Drodzy Wierni,
Św. Jakub w czytanym
dziś liście daje nam ważne napomnienia. Powiedziawszy wprzód o sprawach, o
których już wiemy, o doskonałym darze, który dał nam Bóg - Ojciec światłości
-, Apostoł daje nam następnie trzy rady,
które nie tylko pomagają nam żyć w sposób godny łaski, ale też są ważnymi
wskaźnikami pokazującymi nam, czy łaska ta zrodziła owoce w naszych sercach.
Apostoł pisze:
„Niech każdy człowiek będzie skory do słuchania, a powolny do mówienia i
powolny do gniewu” (Jak 1,19).
Na początek św.
Jakub mówi: „Niech każdy człowiek będzie skory do słuchania”. Co ciekawe,
również św. Paweł mówi, że „wiara pochodzi ze słuchania” (Rz 1,10). Wiara nie
pochodzi z czytania czy rozumienia, czy nawet z doświadczenia. Pochodzi – jak
mówi św. Paweł – ze słuchania. Sam Zbawiciel mówi „Moje owce słuchają mego
głosu” (J 10,27) i wielokrotnie w przypowieściach naucza: „Kto ma uszy do
słuchania, niechaj słucha” (Mt 11,15; Mk 4,23; etc). Można więc powiedzieć, że
chrześcijaninem jest ten, kto słucha słów Chrystusa Pana. Moglibyśmy nawet
powiedzieć, że aby być dobrym katolikiem, trzeba nauczyć się słuchać.
Ze wszystkich
zmysłów, jakimi Bóg nas obdarzył, byśmy mogli poznać wszechświat, który
stworzył, to właśnie zmysł słuchu jest w szczególny sposób związany z cnotą
miłości. Zmysł wzroku został nam dany, byśmy mogli poznawać - i większość tego,
co wiemy, przychodzi do nas za pośrednictwem naszych oczu. Nie zawsze jednak
jesteśmy w stanie zrozumieć na pierwszy rzut oka. Widzenie nie jest równoznaczne
ze zrozumieniem i częstokroć nie będziemy rozumieli danego zjawiska, zanim nam
go ktoś nie wytłumaczy, czyli zanim nie usłyszymy o nim od innych. To właśnie
zmysł słuchu łączy nas najbardziej z innymi istotami ludzkimi. To zdolność
mówienia i słuchania pozwala nam przekazywać naszą wiedzę, nasze uczucia i
nasze potrzeby innym. Możemy urodzić się głusi, a jednak znać wiele rzeczy,
bylibyśmy jednak wówczas bardzo samotni. Najbardziej frustrującym i
destrukcyjnym aspektem głuchoty nie jest trudność w nauce, ale niezdolność do
zakomunikowania innym swoich uczuć i potrzeb.
Tak więc diabeł,
wiedząc dobrze, że wiara pochodzi ze słuchania, w wyniku przekazywania nam
przez innych, uczynił wszystko, co w jego mocy, byśmy nie słuchali. Diabeł jest
mistrzem hałasu. Świat współczesny w którym żyjemy, drodzy wierni, jest światem
nieustannego hałasu. Wszystkie te środki przekazu, które nas otaczają,
niewiarygodne możliwości przekazywania dźwięku i obrazu niemal natychmiast i na
cały świat, zdezawuowały wartość słów i rozmowy między ludźmi. Rozmowa
zredukowana została do rzeczy materialnej, którą można kupić i sprzedać jak
wszystko inne, podobnie jak w polityce, gdzie nie ma już znaczenia co się mówi,
ponieważ słowa nie mają praktycznych konsekwencji. Sprzeczności pojawiają się w
każdym zdaniu, gdyż nikt już nie oczekuje, że to, co mówi, będzie brane poważnie.
Muzyka, która była przejawem ludzkiego panowania nad dźwiękiem, została
zredukowana do bezsensownych rytmów, atakujących nas obecnie ze wszystkich
stron, jak nie kończący się strumień wody, uniemożliwiający ludziom ugaszenie
pragnienia. Pozostały tylko kłamstwa i hałas, ponieważ nikt już nie słucha.
Sam Bóg wypowiedział
jedynie jedno Słowo, a Słowo to było od początku u Boga, było samym Bogiem,
naszym Panem Jezusem Chrystusem. Jednak dzisiejszy świat, porzuciwszy Słowo
Boże, pozbawił wartości również jakiekolwiek słowo ludzkie.
