniszczony przez grzech pierworodny. Pierwotnie
przyjemność była naturalnym zwieńczeniem dobrze wypełnionego zadania,
osiągnięcia celu, dobrem w pełni zasłużonym. Jednak w smutnym stanie, w jakim
znajdujemy się po grzechu pierworodnym, często mylimy przyjemność z celem, dla
jakiego Bóg ją ustanowił i usiłujemy je od siebie odłączyć. Najczęściej też
wolimy samą przyjemność, od tego, dla czego Bóg ją ustanowił.: zamiast jeść, by
żyć, żyjemy aby jeść. Tak więc potrzebujemy specjalnej cnoty, by zaprowadzić w
tym właściwy porządek, a cnotą tą jest wstrzemięźliwość.
Cnota wstrzemięźliwości odnosi się do samej przyjemności,
sprawiając, by nie przekraczała ona zdrowego rozsądku. Ponieważ przyjemności
związane ze zmysłami smaku i dotyku są najbardziej skłonne do przekraczania
granic rozsądku, wstrzemięźliwość dotyczy głównie tych właśnie rzeczy.
Istnieje również naturalna cnota wstrzemięźliwości,
porządkująca nasze dążenie do przyjemności wedle zasad rozumu, i o tej cnocie
mówią często poganie, zwłaszcza Arystoteles i stoicy. Jednak my, jako
chrześcijanie, posiadamy wstrzemięźliwość w znacznie większym stopniu, mówiąc
inaczej: nasza wstrzemięźliwość oparta jest nie tylko na zdrowym rozsądku, ale
tez na wierze: nie tylko jesteśmy istotami rozumnymi, ale też dzięki łasce
Bożej jesteśmy Świątyniami Ducha Świętego.
Każda z cnót posiada to, co moglibyśmy nazwać jej
integralnym elementem. Oznacza to, że do wykonywania każdej cnoty konieczne są
pewne warunki, bez których czegoś by jej brakowało. W przypadku
wstrzemięźliwości konieczne są dwie główne rzeczy, z których jedna jest niejako
dopełnieniem drugiej. Pierwszą jest poczucie honoru- czyli świadomość, że
jesteśmy stworzeni dla wyższych rzeczy, nie dla przyjemności tego świata, ale
dla czegoś większego, czegoś szlachetniejszego. Musimy mieć świadomość, że
jesteśmy przeznaczeni do czegoś większego niż zwierzęta, poświęcające cały swój
czas na szukanie pożywienia, że stworzeni jesteśmy by poznać prawdę, by ulec
pięknu, by osiągnąć nieskończone dobro. Nawet uczestniczący w Olimpiadach
poganie rozumieli to: przyjrzyjcie się wszystkim treningom, jakie przechodzili,
wszystkim wysiłkom, specjalnym dietom, jakie na siebie nakładali - wszystko po
to, by osiągnąć chwałę zwycięstwa. A przecież my, jako chrześcijanie wiemy, że
jesteśmy przeznaczeni do znacznie większej chwały.
Drugim wymaganym elementem, będącym niejako uzupełnieniem
pierwszego, jest zmysł wstydu. Przyjemności te, doprowadzone do przesady,
prowadzą do kompromitacji i hańby. Nie ma nic bardziej haniebnego, niż zostanie
ofiarą podłej wady z powodu głupiej i przemijającej przyjemności. Odczuwamy
nawet osobiście wstyd, gdy widzimy ludzi pijanych, widząc ich w stanie, do
jakiego podprowadziła ich nikczemna przyjemność, niszcząca ich rozsądek. Usiłujemy
nawet ukrywać te przejawy niewstrzemięźliwości przed innymi, ponieważ
instynktownie wiemy, że są one poniżej naszej prawdziwej godności.
Istnieje tak wiele cnót związanych ze wstrzemięźliwością,
że niestety nie możemy w tym miejscu omówić ich wszystkich – w istocie nawet
cały okres Wielkiego Postu, czterdzieści dni, nie wystarczyłyby na poświęcenie
każdej z nich jednego dnia. Możemy jednak powiedzieć o kilku: cnota łagodności
jest częścią wstrzemięźliwości, ponieważ ogranicza przyjemność odczuwaną przy
okazywaniu gniewu, również cnoty pilności i wyrozumiałości pomagają nam w walce
toczonej przeciwko złu. Cnota pokory poskramia miłość, jaką żywimy do samych
siebie, podobnie jak skromność. Istnieje również specjalna cnota, która
reguluje czerpanie przyjemności z zabaw – zwana eutrapelia, ponieważ człowiek
mądry nie tylko uczy się, ale też wie, jak się bawić.