Tak więc, drodzy
wierni, bądźcie posłuszni temu zaleceniu św. Jakuba: bądźcie skorzy do
słuchania. Częstokroć największy akt miłości, jaki możemy wykonać względem
innej osoby nie polega nie na mówieniu, ale na wysłuchaniu tego, co ma nam ona
do powiedzenia. Największą zniewagą, jaką możecie komuś wyrządzić, jest
ignorowanie go, gdy do was mówi. Będąc skorymi do słuchania pokażecie, że
rozumiecie, iż wypowiadane do was słowa nie są jedynie chrząknięciami i
gwizdami, ale uzewnętrznieniem czyjejś duszy, stworzonej na obraz i
podobieństwo Boga - i zdolnej do
dzielenia się swym najbardziej intymnym życiem z innymi.
Uczcie wasze dzieci
słuchać, drodzy wierni. Z definicji niemowlę to ktoś, kto nie mówi, ale kto
słucha. Rodzice, jako nauczyciele, są tymi, którzy mają prawo i obowiązek
mówić. Samo słowo posłuszeństwo wyraża cnotę tych, którzy słuchają, nawet po łacinie
„oboedire” pochodzi z połączenia dwóch słów „ob” i „audire”, od słuchania.
Zdolność słuchania, posłuszeństwo jakie okazujemy wierze, jest kluczem do ładu
i pokoju w domu.
Wielki filozof
Platon powiedział, że aby zmienić moralność państwa wystarczy zmienić jego
muzykę. I tego właśnie jesteśmy dziś świadkami, drodzy przyjaciele. Obecne
problemy z dyscypliną u dzieci nie wynikają z tego, że są one z jakiegoś powodu
gorsze czy słabsze niż niegdyś. Dzieci zawsze były dziećmi, ludzka natura
zawsze skażona była grzechem pierworodnym. Jednak dzisiejsza muzyka jest muzyką
ludzi, którzy nie słuchają, ludzi, którzy nie chcą słuchać, ludzi, którzy nie
chcą być posłuszni. Dzisiejszym dzieciom bardzo trudno jest być posłusznymi,
ponieważ bardzo trudno im słuchać hałasu, który je ze wszystkich stron otacza.
Dlatego właśnie
musimy walczyć z tym wszechogarniającym nas hałasem, drodzy wierni. Musicie
zabronić mu wstępu do waszych domów. Jeśli macie w domu telewizor, jeśli hałas
ten jest nieustannie w waszym domu obecny, nie dziwcie się, jeśli w waszym
życiu rodzinnym pojawiają się same tylko nieporozumienia i problemy. Jak można
mówić o wzajemnym zrozumieniu, jeśli nikt już nikogo nie słucha?
Co jednak
najważniejsze – musicie uczyć wasze dzieci, a także siebie samych, jak słuchać.
Oznacza to oczywiście całą sztukę kulturalnej rozmowy, zacznijcie jednak od
czegoś jeszcze bardziej fundamentalnego: od doceniania dobrej muzyki.
Shakespreare mówi o zdrajcy Kasjuszu jako o tym, który „nie słucha muzyki”, w
innym dramacie zaś pisze:
„A człowiek, który muzyki w sobie nie ma żadnej,
I zgodność słodkich dźwięków go nie wzrusza,
Zdolny do zdrady bywa, gwałtów, spisków,
Jest życie ducha jego jak noc mroczne,
A namiętności czarne jak Erebus:
Nie ufaj takim: Posłuchaj muzyki”.
„Kupiec wenecki” akt V scena I
Muzyka nie jest
czymś obojętnym. Ma ona fundamentalne znaczenie dla naszego zrozumienia, co
znaczy być istotą ludzką, czym jest cywilizacja, tego co usłyszeliśmy od
naszych przodków. Sama Tradycja charakteryzuje się tym, że jest przekazywana
ustnie, przez słuchanie, a nie za pomocą pisma. Narażenie waszych dzieci na
współczesny hałas oznacza de facto oddanie ich dusz w ręce diabła i ryzyko wiecznego
ich potępienia.
Św. Jakub uczy nas
byśmy nie tylko byli „skorzy do słuchania”, ale również „powolni do mówienia”.
Te dwie cnoty są wynikają z siebie wzajemnie. „Powolni do mówienia” oznacza, że
zastanawiamy się nad tym, co mówimy, a nie pleciemy byle czego bez powodu. Być
powolnym do mówienia oznacza, że mamy pojęcie o tym, co chcemy zakomunikować
innym. Ten współczesny świat, ten hałaśliwy współczesny świat, zawsze ma coś do
powiedzenia – większość z tego nie ma jednak absolutnie żadnej wartości. I to
do tego stopnia, że można siedząc na dworcu przysłuchiwać się rozmowom
przechodniów i z trudem odróżniać je od pochrząkiwania świń w chlewie, tak są
one puste i bezsensowne, jeśli nie są po prostu stekiem przekleństw.
I przeciwnie, ci
którzy starają się odpowiednio dobierać słowa i mówić zrozumiale – zrozumieli
właściwie cnotę miłości. Każde słowo, można by powiedzieć, ma pewną wartość w
zależności od tego, ile innych słów mu towarzyszy, im więcej się mówi, tym
mniejszą wartość ma każde z wypowiadanych słów.
Istnieje anegdota o
Arystotelesie, któremu pewnego dnia przeszkodził uczeń, który wbiegł bez tchu
do jego gabinetu, by mu o czymś powiedzieć – usłyszał coś bardzo interesującego
i uznał, że musi zakomunikować o tym natychmiast swemu mistrzowi! Jednak
Arystoteles zapytał jedynie: „Czy to coś dobrego?” Na to uczeń odpowiedział, że
to raczej złe wieści. Czy jednak jest w nich coś budującego? Nic szczególnego.
Czy więc konieczne jest, bym o tym wiedział? Niespecjalnie. W takim razie,
powiedział Arystoteles, jeśli to nic dobrego, budującego ani koniecznego,
milczenie będzie cenniejsze od wszystkiego, co mógłbym usłyszeć.
Tak więc, drodzy
przyjaciele, nie pozwólmy, by poganie przewyższyli nas chrześcijan w cnocie,
zwłaszcza że wiemy, iż sam Bóg może przemawiać do nas jedynie w milczeniu.
I na koniec św.
Jakub ostrzega nas: „Niech zaś każdy człowiek (…) będzie powolny do gniewu.
Gniew bowiem męża nie powoduje sprawiedliwości Bożej”. W istocie bowiem,
źródłem wielu słów bezużytecznych, niebudujących i złych jest gniew, a nie Bóg.
Tak więc św. Jakub wskazuje nam źródło tych dwóch cnót: słuchania i mówienia, w
przymiocie stanowiącym fundamentalną cnotę wszelkiej chrześcijańskie
konwersacji, w cnocie cierpliwości. Słowa wypowiadane w gniewie są często
źródłem nieodwracalnego zła. Dobry Bóg dał nam namiętność gniewu, byśmy
walczyli z zagrażającym nam złem i trudnościami, z jakimi mamy często do
czynienia. Jednak gniew musi być raczej narzędziem czynu, niż mówienia. Kiedy
jesteśmy opanowani gniewem, często najrozsądniejsze jest zrobienie czegoś, a
nie wypowiadanie słów . Powinniśmy walczyć przeciwko złu, a nie jedynie na nie
narzekać.
Jednak nawet w
najdrobniejszych sprawach, powinniśmy uczyć się być cierpliwymi. Nie jest
konieczne mówić wszystko od razu i często wiele z tego, co chcielibyśmy
powiedzieć, lepiej potrafią przekazać inni. Jeśli najwyższe prawo miłości
nakazuje kochać bliźniego jak samego siebie, również od siebie powinniśmy
zacząć praktykowanie cnoty cierpliwości. Objawy gniewu i niecierpliwości
wynikają często z tego, że nie chcemy być postrzegani jako niedoskonali, że
jesteśmy źli z powodu nie posiadania tej czy innej cnoty, albo też z tego że
winimy innych o to, czego nam samym brakuje. Powinniśmy więc najpierw
praktykować cnotę cierpliwości w stosunku do samych siebie, byśmy mogli
okazywać ją również innym.
Tak więc, by nie postąpić
wbrew radzie św. Jakuba i nie powiedzieć więcej, niż to konieczne, módlmy się
po prostu podczas tej Mszy św. o cierpliwość, jaką ma względem nas sam
Zbawiciel, aby te słowa Pisma świętego mogły wydać w nas owoc, byśmy byli
bardziej wrażliwi na głos Boga i naszych bliźnich, stworzonych na Jego
podobieństwo, by jak mówi św. Paweł „nasze obcowanie [było] w niebie” (Fil
3,20) na wieki wieków. Amen.