Widzimy więc, że dla naszego życia duchowego cnota
wstrzemięźliwości posiada znaczenie zupełnie fundamentalne. Jeśli zastanowimy
się nad całym spektrum ludzkiej aktywności, dojdziemy do wniosku, że większość
czasu poświęcamy na czynności związane z utrzymaniem przy życiu własnego ciała
oraz naszych rodzin. Właśnie praktykowanie cnoty wstrzemięźliwości odróżnia nas
od zwierząt. Zwierzęta kierują się wyłącznie instynktem, nie znając pojęcia
umiaru. Jedzą, kiedy są głodne, piją, gdy są spragnione. Człowiek jednak
posiada rozum i przy jego pomocy musi panować nad tymi odruchami. Jednym z
powodów, dla których wiele grzechów przeciwko wstrzemięźliwości jest tak
upokarzających jest fakt, że w rzeczywistości degradują nas one do poziomu
bezrozumnych zwierząt.
Jak jednak mamy naśladować Najświętszą Maryję Pannę w
praktykowaniu cnoty wstrzemięźliwości?
Jak widzieliśmy, praktykowanie cnoty wstrzemięźliwości
jest konieczne przede wszystkim ze względu na skutki grzechu pierworodnego. Wskutek
grzechu pierworodnego nasze zmysły poszukują przyjemności nie związanej z
naszym osobistym dobrem. Cnota wstrzemięźliwości musi przywrócić ład w tej
dziedzinie poprzez umartwienia, które stopniowo poddają zmysły pod władzę
rozumu.
Jednak u Matki Bożej takie nieuporządkowanie nie miało
nigdy miejsca. Jest Ona Niepokalanym Poczęciem, i ponieważ nie została nigdy
dotknięta przez grzech pierworodny, owe nieuporządkowania czy też
pożądliwości, Jej nie dotyczą. Jak więc
mamy Ją naśladować w praktykowaniu tej cnoty?
Ponieważ cnota wstrzemięźliwości dotyczy głównie naszego
zachowania przy stole, powinniśmy przyjrzeć się podobnym sytuacjom w życiu
Matki Bożej. I rzeczywiście, czytamy o takim wydarzeniu – o weselu w Kanie
Galilejskiej. Wstrzemięźliwość Najświętszej Maryi Panny wyrażała się wówczas
nie tyle w jej czynach, co raczej w intencjach, jakie czynami tymi kierowały. Dostrzegała
nie tyle potrzeby własne, co potrzeby innych: „Nie mają już wina”. Nie słyszymy
nic o Jej umartwieniach czy postach, nieodmiennie jednak widzimy Jej troskę o potrzeby
bliźnich.
Jest to więc być może najlepszy sposób na praktykowanie
cnoty wstrzemięźliwości i umartwienia. Trzeba zwracać uwagę nie tyle na ilość i
jakość, co na potrzeby innych. Im mniej myśli się o sobie samym w kwestiach
dotyczących jedzenia, picia i przyjemności, tym bardziej cnota
wstrzemięźliwości wydaje się być nie tylko łatwiejsza, lecz nawet mieć
znaczenie drugorzędne. Jak zobaczymy, cnota wstrzemięźliwości powinna być
ukierunkowana na miłość, dlatego praktykowanie jej, zwłaszcza podczas posiłków,
jest równocześnie bardzo łatwe i bardzo uświęcające. Znajdując się przy stole,
nie powinno się jako pierwszy sięgać po wszystko, ale starać się podawać
wszystko co potrzebne współbiesiadnikom. Powinniśmy myśleć nie tyle o
zaspokojeniu własnego głodu, co o tym, by sprawić przyjemność i zadowolić
innych.
Najskuteczniejszym sposobem umartwienia i ograniczania
tej pożądliwości jest połączenie postu z wykonywaniem uczynków
miłosierdzia. Gdy siadacie do posiłku, najpierw módlcie się, jako że
wówczas będziecie mieli myśli skierowane ku rzeczom wyższym, a nie tylko ku
jedzeniu, jak to czynią zwierzęta. Następnie, starajcie się usługiwać innym.
Podawajcie wszystkim to, czego potrzebują, a sami bierzcie potrawy na ostatku. Jeśli
wypadnie wam być obsługiwanymi, bierzcie mniejsze i mniej smakowite kawałki
mięsa, pozostawiając lepsze dla przyjaciół. Często przesadzamy w tym, co
uważamy za dobre i lepiej jest myśleć o potrzebach innych, niż o swym własnym
głodzie. Wszystkie te praktyki są częścią tego, co moglibyśmy nazwać
chrześcijańską etykietą, będącą niczym więcej, jak tylko praktykowaniem cnót
wstrzemięźliwości i miłości bliźniego.
Starając się nie sięgać jako pierwszy po potrawy, ale
raczej podawać je innym, praktykować możemy wstrzemięźliwość Najświętszej Maryi
Panny, która nie dbała o własne potrzeby, ale o potrzeby bliźnich.
Podobnie nie powinniśmy nigdy uskarżać się na jakość
posiłków, jakie spożywamy. Zachowanie takie jest szczególnie jaskrawym
przejawem braku szacunku wobec osób, które je dla nas przygotowały. Powinniśmy
zawsze okazywać wdzięczność, niezależnie od tego, co przed nami położą,
niezależnie od tego, czy nam to smakuje, czy też nie. Nawet jeśli smak danej
potrawy nam nie odpowiada, często osoba przygotowująca ją włożyła w nią
naprawdę całe serce i powinniśmy okazać jej wdzięczność choćby za to, że
starała się jak najlepiej. Osoba odznaczająca się wybitną cnotą nigdy nie
wygłasza komentarzy za wyjątkiem takich, które mogą posłużyć zbudowaniu i
pobudzeniu do dobra słuchaczy.
Być może najdoskonalszym i zarazem najpiękniejszym
sposobem na naśladowanie wstrzemięźliwości Matki Bożej jest naśladowanie Jej
czystości. Cnota wstrzemięźliwości odnosi się również do przyjemności
związanych z zachowaniem całego gatunku, całego rodzaju ludzkiego. Cnota czystości
jest więc naturalnym sprzymierzeńcem cnoty wstrzemięźliwości, gdyż utrzymuje
nasze ciała w harmonii z rozumem i czyni je godnymi, by były świątynią Ducha
Świętego.
Najświętsza Maryja Panna praktykowała czystość w stopniu
doskonałym - to właśnie dzięki niej zasłużyła na przywilej, by zostać Matką
Boga. Również w naszym przypadku, gdy zachowujemy czystość, nasz umysł jest
uwznioślony, nasze dusze w pełni panują nad ciałami, a Bóg obdarza nas
szczególnymi łaskami zarezerwowanymi dla tych, którzy naśladują w tej cnocie
Jego Matkę. Kluczem do nabycia tej cnoty jest podobnie jak w przypadku
Niepokalanej – praktykowanie pokory.
Pokora oznacza, że prawdziwie znamy samych siebie,
zarówno nasze słabości jak i mocne strony. Świadomość ta pomoże nam unikać okazji
do grzechu oraz postępować w cnocie. Nade wszystko zaś, pokora polega na
gruntownym poznaniu kim jest Wszechmocny Bóg, który obiecuje nam pomoc swej
łaski, jeśli tylko o nią poprosimy i o ile pokładamy ufność w jej mocy.
Dlatego, drodzy wierni, rozpocznijmy ten czas Wielkeigo
Postu, czas pokuty i przygotowania, od praktykowania cnoty stanowiącej niejako
chleb powszedni życia duchowego. Dobrowolne umartwienie, poprzez które
wyrzekamy się drobnych, dozwolonych przyjemności, jest najlepszym
przygotowaniem i najskuteczniejszym środkiem do zachowania nas od ulegania
niedozwolonym i nieuporządkowanym przyjemnościom tego świata. Kto kocha
niebezpieczenstwo, ten w nim zginie – mówi Pismo święte, poucza jednak również,
że kto wierny jest w małych rzeczach, wierny pozostanie również w większych. Prośmy więc Matkę Bożą o pomoc w
praktykowaniu cnoty wstrzemięźliwości, byśmy wspomagani Jej Niepokalanym
wstawiennictwem mogli z ufnoscią oczekiwać dnia przyjścia Zbawiciela, który
żyje i króluje na wieki wieków. Amen.